poniedziałek, 24 czerwca 2013

Uzależniasz, jak narkotyki...

Alex, siedemnastoletnia zwyczajna nastolatka, która cieszy się życiem ze swoją najlepszą przyjaciółką poznaję na imprezie Niall'a, chłopaka o złym charakterze, ale jak się okazuje o dobrym sercu. 
Niall typowy bad boy, wraz z bratem Alex handlują narkotykami i zabijają ludzi, co Alex przeraża.
Czy to zaakceptuje? Czy zwariuje tak na punkcie Niall'a, że wszystko mu wybaczy i nie wiedząc co ją czeka zrobi wszystko, by być przy nim chociaż na ułamek sekundy?

 



---
Wszyscy, którzy jeszcze nie widzieli mojego drugiego bloga to zapraszam! :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Epilog

Proszę, przeczytajcie do końca :)
---
"Nicole... 
Już minął rok odkąd ciebie nie ma przy mnie. Nadal nie mogę się z tym pogodzić. 
Piszę do ciebie ten list, chociaż nie wiem gdzie go wysłać. Chciałbym się znów z tobą spotkać. Znów poczuć twoje usta, twój dotyk... Twoją obecność przy mnie. Wiem, że teraz tutaj jesteś chociaż cię nie widzę, ale nie o to mi chodzi. 
Nawet nie wiesz jak tutaj mi jest bez ciebie ciężko... Chłopaki mówią "Będzie dobrze" ale to tylko głupie słowa, którzy wszyscy używają by pocieszyć innych. Wiem, że nie będzie mi bez ciebie dobrze. 
Smutna jest wiadomość dla mnie, że budzę się i zasypiam bez ciebie. Pamiętasz? Zawsze byłaś obok mnie. Zawsze mogłem na ciebie liczyć i mimo twojego trudnego charakteru pocieszałaś mnie jak tylko potrafiłaś... Robiłaś to dla mnie. 
Byłaś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem. Różniłaś się od innych dziewczyn. Na początku niemiła, chamska i chłodna, ale z czasem to się zmieniło... Ja to zmieniłem. Pokazałem ci, że możesz stać się kimś innym. Kimś kto kocha i szanuje innych. 
Jak już pisałem wcześniej... Nie mogę się z tym pogodzić. Nie mogę znieść faktu, że byłaś taka młoda a umarłaś. Miałaś tyle jeszcze do przeżycia. Do odkrywania nowych rzeczy, znajomości... I spełnienia twoich marzeń. 
Po twojej śmierci zrozumiałem dwie rzeczy. 
Pierwsza jest taka, że palenie papierosów nie prowadzi do lepszego świata, tylko do śmierci. Jak mogłem dopuścić do tego, że przy mnie paliłaś? Powinienem wziąć się za to i rzucić palenie wraz z tobą. Nie zdawałem sobie sprawy, że od tego można umrzeć. Byłem od tego uzależniony tak samo jak ty. Ale w końcu zrozumiałem... że nie warto. 
Drugą rzeczą jest to, że byłaś dla mnie najważniejsza na świecie. W tym momencie jak i w każdym innym zrobiłbym dla ciebie wszystko. Oddałbym życie za fakt, że mogłabyś teraz żyć. Ale... Myślałem, że będziemy szczęśliwi. Że będziemy żyć na zawsze razem. Owszem, kiedyś tak będzie, ale również mogłoby być tak teraz... Nie rozumiem, dlaczego akurat ty musiałaś umrzeć, a nie jakaś inna osoba? Bez ciebie moje życie nie ma sensu...

Wytarłem łzę, która zleciała mi po policzku... Spojrzałem przez okno. Jak to zazwyczaj w Londynie brzydka pogoda... Cicho westchnąłem.
I znów spędzę kolejny wieczór sam zamknięty w pokoju i patrzący w jeden punkt.
Dlaczego to nie może być po prostu zwykły, koszmarny sen? Dlaczego nie mogę się obudzić? Wtedy wszystko znów by wróciło, a zwłaszcza moja Nicole...

Zaraz, zaraz... Dlaczego Nicole widzę przed sobą, która trzęsie mną żebym wstał i coś do mnie krzyczy, a ja leżę na łóżku i nie wiem o co chodzi? Mam jakieś zwidy?
-Zayn, idioto wstawaj! -Usłyszałem  jej głos.
Nie to się nie dzieje na prawdę...
-Nicole? -Spytałem nie dowierzając.
-Nie, moja babcia. -Wywróciła oczami. -Co się z tobą dzieje?
-To...To ty żyjesz?! -Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Nie mogłem w to uwierzyć.
Czyli to wszystko to był tylko zły sen?
-No oczywiście, że tak. -Pokręciła głową patrząc na mnie podejrzanie. -Wszystko ok?
-Nie...Tak...Sam już nie wiem... Śniło mi się, że umarłaś od.. palenia papierosów. Na pewno żyjesz, czy mi się to śni? -Spojrzałem na nią unosząc brwi.
-Zayn do cholery to nie jest sen! Ja tu jestem! -Pomachała mi ręką przed moją twarzą. Zaczęła coś gadać, ale już jej nie słuchałem tylko przyciągnąłem ją do siebie
-Tak strasznie tęskniłem. -Przytuliłem ją bardziej.
-Ale przecież widzieliśmy się przed tym jak położyłeś się spać! Zayn dusisz mnie! -Powiedziała, a ja natychmiastowo poluźniłem nasz uścisk.
-Od dzisiaj żadnych papierosów jasne? -Spojrzałem na nią poważnie.
-Jeżeli to cię uszczęśliwi to czemu nie. Nie będzie łatwo ale myślę, że razem damy radę. -Uśmiechnęła się do mnie.
-Kocham cię, wiesz? -Odwzajemniłem uśmiech.
-Tak wiem, Zayn. Ja ciebie też kocham. -Odpowiedziała przybliżając się do mnie i całując mnie.
Niech ta chwila trwa wiecznie. 
---
*I co o tym myślicie? Spodziewaliście się takiego zakończenia? Bo ja w sumie też nie, ale wszyscy chcieli aby był happy end, więc wszystko dla was! :)

*Przede wszystkim chciałam wam podziękować za komentowanie i czytanie mojego bloga, ponieważ to dla mnie dużo znaczy. Chcę wiedzieć co inni myślą o moim opowiadaniu, o tym co piszę. Naprawdę jesteście wspaniali, że dawaliście mi taką motywację do pisania dalej. :*

*Liczę na wasze komentarze, chciałabym abyście napisali czy podobał wam się epilog i w ogóle czy moje opowiadanie chociaż trochę było ciekawe.

*Co myślicie o następnym opowiadaniu? Jeżeli chcielibyście poczytać kolejną powieść w moim wykonaniu zapraszam tutaj -> uzalezniasz-jak-narkotyki.blogspot.com
(jeszcze nic nie dodałam, ale niedługo zacznę)

*Jeszcze raz wszystkim dziękuje. Kocham was mocno! <3
Wasza Juliett xoxo

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 24

Z sali wyszedł lekarz, natychmiast wstałem z krzesła i podbiegłem do niego z nadzieją, że mogę zobaczyć już moją dziewczynę.
-I co jej jest? -Zapytałem. Po minie lekarza mogłem się spodziewać najgorszego...
-Pani Smith... ona... -Zaczął lekarz. Ciężko westchnął, chwycił mnie za ramię i dokończył:...ma raka.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić... Nie mogłem uwierzyć, że to prawda. Przecież Nicole zawsze była taka uśmiechnięta, pełna energii... A nagle okazuje się, że ma raka?!
-Ale jak to?! Napewno zrobiliście dobre badania? -Dopytywałem lekarza. Nie, to nie mogła być prawda...
-Nicole podobno od bardzo dawna pali papierosy... Badania wskazały na to, że to wszystko przez tytoń. -Odpowiedział mi.
-Ale... Zrobicie coś żeby przeżyła to tak?! -Muszą coś zrobić, nie mogę stracić mojej Nicole... Bez niej moje życie nie ma sensu...
-Nie mogę panu tego zapewnić, ale zrobimy wszystko w naszej mocy żeby była zdrowa. Bardzo mi przykro... -Spuścił głowę i odszedł. Spojrzałem się na drzwi od sali, gdzie leży Nicole. Zamknąłem oczy, wziąłem głęboki oddech i chwyciłem za klamkę. Ujrzałem bladą jak trup Nicole, która leżała na łóżku z zamkniętymi oczami. Nie będę jej budził, niech odpoczywa. Wszedłem po cichu i usiadłem koło niej. Chwyciłem ją za ręke. Była taka zimna...
Czemu to właśnie ją spotkało, a nie mnie? Mógłbym oddać moje życie dla niej. Mógłbym zrobić dla niej wszystko żeby była szczęśliwa... Nie mogę sobie wyobrazić mnie bez Nicole... Jest dla mnie wszystkim. Nie mogę jej stracić...
Z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i dostałem sms od Dominika, że przylecą jutro z Samantą. Do sali weszli chłopaki.
-Gdzie Emma? -Zapytałem martwiąc się o małą.
-Została z Paul'em, nie chcieliśmy żeby się martwiła co z Nicole... -Odpowiedział Liam. Przyjaciele usiedli koło mnie i łóżka Nicole.
-I co z nią? -Zapytał Louis.
-Ma raka. -Powiedziałem cały się trzęsąc, a z oczu poleciała mi kolejna dawka łez. Zakryłem twarz dłońmi i wybuchłem płaczem.
-Zayn... Będzie dobrze. -Przytulił mnie Niall.
-Nie, Niall nic nie będzie dobrze. Wiesz czego się najbardziej boję? Że ją stracę. Że już jej nigdy nie zobaczę... Przecież ona jest taka młoda, mogłaby tyle jeszcze przeżyć... -Zatkało mnie. Poprostu nie miałem już siły. Czemu nigdy nie może być wszystko ok? Czemu zawsze wszystko musi iść pod górę?
-Wiecie co mnie najbardziej boli? Że nie mogę jej pomóc. Nawet nie mam pojęcia jak... -Wytarłem łzy, ale na nic bo cały czas leciały mi nowe.
-Zayn, pomagasz jej tym, że przy niej jesteś... -Poklepał mnie po plecach Harry.
-Zostawcie mnie samego, proszę. -Spojrzałem na chłopaków, którzy pokiwali głową i wyszli.
-Nicole, co by się nie działo... Pamiętaj, że będę przy tobie zawsze. -Pocałowałem ją w dłoń i czekałem aż się obudzi.
                                                                           * * * * * * * *
Poczułem zimną dłoń na mojej twarzy, otworzyłem oczy i ujrzałem lekko uśmiechającą się Nicole.
-Cześć. -Wyszeptała.
-Cześć Nicole... -Pocałowałem ją w czoło.
-Pewnie już słyszałeś... -Z jej twarzy znikł uśmiech.
-Tak. -Przerwałem jej żeby nie musiała dokańczać zdania, które ją boli tak samo jak mnie. -Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
-Małe są szanse, przecież wiesz o tym... -Ciężko westchnęła.
-Nicole trzeba wierzyć... Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie.
-Zayn... Dziękuje ci za wszystko. -Powiedziała przyciszonym głosem. Chwyciłem ją za rękę.
-Nie masz za co dziękować. -Uśmiechnąłem się do niej.
-A właśnie, że mam. Kocham cię Zayn... -Spojrzałem jej w oczy. Były napełnione smutkiem. Wiedziałem, że w każdej chwili mogę ją stracić.
-Ja ciebie też kocham. -Odpowiedziałem uśmiechając się do niej. Do sali weszła Samanta i Dominik.
-Boże Nicole tak strasznie tęskniłam. -Rzuciła się Sam na Nicole.
-Dusisz mnie... -Wyszeptała.
-Przepraszam! -Oderwała się Sam od Nicole.
-Ona tak już ma jak się denerwuje. -Wytłumaczył mi Dominik. Pokiwałem głową.
-To może ja was zostawię samych... -Powiedziałem i wyszedłem z sali. Ciężko westchnąłem. Teraz mogłem się wypłakać. Nie chciałem przy Nicole żeby się nie martwiła, ale już nie mogę. Muszę to z siebie wszystko wyrzucić. Wyszedłem ze szpitala i odpaliłem fajkę. Znienawidziłem je, odkąd wiem, że moja miłość życia właśnie przez to może umrzeć. Ale z drugiej strony musiałem zapalić, bo zawsze to robiłem gdy miałem problemy.
Dostałem sms'a od Dominika, że mam przyjść. Zgasiłem fajkę i pobiegłem na górę. Ujrzałem Dominika na korytarzu. Podszedł do mnie i powiedział, że Nicole na mnie czeka. Pobiegłem do sali.
-Coś się stało? -Zapytałem.
-Nie, ale wiesz co... Chcę żebyś był przy mnie cały czas. Nie wiem ile jeszcze będę żyła, ale ostatnią minutę mojego życia chcę spędzić z tobą. -Powiedziała, a z jej oczu poleciała pojedyncza łza.
-Ej, tylko nie płacz. -Podszedłem do niej i otarłem jej łzę. -Obiecuję, że będę przy tobie.
-Z jednej strony bardzo żałuję, że nie mogę cofnąć czasu i zaprzestać palenia papierosów, bo wtedy bym nie zachorowała i nie straciła ciebie, ale z drugiej strony jak tak myślę to mam nadzieję, że w końcu spotkam mojego tatę. -Powiedziała.
-Nicole, kiedyś wszyscy sie spotkamy i będziemy żyć długo i szczęśliwie... Poza tym pamiętaj, ja zawsze będę przy tobie, zawsze będziesz w moim sercu...-Pocałowałem ją delikatnie w usta. Z szuflady wyciągnęła list i podała mi go.
-Zayn... Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać. -Powiedziała cicho i zamknęła oczy.
-Nie... Nicole! Nie rób mi tego, proszę! -Wybuchłem płaczem.
Do sali wbiegł lekarz, sprawdził tętno, ale... na nic. Umarła. Opuściła ten świat... Rzuciłem się w ramiona przyjacieli z płaczem. Musiałem się do kogoś przytulić jak małe dziecko.
-Ja nie dam radę bez niej. -Powiedziałem do Louis'a przez płacz. -Moje życie teraz nie ma sensu...
-Nawet tak nie mów, Zayn! Nicole jest w lepszym świecie, bez problemów... Ale będzie przy tobie. Nie widzisz jej, ale czujesz jej obecność. Musisz się z tym pogodzić. -Louis zaczął jeszcze coś do mnie mówić, ale wybiegłem ze szpitala. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem do najbliższego parku. Usiadłem na ławce i wyjąłem z koperty list. Wytarłem łzy żeby przeczytać:

"Cześć Zayn,
Pewnie to już czytasz kiedy nie żyję i jestem w innym świecie, lepszym świecie.
Wiem, jak ci jest i będzie ciężko beze mnie... Pomyślałabym sobie jak to by było gdybyś ty umarł? Nie wytrzymałabym bez ciebie, za bardzo bym tęskniła za tobą. Ale ty dasz radę, jesteś sliny. Chłopaki ci pomogą, są wspaniali. 
W tym liście chciałabym ci podziękować i przeprosić. Przeprosić za to, że na początku naszych znajomości byłam dla ciebie strasznie chamska, okrutna i zimna. Nie wiedziałam co to miłość, przyjaźń... A ty mnie tego nauczyłeś, chociaż na początku nie chciałam. Wiedziałeś, że warto walczyć, więc się nie poddawałeś i za każdym razem jak ci odmawiałam próbowałeś jeszcze raz. 
Gdy przyjechałam do Londynu i poznałam ciebie moje życie obróciło się o 180 stopni. Stałam się całkiem inna. Kochająca, przyjazna i... szalejąca za tobą. Każda chwila spędzona z tobą była dla mnie czymś ważnym. Dziękuje ci za to. Dziękuje za wszystko. Za to, że gdy się budziłam codziennie byłeś przy mnie i witałeś mnie tym swoim słodkim, powalającym uśmiechem i jak szłam spać, całowałeś mnie w czoło i zasypiałam w twoich ramionach. Że byłeś zawsze przy mnie, że mogłam na ciebie zawsze liczyć w trudnych sprawach...
Proszę, znajdź sobie kogoś. To, że nie mogę teraz tu z tobą być nie oznacza, że masz być sam do końca życia. Jesteś wspaniałym, kochającym chłopakiem i zasługujesz na kogoś kto to doceni. Spróbuj jeszcze raz z kimś innym. I nie martw się o mnie. Tutaj będzie mi lepiej, spotkam się z tatą i... Będę patrzeć na ciebie z góry. Będę przy tobie, obiecuję. A kiedyś? Kiedyś to się spotkamy i będziemy znów razem. Na zawsze...                           
                                                                                                           Twoja Nicole.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie mam pojęcia, dlaczego nagle Nicole umarła i to tak wszystko w jednym rozdziale się potoczyło, za co przepraszam ale chcę już skończyć to opowiadanie i zacząć coś nowego. Nie wiem czy wam się podoba rozdział czy nie...
Dlatego czekam na waszą opinię.
Jesteście na mnie bardzo źli, że kończę to opowiadanie? Nie bądźcie, proszę! :D :)
UPRZEDZAM, ŻE BĘDZIE JESZCZE EPILOG.
A tymczasem jak jeszcze nie przeczytaliście to polecam wam do przeczytania Dangera *,*
Pozdrawiam, Julson. xx

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 23

Koncert chłopaków dobiegał końca. Mieli zaśpiewać jeszcze dwie piosenki. Poszłam się przejść, bo siedziałam dwie godziny i wszystko mnie bolało. Najpierw poszłam po coś do jedzenia. Wybrałam drożdżówkę i kawę. Chciałam gdzieś chwilę odpocząć od wszystkim i posiedzieć w ciszy, więc udałam się do garderoby chłopców. Bałagan mieli tam straszny, ale to nie moja sprawa, sami będą po sobie sprzątać. Zaraz, zaraz oni mają przecież służących od tego. Zaczął dzwonić telefon... chyba Louis'a. Spojrzałam na wyświetlacz: "Lottie". Nie będe odbierać, bo nawet nie wiem kto to. Po chwili przestał dzwonić. Chwyciłam za jego telefon, postanowiłam trochę w nim pogrzebać. Chciałam sprawdzić kim ona jest. Czyżby Louis zdradzał Eleanor? Nie, to nie podobne do Louis'a.... A może jednak? Zaczęłam szukać wiadomości Lou z tą  Lottie. Rzuciły mi się w oczy słowa takie jak "ty mój", "kochanie", "tęsknie za tobą"... No nie wierzę! Czyli jednak!
Usłyszałam jak chłopaki zbliżają się do garderoby. Szybko położyłam Louis'a telefon tam gdzie leżał na początku i usiadłam jakby nigdy nic jedząc drożdżówkę.
-Jestem wykończony. -Westchnął ciężko Niall i padł na ziemię już w drzwiach. Podniosłam brwi do góry z miną "Aha, ok" i popiłam kawą.
-Co ty tu robisz? -Zapytał Harry.
-Siedzę. -Odpowiedziałam ironicznie. Ten tylko pokiwał głową, bo wiedział że i tak mu normalnie nie odpowiem na jego następne pytanie. Louis podszedł do stołu, gdzie leżał jego telefon. Chwycił go, spojrzał na wyświetlacz, uśmiechnął się do telefonu i wyszedł dzwoniąc chyba do tej Lottie. Muszę z nim później pogadać o tym... Chcę żeby mi to wyjaśnił, dlaczego zdradza Eleanor. Chłopaki zaczęli się przebierać przy mnie, trochę się speszyłam, więc wyszłam z garderoby i poszłam pożegnać się z Samantą i Dominikiem.
-Znowu musimy się pożegnać. -Powiedziałam.
-Mamy dla ciebie dobrą wiadomość. -Dominik i Sam spojrzeli po sobie.
-A więc? -Zapytałam żeby jak najszybciej mi powiedzieli o co chodzi.
-Jak wrócicie z trasy koncertowej to my się przeprowadzamy spowrotem do Londynu! -Uśmiechnęła się do mnie Samanta i rzuciła się na mnie ściskając z całej siły.
-Tak strasznie się cieszę! W końcu będę miała znów was na co dzień! -Powiedziałam podekscytowana.
-To co? Do zobaczenia po trasie koncertowej? -Zrobił nieco smutną minę Dominik.
-Mam nadzieję, że szybko minie. -Przytuliłam go do siebie. Pożegnania dobiegły końca. Teraz ich szybko nie  zobaczę...
-Chodź Emma... Zaraz jedziemy do Londynu. -Chwyciłam małą za rękę i poszłyśmy do przygłupów.
                                                                             * * * * * * * *
-Co dziś w planach? -Spytał Lou pełen energii.
-Ja się nigdzie nie ruszam, w głowie mi się kręci. -Powiedziałam i położyłam się.
-Biedna Nicole... -Pogłaskał mnie po głowie Hazza.
-Nie podlizuj się. -Zmrużyłam oczy.
-Chociaż próbowałem. -Wzruszył ramionami.
-Myślę Louis, że zaraz mamy koncert, więc co innego możemy mieć w planach? -Powiedział sarkastycznie Liam do Louis'a.
-A no faktycznie... -Puknął się sam w łeb. Pusty łeb.
-Po koncercie od razu do ciebie przyjdę. -Powiedział do mnie Zayn jak zwykle czule się uśmiechając.
-Będę czekać. -Odwzajemniłam uśmiech.
-To my idziemy, narazie Nicole! -Pomachała mi na pożegnanie Emma i wyszła wraz z Niall'em.
-Louis, możesz na chwilę? -Zapytałam, a chłopak do mnie podszedł gdy wszyscy wyszli.
-Czy... Przyszło ci kiedyś do głowy żeby zdradzać Eleanor? -Nie wiedziałam jak do tego podejść, więc zadałam mu głupie pytanie.
-Nie? -Zdziwił się o to, o co go spytałam.
-To możesz mi wytłumaczyć kto to jest Lottie? Dobra, przypadkowo weszłam ci w wiadomości na telefonie, możesz być na mnie zły ale musiałam! I co? Nadal uważasz, że nie zdradzasz El?! -Wybuchłam, a te zaczął się ze mnie śmiać.
-I jeszcze z czego się tak śmiejesz?! Nie jest ci chociaż trochę przykro?! -Nie rozumiałam go. Miałam ochotę walnąć go z całej siły w twarz, ale jakoś dzisiaj nie miałam na nic siły. Strasznie się źle czułam.
-Ale Nicole, Lottie to jest moja siostra! -Zaczął się jeszcze głośniej śmiać, a ja puściłam facepalm'a.
-Boże, jaka ja głupia! Louis, przepraszam... -Zaczęłam go przepraszać za moje głupie i idiotyczne zachowanie.
-Nie no spoko, nic się nie stało. Do zobaczenia po koncercie. -Puścił mi oczko, wstał i wyszedł.
-Oj Nicole, Nicole... Ty tylko mieszasz innym w życiu... - Westchnęłam i włączyłam telewizję.
Chwyciłam się za brzuch... Miałam straszne skurcze. Nie wytrzymałam i zadzwoniłam po pogotowie. Modliłam się, żeby byli jak najszybciej bo nie mogłam wytrzymać z bólu.
                                                    < oczami Zayn'a >
Dostałem sms'a od Paul'a, że Nicole wylądowała w szpitalu. Co się stało?! Muszę natychmiast tam jechać... Przyjaciele powiedzieli, że jadą ze mną. Dojechaliśmy tam w dziesięć minut. Wparowałem do szpitala pytając się, gdzie leży Nicole. Powiedzieli mi, że na drugim piętrze. Że winda była zajęta pobiegłem po schodach. Dobiegłem do drzwi od sali, gdzie leżała moja dziewczyna. Właśnie ktoś z nich wyszedł. Był to lekarz.
-Co się stało?! -Zapytałem lekarza. Chciałem wejść, ale lekarz zatarasował mi przejście.
-A pan jest...? -Spytał się.
-Jestem Zayn Malik, a Nicole to moja dziewczyna. Co jej się stało? -Próbowałem dowiedzieć się czemu Nicole leży w szpitalu.
-Jeszcze dokładnie nie wiemy, niech pan tutaj poczeka, bo robimy właśnie jej badania. -Odpowiedział i poszedł. Byłem wściekły, że nie mogę zobaczyć Nicole, a zarazem zrozpaczony że jej coś dolega...
Usiadłem na krześle w poczekalni i nic mi nie pozostało jak czekać...
-----------------------------------------------------------------------------------
No hej. A więc... Trochę krótki no nie? :/
Przepraszam za wszystkie błędy, możliwe że nudny rozdział, oraz moje lenistwo. -,-
Miło by było gdyby ktoś skomentował. ;)
A tak pytanie do was: Myślicie, że co się stało Nicole? Jakieś propozycje? :D
Pozdrawiam Julson. <3

środa, 27 marca 2013

Rozdział 22

-Wstawać! -Wrzasnął mi do ucha Louis, a ja spadłam z łóżka.
-Miłe powitanie... -Mruknęłam.
-Co jest? Gdzie jest Nicole? -Zapytał zdezorientowany Zayn leżąc na łóżku.
-Tutaj. -Podniosłam rękę do góry, żeby mnie zobaczył.
-Co ty robisz na ziemi? -Zapytał, a Lou się zaśmiał.
-A wiesz, czegoś szukałam... -Skwitowałam. Rano Malik w ogóle nie kontaktuje, więc można mu wciskać różne rzeczy niezgodne z prawdą. Czekałam aż Tomlinson wyjaśni dlaczego nas obudził o 6:00 rano, ale nic nie mówił.
-No naprawdę nic nie wiecie? -Zapytał Louis.
-No nie za bardzo. -Malik podrapał się po głowie.
-Dzisiaj zaczyna się trasa koncertowa, a dokładnie za cztery godziny. Może byście ruszyli dupy i zaczęli się ubierać?
-Trasa, zupełnie zapomniałem! -Wyparował z łóżka przerażony Zayn.
-Tak to już jest jak się pije na imprezach, a później nic nie pamięta... -Westchnął Lou.
-Znalazł się pan perfekcyjny. -Prychnęłam wstając z podłogi.
-No a nie?! -Oburzył się. Pokiwałam przecząco głową. -Ja ci dam! -Dodał i zaczął mnie łaskotać.
-Zostaw mnie wielka, brzydka, pokręcona marchewko! -Wydarłam się na niego przez śmiech, a on przestał.
-Brzydka? Nie obrażaj mnie! -Zbuntował się.
-Dobra już dobra. Musiałam coś powiedzieć za poranną pobudkę... Idź już sobie bo chcę się przebrać. -Powiedziałam i wygoniłam z pokoju Louis'a.
-Co ja z nimi mam... -Ciężko westchnęłam i otworzyłam szafę. Ubrałam bluzkę w kratkę, czarne spodnie i do tego trampki.
-Słodko wyglądasz. -Wyszedł Zayn z łazienki.
-Ty też. -Spojrzałam na Malik'a, który był ubrany w poszarpane dżinsy, bluzkę nirvany i ten nie ogar na głowie... Szalony, seksowny Malik. Zbliżył się do mnie, spojrzał się na mnie tymi hipnotyzującymi oczami i już chciał pocałować mnie, gdy przerwał nam krzyk Louisa:
-Szybciej!
-Dobra, chodźmy. -Powiedziałam.
-Niech się goni, ja jeszcze dzisiaj nie dostałem buziaka. -Zaśmiał się, objął mnie w talii i zaczął całować. Przez chwilę zapomniałam o całym świecie... To było niesamowite uczucie.
-Czy wy macie coś ze słuchem?! -Powtórzył się Lou. Oderwaliśmy się od siebie i poszliśmy w stronę salonu.
-Już idziemy! Pali się czy co? -Zwróciłam się do najstarszego debila w tym domu.
-Tak! Dla nas to ważne! -Oburzył się.
-No chyba nie. Spójrz na Niall'a i jego żarcie -Skwitowałam i wszyscy spojrzeli się na żarłoka.
-No co? -Spytał zdezorientowany z pełną buzią naleśników.
-NALEŚNIKI?! Też chcę! -Rzuciłam się w stronę Horana, a on swoimi rękami zasłonił mi talerz z naleśnikami.
-Nie! To są moje! Zrób swoje sama! -Powiedział pan samolubny...
-Oj no proszę, chociaż dwa... -Poprosiłam przesłodzonym głosem z miną kota ze shrek'a. Teraz czekałam na odpowiedź blondynka, który zupełnie się zmieszał i nie wiedział co powiedzieć.
-Ee... Yy... No... Hm... No dobra! -Poddał się. -Ale tylko dwa! -Dodał dając mi dwa naleśniki i podsuwając pod nos nutelle.
-Dziękuje, jesteś taki kochany! -Uśmiechnęłam się do niego. Widać, że się ucieszył że tak powiedziałam.
-A Emma z nami nie jedzie? -Zapytał Liam i podrapał się po głowie.
-Jezu, zapomniałam o niej! -Krzyknęłam i poleciałam na górę. -Emma wstawaj! -Rzuciłam się na łóżko, ale jej nie było.
-Emma, do cholery gdzie jesteś! Jeżeli myślisz, że to czas żebym bawiła się z tobą w chowanego to źle myślisz! No pokaż się! -Krzyczałam z zegarkiem w ręku, gdzie za dziesięć minut mieliśmy pojechać. Wparowałam do łazienki, gdzie ją ujrzałam myjącą zęby.
-Pośpiesz się! -Powiedziałam.
-Dobra już dobra. -Skwitowała. Zeszła ze mną na dół do chłopaków.
-To co.. Opuszczamy dom na kilka miesięcy. - Westchnął Harry.
-Żegnaj telewizorze... Żegnaj lodówko... Żegnajcie schody na których się raz wywaliłam... -Zaczęła udawać Emma że płacze. Zaśmialiśmy się z młodej i udaliśmy się wszyscy do Tour bus'u.
                                                             * * * * * * * * *
-Byliście świetni! -Powiedziała podekscytowana Emma skacząc z radości za kulisami, gdy chłopaki zrobili przerwę podczas koncertu. Ja rzuciłam się na Zayn'a całując go.
-Byłeś najlepszy. -Wyszeptałam mu na ucho, ale obok stał Harry i wszystko usłyszał.
-Słyszałem! To nie prawda! -Zaczął się buntować.
-Dobra, wszyscy byliście świetni! Pasuje Styles? -Spytałam, a ten mi puścił oczko. Zaśmiałam się z niego pod nosem i udaliśmy się do kawiarni. Chłopaki mają dwudziesto minutową przerwę, więc zdążymy napić się kawy, która nas rozbudzi.
-Co robimy dziś po koncercie? -Zapytał Liam.
-Jak to co? After party! -Powiedział uradowany imprezowicz Harry.
-Tobie tylko imprezy w głowie... -Pokiwałam głową.
-A tobie tylko Zayn w tej pustej bani. -Skwitował loczek.
-Sam jesteś pusty ty tępaku! -Kopnęłam go nogą.
-Ała! -Jęknął chwytając się za nogę. -Jesteś niebezpieczna! -Dodał masując ją sobie.
-Tyle mnie już znasz i dopiero to zauważyłeś? -Spojrzałam się na niego podejrzanie.
-Nicole potrafi zaskakiwać. -Zaśmiał się Lou.
-Żebyś wiedział marchewko. -Puściłam mu oczko.
-Koniec przerwy, chłopaki chodźcie! -Zawołał przygłupów Paul. Pokiwałam im na pożegnanie i napiłam się kawy. Zaczął mi wibrować telefon, wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran telefonu. Uśmiechnęłam się na sam widok kto do mnie dzwoni.
-Cześć debilu! -Przywitałam się z Dominikiem.
-No siema zgredzie. -Odpowiedział przyjaciel. -Kiedy będziecie w Polsce? -Zapytał.
-Już jutro się zobaczymy! Koncert zaczyna się o 20.00 czasu polskiego, więc macie czekać na nas za kulisami.
-Oczywiście księżniczko. -Skwitował. -Wraz z Samantą nie możemy się doczekać żeby was zobaczyć!
-I ze wzajemnością. -Zaśmiałam się do słuchawki. Spojrzałam na Emmę, która wypluła picie prawie że na mnie -Muszę kończyć, do zobaczenia jutro. -Rozłączyłam się.
-Co jest? -Zapytałam. Ta tylko wskazała palcem że mam się odwrócić. Odwróciłam się ale nikogo nie widziałam.
-Przecież nikogo nie ma. -Powiedziałam nie rozumiejąc o co chodzi Emmie.
-Wiem, ale mi się nudziło gdy gadałaś z Dominikiem, więc musiałam coś wymyślić. -Wzruszyła ramionami, a ja pokiwałam głową.
-Oj, Emma, Emma... Co ja z tobą mam. -Westchnęłam, a mała się do mnie szeroko uśmiechnęła.
                                                                     * * * * * * * * *
-Welcome to Poland! -Krzyknęłam wysiadając z Tour Bus'u. -Wiecie co chłopaki, cieszę się że zagracie tu koncert mimo tego że nie macie w waszej trasie koncertowej Polski... -Zwróciłam się do chłopaków.
-Gdyby nie ty nie było by nas tutaj. -Powiedział Zayn obejmując mnie od tyłu i całując w policzek.
-Za jakiej pół godziny macie koncert, dajcie z siebie wszystko chłopaki. -Odezwał się Paul.
-Zawsze dajemy z siebie wszystko. -Uśmiechnął się do Paul'a Niall.
-Wiem i podziwiam was za to. A teraz chodźcie za mną, poprowadzę was do waszej garderoby.
Chłopaki ubrali okulary i kaptury i poszliśmy wszyscy za Paul'em. Przygłupy poszli się przebrać, a my z Emmą czekałyśmy za kulisami. Ktoś mnie złapał za cycki od tyłu na co szybko zareagowałam odwracając się.
-Sam, zboczeńcu! -Rzuciłam się na nią.
-Też cię kocham! -Powiedziałam ściskając mnie jeszcze mocniej.
-Ehem... -Usłyszałam głos Dominika.
-Domciu! -Wtuliłam się w niego.
-No cześć księżniczko! -Dał mi buziaka w policzek. -Tęskniliśmy za wami! -Powiedział i przytulił Emmę.
-My też. -Odpowiedziała Emma.
-Gdzie chłopaki? -Zapytała Sam.
-Zaraz tu powinni być. -Spojrzałam na zegarek, gdzie była 18:55. Za 5 minut zaczynają.
-Cześć! -Wparowali chłopaki i zaczęło się na nowo powitanie.
-Wchodzicie za 3...2...1... -Powiedział jakiś mężczyzna. Chłopaki zaczęli wchodzić po schodach na scenę.
-Trzymamy kciuki! -Zawołała Samanta. Włączyliśmy telewizor, gdzie mogliśmy zobaczyć występy chłopaków.
-Cześć wam!- Powiedział Niall, a fanki zaczęły piszczeć. -W końcu przyjechaliśmy do Polski po długim czasie... Możecie podziękować naszej wspaniałej przyjaciółce Nicole, która to właśnie ona sprowadziła nas do Polski, do was... Nicole wyjdź na scene! -Skwitował Horan.
-Że co? Ja mam tam iść? -Powiedziałam zszokowana.
-No idź! -Rozkazała mi Emma. Wzięłam głęboki wdech i weszłam na scenę. Gdy tylko weszłam na scenę usłyszałam głośne piski fanek i oklaski. Pomachałam im i stanęłam koło chłopaków. Zayn mnie objął i podał mi mikrofon. Byłam tak pod wrażeniem widząc tłum fanek, że nie wiedziałam co powiedzieć ale po głębokim wdechu powiedziałam po polsku:
-No hej... Pewnie się dziwicie, że mówię po polsku ale mniejsza o to... Pewnego dnia siedziałam w pracy i odebrałam list od jednej Directionerki... Napisała, że bardzo chciałaby spotkać swoich idoli i żebym ściągnęła zespół do Polski... Musiałam to zrobić. Chciałam żeby wasze marzenia w końcu się spełniły... I nadszedł ten czas. Cieszę się, że mogłam chociaż tyle dla was zrobić...
-Kochamy cię Nicole! -Krzyknęła jedna fanka, a potem wszystkie.
-Ja też was kocham. -Powiedziałam i oddałam mikrofon Zayn'owi.
-Dobra, nie zrozumiałem ani jednego słowa ale to nic. -Skwitował Louis, a wszyscy się zaśmiali.
-No to co? Zaczynamy! -Krzyknął Liam, fanki znowu zaczęły piszczeć i śpiewać wraz z przygłupami piosenkę "One Way Or Another".

-----------------------------------------------------------------------------------
Siemson. <3 Przepraszam, przepraszam,przepraszam że tak długo nic nie dodawałam. Wiem, jestem straszna. :) Napisałam trochę o koncercie 1D w Polsce... Kurde, żeby to jeszcze wydarzyło się naprawdę! Eh, nie pozostaje nam nic innego jak czekać aż przyjadą. ;D
Proszę o szczere komentarze, bo wydaję mi się że to mój najgorszy rozdział jaki pisałam do tej pory... :/
@horanowa_bitch -> Piszcie na TT, bo jestem chora i strasznie mi się nudzi.
Pozdrówka, Juls. xx

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 21

-Dobra wiadomość? W końcu coś ze słowem "dobre", a nie "złe". -Powiedziałam do słuchawki.
-Jesteśmy w Londynie. -Wypalił Dominik.
-Poważnie?! Gdzie?! -Zapytałam podekscytowana, że w końcu ich zobaczę. Nie wierzyłam, że już za chwilę ich spotkam.
-Aktualnie jesteśmy pod studiem, gdzie chłopaki mają wywiad... -Skwitował.
-To oni wiedzieli, a ja nie?! 
-No tak jakby... -Odpowiedział. -Możesz po nas wyjść?
Nic nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam i pobiegłam schodami na sam dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam moich przyjaciół. Przytuliłam ich oby dwóch naraz, a potem każdego osobno.
-Tak strasznie tęskniłam. -Powiedziałam tuląc Samantę.
-Ja też! Nawet nie wiesz jak bardzo! -Z jej oczu spłynęła łza.
-No weź nie płacz, bo ja zaraz też zacznę!
-Dominik! Sam! -Wyskoczyła Emma ze studia i rzuciła się na nich. Zaśmiałam się.
-Chodźcie idziemy po chłopaków, za chwilę powinni już skończyć. -Uśmiechnęłam się do nich i weszłam do budynku, a oni za mną. Weszłam do jakiś drzwi.
-Ups, sorki. -Powiedziałam widząc chłopaków i prowadzącą.
-Nie szkodzi, wchodź. -Uśmiechnęła się do mnie kobieta.
-Nie, ja... -Zaczęłam się wycofywać, ale Louis powiedział z chytrym uśmieszkiem:
-No chodź tu, siadaj, coś powiesz do naszych fanów... -Dobra, nie zaczaiłam jego "planu" ale usiadłam koło Zayn'a i Tomlinson'a. Obydwoje mnie objęli patrząc się po sobie.
-To... Jesteś z Zayn'em czy z Louis'em? -Zapytała prowadząca.
-Taki tam trójkącik... -Pokiwałam głową, udając że wszystko ok, ale nie było. Przeczuwałam, że chłopakom coś odbije i zaraz coś zrobią.
-Jak ci się mieszka z chłopakami? -Zadała kolejne pytanie.
-Super, cieszę się że mieszkam z nimi. Jest wesoło od samego rana... -Zaczęłam mówić, a reporterka dziwnie się na mnie spojrzała, a raczej na kogoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a ze szklanką wody, która wylądowała na mnie. Chłopaki zaczęli się śmiać, a ja tylko czekałam aż cała woda ze mnie spłynie i żeby zemścić się na Liam'ie i całej reszcie. W końcu też maczali w tym palce. Tak szybko im nie odpuszczę. Upokorzyli mnie przed milionami ludzi, przecież to właśnie leci na żywo. Liam wziął szybko mikrofon i powiedział w mega tempie:
-Drogie fanki, na nas już czas bo zaraz jak o to wściekła koleżanka zacznie nas pewnie gonić! Do zobaczenia na naszej trasie koncertowej! -I uciekł wraz z chłopakami. Chwyciłam za mikrofon i dodałam:
-O ile wystąpią na trasie... -Zaśmiałam się złośliwie. Wybiegłam z pokoju, gdzie nagrywali wywiad. Po drodze zauważyłam śmiejących się z całej sytuacji Dominika,Samantę i Emmę.
-Wiem, że śmieszne ale muszę się zemścić. Dajcie nam dwadzieścia minut! -Krzyknęłam i pobiegłam w stronę długiego korytarza. Zatrzymałam się na nim. Było pusto, a wokół mnie mnóstwo pokoi, biór itp. Nie wiedziałam, gdzie mam iść więc zaczęłam szukać wszystkie zakamarki po kolei. Było ich za dużo, dlatego musiałam zacząć myśleć.
-Dobra Nicole, pomyślmy... Gdybyś była Niall'em gdzie byś się schowała? -Zadałam sama do siebie pytanie i po chwili odpowiedziałam:
-Bingo! Kuchnia...
Pobiegłam w tamtym kierunku. Głodomor musi tam być na sto procent. Wbiegłam po cichu do kuchni i zaczęłam szukać po szafkach, aż doszłam do ostatniej. Sama zaczęła się ruszać i z niej usłyszałam Niall'a oraz rozmowe przez telefon.
-Co Liam? Jesteś w pokoju 119? Siedź tam, zaraz do ciebie przyjdę! -Rozłączył się, a ja chwyciłam za ciasto. Szybkim ruchem otworzyłam szafkę, a biedny Horan zaczął wrzeszczeć na całą dużą kuchnię.
-Shut up and make me sandwich! -Krzyknęłam. Ciasto wylądowało na twarzy blondyna. Zaczęłam się śmiać w niebo głosy. Wyglądał komicznie.
-No, teraz bynajmniej jesteś słodki. -Powiedziałam zlizując z niego krem. Ten się tylko spojrzał na mnie złowrogo.
-119 powiadasz? -Poruszyłam brwiami i wybiegłam z kuchni. Słyszałam jeszcze Niall'a, który krzyczał coś że mam zostawić biednego Liam'a i że nie nadąża za mną, ale go nie słuchałam. Z korytarzu wzięłam od sprzątaczki miskę z brudną wodą, gdzie dopiero myła nią podłogę. No to będzie ubaw. Weszłam do pokoju pod numerem "119" i rozejrzałam się po nim. Nikogo tam nie było. Postanowiłam sprawdzić łazienkę. Otworzyłam i zobaczyłam kucającego w kabinie Payne'a.
-Może prysznic? -Zapytałam i wylałam na niego całą zawartość miski.
-Oszalałaś?! -Zbulwersował się.
-Ze mną się nie zaczyna mój drogi. -Skwitowałam i pobiegłam szukać dalej moich przygłupów. Dobra, jeszcze tylko Larry i Zayn. Oj bad boy'u czas na ciebie... Tylko gdzie on mogł pójść? Pomyślmy... Zayn uwielbia lustra, więc... garderoba chłopaków! Przed garderobą znajdowała się duża sala, na której odbywały się ćwiczenia. Postanowiłam trochę wymęczyć Malik'a... Wzięłam maszynę z wyrzutnią piłek do tenisu i kask. Pociągnęłam to ze sobą do garderoby.
-Hej, Zayn! -Zawołałam.
-Proszę nie bij! -Zaczął błagać.
-Łap! -Powiedziałam i rzuciłam w jego stronę kask.
-Ale po co mi kask? -Zapytał.
-A może tak trochę przyda ci się ruchu? -Odpowiedziałam pytaniem i włączyłam maszynę skierowaną prosto na mulata. Zaczął wrzeszczeć jak małe dziecko i bronić, ponieważ piłki leciały prosto na niego. Zaczęłam się tarzać ze śmiechu. Zła ze mnie dziewczyna...
-Za pietnaście minut w samochodzie! -Dodałam i pobiegłam w stronę salonu fryzjerskiego -przecież Harry uwielbia swe loczki!
Weszłam do salonu. Na środku leżały trzy panie, a raczej dwie bo jedna była przebrana za kobietę i był to Styles. Leżał, na oczach miał zakryte dwoma plastrami ogórka z maseczką na twarzy. Myślałam, że wybuchnę śmiechem jak jego zobaczyłam. A najlepsze jest to, że nic nie widzi.
-No, to co dzisiaj robicie moje kochanie przyjaciółki? -Zaczął mówić tym swoim słodkim, damskim głosikiem. Podeszłam do niego i chwyciłam za nożyczki. Wiem, że mega się wkurzy jak straci kilka swoich "boskich loków", ale co tam, zemsta jest słodka.
-Słodziutka, trochę za dużo masz tych loków, może kilka zetniemy? -Zapytałam zmieniając lekko głos.
-Nie, nie ja dziękuje. -Powiedział i w ogóle się nie skapnął, że do niego mówię.
-A może jednak. -Odpowiedziałam już swoim, normalnym głosem. Zanim Harry zaczął wrzeszczeć i szarpać się zdążyłam mu trochę ściąć po czym uciekłam żeby nie dostał jakiejś szajby.
-Louis...Gdzie jesteś... ? No wyjdź po dobroci... -Mówiłam idąc ku wyjściu z budynku i stojąc przy dużych śmietnikach.
-Nie? To ja już zrobię tak, żebyś się pokazał! -Powiedziałam sama do siebie w myślach i wykrzyczałam głośno:
-KEVIN !!!
-Gdzie?! -Krzyknął Louis wynurzając się ze śmietnika.
-Lubisz Keviny, nie? -Zapytałam.
-No, a co? -Uśmiechnął się do mnie jak gdyby nigdy nic.
-A bo pomyślałam... może też chcesz się przebrać za kevina? -Skwitowałam i polałam go syropem, a następnie wysypałam na niego całą paczkę piór. Widać jak robił się czerwony.
-Nicole! -Wrzasnął. Ja stałam wpatrzona w niego. Nabrał powietrza i powiedział już spokojnie -Kiedyś cię zabiję...
-Mam płakać, czy się cieszyć? -Zakpiłam z niego, a on tylko machnął ręką i wyszedł ze śmietnika. Wraz z Lou udaliśmy się do auta, gdzie czekała reszta. Pojechaliśmy w kierunku domu.
-Jestem cały od ciasta!
-A ja straciłem moje kilka boskich loczków!
-Mnie oblano śmierdzącą i brudną wodą...
-Ja natomiast jestem cały od piór i syropu.
-A ja poobijany od piłek do tenisa...
Zaczęli narzekać i wszyscy spojrzeli się w moją stronę, gdzie śmiałam się pod nosem ale po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Czy to cię bawi? -Zapytał Louis.
-Jeszcze pytasz? -Zaśmiałam się jeszcze głośniej. Po chwili dołączyli Dominik,Sam i Emma.
-Nie ujdzie ci to na sucho... -Powiedział Liam i zdjął buta, gdzie wyleciała woda.
                                                  * * * *W domu - z punktu widzenia Zayn'a * * * *
Gdy tylko dotarliśmy do domu, postanowiłem wyjść zapalić. Ubrałem buty, kurtkę i otworzyłem drzwi. Zauważyłem małą karteczkę pod wycieraczką. Chwyciłem ją i przeczytałem:
"Myślisz, że jak się przeprowadzisz do tych twoich chłoptasiów to cię obronią? Hahaha, nic nas nie powstrzyma! Wszystko w swoim czasie Nicole, wszystko w swoim czasie..."
Serce zaczęło mi szybciej bić, a do oczu napłynęły łzy. Spojrzałem się przed siebie i zgniotłem kartkę w ręku. Wziąłem głęboki oddech, usiadłem przed na schodku, odpaliłem fajkę i popłakałem się. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje... Przecież Nicole jest cała i właśnie siedzi z chłopakami w domu... Do czasu. Co ten ktoś chcę od mojej Nicole?! Chcę ją skrzywdzić?! Nie! Nie pozwolę jemu na to! Będe robił wszystko żeby była szczęśliwa i bezpieczna... Dla niej jestem gotowy oddać swoje życie. I tylko dla niej.
Przetarłem łzy kończąc papierosa. Wszedłem do środka. Zobaczyłem z daleka uśmiech na twarzy mojej dziewczyny... Aż sam się do siebie uśmiechnąłem. Chcę żeby było już tak zawsze. Żebyśmy na zawsze byli szczęśliwi.
-NICOLE! -Wparował do domu Harry zdejmując czapkę. Miał do połowy ścięte włosy. -ZABIJĘ CIĘ! To wszystko przez ciebie mała gnido! -Powiedział wściekły.
-Chyba jestem zmęczona... Chyba pójdę się położyć... -Zaczęła ściemniać dziewczyna, a ja się zaśmiałem. Uwielbiam, gdy to robi. Kręci i kombinuję na swoje sposoby. Oparłem się o ścianę przyglądając się całej sytuacji. Podszedł do mnie Louis.
-Co jest? -Spytał. Wiedział, gdy coś jest nie tak. Nie postanawiałem odpowiadać głupio "Nic", tylko zamierzałem powiedzieć mu prawdę.
-Znowu ktoś tu był i zostawił kartkę... Napisał, że wszystko w swoim czasie. Nie możemy mu na to pozwolić rozumiesz? -Powiedziałem patrząc się na mojego przyjaciela.
-Wiem, Zayn... Zrobimy wszyscy co w naszej mocy żeby ją chronić. W końcu to część naszej rodziny. -Puścił do mnie oczko i poszedł do reszty. Nicole zauważyła, że się tak przyglądam całej sytuacji, gdzie Harry zaczął ją łaskotać po tym jak musiał iść do fryzjera i wygląda teraz jak debil. Uśmiechnęła się do mnie słodko. Nie, nie powiem jej. Nie chcę jej znów psuć chumoru... Nie chcę znów widzieć jak płaczę. Boli mnie ten widok. Po prostu narazie trzeba udawać, że wszystko jest dobrze...
------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać.
100 obserwatorów, 32 komentarze i prawie 28 tysięcy wyświetleń stron. Jesteście kochani ;**
Następny rozdział nie wiem kiedy, jak napiszę! ;D Liczę na co najmniej 30 komentarzy (nie od samych anonimów, błagam!) dacie radę? ;*
Pozdrawiam, Juliett. xoxo

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 20

Obudziłam się. Usiadłam i przetarłam oczy. Aż podskoczyłam, bo zobaczyłam koło siebie całą piątkę gapiącą się na mnie.
-Co wy tu robicie? Nie macie co robić czy jak? -Zapytałam. Oni nic nie powiedzieli tylko podali mi kartkę. To była ta kartka co wczoraj leżała pod drzwiami... Spuściłam głowę nie wiedząc co powiedzieć.
-Skąd to macie? -Spojrzałam na resztę.
-Wczoraj wypadło ci z kieszeni... -Powiedział
-Czemu nam nie powiedziałaś? -Zapytał Louis.
-A co miałam powiedzieć?! Że ktoś chcę się na mnie zemścić i może mnie zabić?! Nie wiem kto to jest! Nikomu nic w życiu takiego nie zrobiłam żeby ten ktoś chciał się na mnie teraz mścić! Poprostu mam już dosyć! -Wybiegłam z pokoju ze łzami w oczach. Pobiegłam do łazienki zakluczając się. Usiadłam na ziemię, skuliłam się i zaczęłam płakać. Nie miałam już na nic siły. Nie chciało mi się żyć z myślą, że ktoś mnie śledzi. Chcę się zemścić, a może i nawet zabić. Najgorsze było to, że ja nie mogłam nic z tym zrobić... Nie miałam z tym kimś kontaktu. Żeby porozmawiać, a nawet dowiedzieć się kto to może być.
Zapukano do drzwi.
-Nicole, otwórz! Proszę, pogadamy... -Usłyszałam głos Zayn'a.
-Ale ja nie chcę gadać! -Powiedziałam przez płacz. -Jedyne co marzę to już mieć spokój, ale myślę że nigdy go nie dostanę! -Wstałam. Podeszłam do lustra. Ciężko westchnęłam. Wytarłam łzy i zamknęłam oczy by trochę się uspokoić. Po chwili otworzyłam drzwi Zayn'owi. Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami, a następnie mnie przytulił z całej siły. Wtuliłam się w niego czując się bezpieczniej. Tego mi było trzeba. Jego ciepła, zapachu i bliskości.
-Niech to już się skończy. -Szepnęłam, a on pocałował mnie w czoło.
-Obiecuję ci, że coś wymyślimy i już będziesz zawsze bezpieczna... -Powiedział. Miałam taką nadzieję. Bo w sumie nic mi nie pozostało jak tylko w to wierzyć...
-Chodź do chłopaków. -Oderwałam się od niego lekko się uśmiechając. Odwzajemnił uśmiech, ale widziałam że też go to boli...
Weszliśmy do kuchni, gdzie siedzieli i jedli śniadanie.
-Przepraszam was. -Powiedziałam. Oni nic nie odpowiedzieli tylko się na mnie rzucili przytulając mnie. Od razu poczułam się lepiej.
-Będzie wszystko dobrze Nicole. -Puścił oczko Hazza.
-Naleśniki czy tosty? -Spytał Niall.
-Naleśniki. -Odpowiedziałam.
-Moja krew. -Zaśmiał się, a ja pokiwałam głową i usiadłam koło Liam'a.
-Dawno nie widziałam Eleanor i Danielle. Może zaprosimy ich dzisiaj na kolacje? -Zaproponowałam.
-Zadzwonimy do nich. -Odezwał się Louis z pełną buzią. Niall podał mi naleśniki.
-Dzięki głodomorku. -Poczochrałam mu włosy.
-Nie ma za co, wrednoto. -Również mi zaczął targać moje nieogarnięte włosy. Nie dość, że ich rano nie czesałam to jeszcze Niall mi je "poprawił" ale na gorsze.
-Zaraz, zaraz... Gdzie Emma? -Zapytałam.
-Pewnie jeszcze śpi. -Odpowiedział na moje pytanie Zayn. Ja tylko spojrzałam po chłopakach moim tajemniczym wzrokiem.
-Zostaw moją Emmę w spokoju! -Zaczął się drzeć Lou, ale było za późno. Pobiegłam do ostatniego pokoju na górze, wparowałam i rzuciłam się na łóżko Emmy.
-Wstawaj! -Wykrzyczałam jej do ucha.
-Boże, nawet spać nie można... -Skomentowała.
-Jest 12:00 w południe. -Podałam jej godzinę.
-No to co? Mam to po tobie, że tak długo śpie. -Odezwała się zakrywając się poduszką, ale nie na długo bo jej tą poduszkę wyrwałam.
-No dobra, wstaję... -Powiedziała siadając. Otworzyła oczy i się zdziwiła na mój widok.
-Coś nie tak? -Spytałam.
-Nicole, kiedy ostatnio się czesałaś? Wyglądasz strasznie! Dziwię się, że Zayn jeszcze z tobą chodzi... -Zażartowała.
-Haha bardzo śmieszne zgredzie. Teraz masz za swoje! -Zaczęłam ją łaskotać.
-Nicole! Przestań! Wredna kuzynka mnie atakuje! -Zaczęła się wydzierać. Do pokoju wparowali chłopcy.
-Wszystko dobrze? -Zapytał Niall.
-Nie! -Zaczęła piszczeć i się śmiać Emma.
-Tak! -Powiedziałam nie przestając łaskotać małą.
-Supermen cię uratuję! -Skwitował Louis i rozerwał koszulkę. Pod spodem miał drugą ze znakiem supermen'a. Wszyscy zaczęli się śmiać. Louis do mnie podszedł i mnie uniósł w powietrzu.
-Puść mnie psychopato! -Zaczęłam się nabijać i próbowałam się mu wyrwać ale na marnę. Liam chwycił za kamerę i zaczął to nagrywać.
-Liam nie nagrywaj tego, powaliło cię? -Zaczęłam się śmiać, a Louis jedną chwilą  i jednym ruchem sprawił że byłam do góry nogami. -Louis debilu! Zaraz się porzygam! -Powiedziałam.
-O to chodzi! Widownia będzie miała z czego się pośmiać! -Zarechotała popaprana marchewka.
-Jak widownia? -Spytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Zawsze wrzucamy takie zakręcone filmiki na youtube, tak jak nagrywaliśmy kiedyś video diary. -Wyjaśnił Payne.
-Zgłoszę jako spam! -Oburzyłam się i skrzyżowałam ręce.
-Trudno. -Wytknął język Zayn.
-I podam was do sądu! Ciebie też Zayn! -Zaśmiałam się.
-Ale kochanie... -Zaczął.
-Od dzisiaj zero buziaków! -Pogroziłam mu palcem, a reszta zaczęła się śmiać.
-Czyżby? -Podszedł do mnie i do Louis'a i mnie pocałował. Wszyscy zrobili głośne "uuuu", a ja się zaśmiałam.
-Debil. -Zwróćiłam się do mulata. Ten tylko poruszał śmiesznie brwiami.
-Louis, deklu możesz mnie już postawić na ziemię? -Zapytałam go. Ten tylko postawił mnie na ziemię i patrzył się na mnie podejrzanie tak jak reszta. O nie, coś jest nie tak.
-Mam się bać? -Zakpiłam z nich, ale w środku czułam że zaraz coś się stanie. Posunęłam się o kilka kroków w stronę drzwi, żeby uciec.
-Oj tak... -Odpowiedział Harry, a reszta pokiwała głową.
-Więc w takim razie... AAA! -Zaczęłam wrzeszczeć i uciekać. Pobiegłam szybko na dół, chwyciłam z kuchni bitą śmietanę i schowałam się za długą firaną. Oczywiście stanęłam na parapecie od okna żeby nie było widać moich nóg. Słyszałam jak ktoś idzie.
-Gdzie ona jest? -Zapytał Zayn stojąc przy oknie. Szybko odsunęłam firanę i skoczyłam na niego. Otworzyłam bitą śmietanę, która jednym ruchem znalazła się na Zayn'a głowie.
-Ty wariatko! -Zaśmiał się. -Wiesz ile ja układałem te włosy? -Zapytał.
-Mam nadzieję, że dla mnie. -Skwitowałam.
-A jakże inaczej. -Odpowiedział. Zeszłam z niego i dostałam prosto w biust sosem truskawkowym do lodów.
-Trafiona, zatopiona! -Zawołał Harry.
-Hazza, ty zboczeńcu! Zaraz będziesz bezpłodny! -Powiedziałam, chwyciłam za sos czekoladowy i trafiłam prosto w jego krocze. Chwycił się za nie i zaczął udawać, że nie może się ruszać po czym upadł na ziemię. Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Po chwili ujrzałam Liam'a, który biegł za Louis'em z keczupem. Lou odwrócił się szyderczo się uśmiechając do chłopaka. Rolę się odwróciły i teraz pan marchewka gonił Liam'a z łyżeczkami.
-I tak będzie tu codziennie? -Zapytałam obejmując Zayn'a.
-Ale jak? -Odpowiedział pytaniem.
-Radośnie, pogodnie, szczęśliwie?
-Myślę, że tak. My inaczej nie potrafimy. -Wzruszył ramionami mulat uśmiechając się przy tym. Pokiwałam głową.
-Kocham was. -Przytuliłam się do niego.
-Słyszeliście chłopaki?! Nicole nas kocha! -Wrzasnął na cały dom Malik.
-AAA! Jak słodko! My ciebie też kochamy Nicole! -Rzucili się na mnie wszyscy. Chwilę później byłam już przygnieciona prze pięciu chłopaków i Emmę. Kilka minut po ich przytuleniu nie mogłam nabrać powietrza.
-Jak następnym razem będziecie chcieli mnie zgnieść uprzedźcie mnie.
-A co założysz kombinezon odporny debilom? -Zapytał Niall.
-Lepiej bym tego nie ujęła popaprańcu. -Poklepałam go po policzku.
-JEZU WYWIAD! -Zaczął się wydzierać Louis z telefonem w ręku. -Za dziesięć minut wszyscy w samochodzie! -Dodał i pobiegł na górę.
-O, ja nie muszę. -Ucieszyłam się.
-Ty i Emma jedziecie z nami! -Powiedział Zayn i pociągnął mnie do góry. Chwyciłam za pierwsze lepsze ciuchy i zaczęłam przebierać się przy Zayn'ie.
-Uuuu... -Zaczął swoje mój chłopak.
-Zamknij się Malik. -Zaśmiałam się. Pobiegłam do łazienki. Chwyciłam za szminkę, tusz do rzęs i szczotkę do włosów. Szybko umyłam zęby i zeszłam z resztą na dół. Usiadłam koło Niall'a i Harry'ego. Zaczęłam się malować. Najpierw wzięłam się za tusz, a następnie za szminkę. Louis gwałtownie zahamował i ubrudziłam się szminką na policzku. Niall zaczął się z tego śmiać, więc postanowiłam go umalować. Gdy się odwrócił do Zayn'a przytknęłam szminkę do jego policzka i...
-Hej, Niall! -Powiedziałam, a on momentalnie spojrzał się w moją stronę i przy tym został pięknie pomalowany. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam się za czesanie włosów.
-Nicole, weź te swoje kłaki! -Oburzył się Harry, bo spadł jeden mój włos na jego marynarkę.
-A może ci uczesać loczki? -Zapytałam a on szybko się obronił.
-Zostaw moje loki w spokoju! Dziewczyny lubią mój nieład na bani. -Powiedział i wykonał dziwny gest, gdzie wszystkie jego loczki zaczęły się trząść.
-No tak... Powala z nóg. -Powiedziałam i dokończyłam czesanie włosów.
-Jesteśmy na miejscu! -Zawołał Lou.
                                                                             * * * * * * * *
-Nie pokaże się tak! -Zaczął Niall panikować, gdy usłyszał że za dwie minuty wchodzą i nie zdąży tego zmyć.
-Ej, ale słodko wyglądasz. -Udawałam być poważna, ale niezbyt mi to wychodziło bo wybuchłam śmiechem wraz z Emmą.
-To wszystko przez ciebie! -Wskazał na mnie palcem blondyn.
-Ale z makijażem ci do twarzy. -Wzruszyłam ramionami i przybiłam żółwika z Emmą, która tarzała się ze śmiechu.
-Wchodzicie za 3...2...1 -Zaczął odliczać jakiś facet.
-Powodzenia! -Dodałam i włączyłam jakiś telewizor by obejrzeć wywiad. Gdy wraz z małą zobaczyłyśmy Niall'a i jego minę znów wybuchłyśmy śmiechem, a ludzie patrzeli na nas jak na nienormalne. Po chwili się trochę uciszyłyśmy by móc coś usłyszeć.
-Wow, Niall jaki stylowy makijaż. Co ci się stało? -Zapytała dziennikarka. Niall zaniemówił, a odpowiedział za niego Lou:
-Ah te dziewczyny, tak na niego działają... -Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Takie efekty specjalne. -Dodał Zayn.
Zadzwonił mi telefon. Odeszłam na chwilę i odebrałam.
-Hej zgredzie! Mam dobrą wiadomość...


--------------------------------------------------------------------------------------------
Huhu lubię kończyć w takich momentach. :D To teraz tak, trzy pytania do was:
-Czy wam się podoba?
-Kto dzwoni do Nicole?
-Domyślacie się jaką dobrą wiadomość może powiedzieć Nicole "ktoś" przez telefon?
Czekam na komentarze. :)
I jeszcze jedno do anonimów: jeżeli piszesz komentarz, pisz go jednego, a nie że co dwie minuty widzę kilka komentarzy podobnych. ;)
Przypominam mojego twitter'a: @horanowa_bitch - piszcie! xx

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 19


-Jest jeden wolny pokój dla Emmy, a ty przecież możesz zamieszkać w pokoju Zayn'a. -Powiedział Liam.
-Proponujecie mi żebyśmy z wami zamieszkały? -Spytałam jaśniej. Chłopaki pokiwali głowami.
-To jak? -Spytał Zayn patrząc na mnie tymi swoimi brązowymi oczami.
-Jeszcze pytacie?! -Uśmiechnęłam się do nich i rzuciłam się na Zayn'a.
-A my to nie łaska?! -Oburzyła się reszta. Zaśmiałam się z nich i przytuliłam każdego po kolei. Ostatni był Harry, który klepnął mnie w dupę.
-Hazza, ty zboczeńcu! -Zaczęłam czochrać włosy. Ten się tylko zaśmiał. - Będe mieszkała z pięcioma gwałcicielami, lepiej być nie może... -Dodałam.
-Ja chcę być pierwszy! -Zgłosił się Niall.
-Śnisz bejbe. -Wytknęłam do niego język i wyszłam wraz z Zayn'em z domu.
-Każdy dzień spędzony razem... Czy to nie jest cudowne? -Zapytał się mnie chłopak wyciągając szluga.
-Tak, ale przed tym też spędzaliśmy wszystkie dni razem. -Powiedziałam.
-Tak, ale teraz będe cię miał bliżej siebie. -Opowiedział słodko i mnie objął.
                                                                           * * * * * * * *
-Będe za godzine. -Puścił mi oczko Zayn. Uśmiechnęłam się do niego i otworzyłam drzwi. -Czekaj. -Dodał. Przybliżył się do mnie, spojrzał głęboko w oczy... I nasze usta się złączyły. Jego pocałunki były takie czułe. Czułam się jak w siódmym niebie, albo jeszcze wyżej. Pocałunek przerwał nam mój dźwięk telefonu. Odebrałam.
-Halo?
-Nicole, ile mam jeszcze na ciebie czekać? -Zapytała trochę wkurzona Emma. Zupełnie zapomniałam o niej.
-Już idę, pa. -Powiedziałam przez telefon, a następnie do Zayn'a -Muszę lecieć, bądź za godzinę. -Złożyłam szybki pocałunek na jego ustach i wybiegłam z samochodu.
-Jestem! -Wykrzyknęłam wbijając do domu. Zauważyłam, że Emma stoi tuż obok mnie i zakrywa ucho krzywiąc się.
-Musisz być ta głośno? -Zapytała.
-Przepraszam. Ostatnio jestem... Taka nieogarnięta. -Westchnęłam rzucając się na kanapę w salonie.
-Tak, tak... Wiesz co a raczej kto tak na ciebie pływa? -Spytała, ale nie czekała aż odpowiem tylko od razu powiedziała- Zayn.
-Dobra, zmiana tematu. Pakujemy się. -Powiedziałam i udałam się do swojego pokoju.
Najpierw zaczęłam pakować ciuchy do walizki, potem do drugiej wszystkie rzeczy które znajdowały się na biurku, półkach itp.
Zaczęłam wrzucać wszystko po kolei, ale zatrzymałam się przy zdjęciach. Było ich kilka. Niektóre z dziadkami, niektóre z tatą jak byłam mała i te z tego roku z przygłupami, z Samantą, Dominikiem i Emmą. Chwyciłam jeszcze raz za zdjęcie z tatą...
-Tęsknie za tobą... -Powiedziałam sama do siebie. Przejechałam palcami po zdjęciach, tak jakbym chciała go dotknąć. Z oczu poleciała mi pojedyncza łza.
-Spakowana?! -Wparowała Em, a ja aż podskoczyłam szybko ocierając łzę i chowając zdjęcie.
-No prawie. -Uśmiechnęłam się.
-Daj, pomogę ci. - Odwzajemniła uśmiech i zaczęłyśmy wspólnie pakować moje rzeczy.
                                                                          * * * * * * * * *
Przyjechał po nas Zayn. Zaczęłam wrzucać sto toreb i walizek do jego samochodu. Był trochę zdziwiony ale nie przejmowałam się tym. Emma usiadła z tyłu, a ja powiedziałam:
-Czekaj, idę ostatni raz sprawdzić czy nic nie zostało.
Poszłam do mieszkania. Sprawdziłam każdy kąt i wszystkie pomieszczenia. Było pusto. To tu spędziłam pół roku... Ale wiem, że z chłopakami będzie nam lepiej. Wyszłam na klatkę schodową. Usłyszałam jak ktoś szybko biegnie po schodach do góry. Spojrzałam na ziemię. Pod drzwiami była kartka. Chwyciłam ją i zaczęłam czytać:
" Czym przędzej, czym później cię wykończę. Nawet nie pomogą ci twoi chłopcy... "
Trochę nie zrozumiałam tego listu. Ktoś sobie robi żarty? A może to Maciek pisze z więzienia, lub kogoś o to poprosił żeby napisał zamiast niego? Nie rozumiem... Pobiegłam na samą górę. Możliwe, że to ten ktoś kto pobiegł tak szybko do góry. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie piętra po kolei, aż dotarłam do ostatniego... Słyszałam jakieś szumy i stukania. Po cichu zaczęłam się skradać. W sumie nie wiem po co tam poszłam. Bałam się ale z drugiej strony chciałam wiedzieć kto za tym wszystkim stoi. Doszłam do pomieszczenia, z którego dobiegały te odgłosy. Szybkim ruchem żeby nie przeciągać mojego strachu popchnęłam drzwi, otwierając je. Niestety nikogo nie ujrzałam. Te dźwięki to z zewnątrz. Było otwarte okno i tyle. Ciężko westchnęłam i zeszłam na sam dół. Jeszcze przed wejściem do samochodu, wcisnęłam kartkę do kieszeni od spodni i ze sztucznych uśmiechem wsiadłam.
                                                                               * * * * * * * *

-Jutro się wypakuję już nie mam dzisiaj siły. -Jęknęła Emma siadając na kanapę w salonie, gdzie była reszta chłopaków.
-Wiecie co? Cieszę się, że mieszkacie z nami bo... -Zaczął swój monolog Liam, ale już go nie słuchałam. Bardziej nie pokoiło mnie to kto to napisał i czego ode mnie chce. Czy ja zawsze tak będę miała? Zawsze będzie mnie ktoś prześladować, albo będe miała takie nieszczęścia? Jedyne co teraz pragnę to być szczęśliwa z bliskimi... Czy ja o tak wiele prosze?
-Nicole! Zadałem ci pytanie! -Wyrwał mnie z moich myśli Niall.
-Co? -Ocknęłam się dopiero po chwili.
-Czy chcesz herbatę bo jakoś blado wyglądasz? -Spytał.
-Ja blado... Y...Nie, dziękuje nie chcę. Dobrze się czuję. -Powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Napewno wszystko w porządku? -Spytał się mnie Zayn patrząc na mnie wzrokiem jakby z mojej twarzy chciał wyczytać to, co się dzieję.
-Tak, napewno. -Odpowiedziałam i chwyciłam za pierwszą, lepszą gazetę abym nie wyglądała na zamyśloną i niezapokojoną. Po chwili moje oczy zaczęły się kleić i nawet nie wiem kiedy oparłam się o Harry'ego i zasnęłam z myślą, że gdy się obudzę będzie wszystko dobrze.

----------------------------------------------------------------------------
Rozdział krótki, ale jeżeli będzie dużo komentarzy postaram się napisać szybko kolejną część tego rozdziału. :) Ja właśnie zaczynam ferie! *.* A wy już mieliście, czy może macie? ;) Jak je spędziliście lub jak planujecie je spędzić? Piszcie w komentarzach. :>
Chcesz pogadać, dowiedzieć się o mnie więcej? Pisz na tt: @horanowa_bitch :3
Pozdrówka, wasza Juls. xx

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 18

Moje oczy ujrzały Ed'a Sheeran'a. Nie no nie wierze! Uwielbiam go!
-Boże! To ty! -Zaczęłam się wydzierać.
-Tak to ja. -Zmieszał się chłopak cały czas się do mnie uśmiechając.
-Co...Co ty tu robisz?! -Spytałam.
-Przyszłem odwiedzić moich przyjaciół, ale zastałem śliczną ciebie. -Wyszczerzył się.
"Nie no nie mogę. Ed myśli, że jestem ładna, zaraz jebnę." -Pomyślałam.
-Zaraz, zaraz. To ty się przyjaźnisz z tymi przygłupami? -Zadałam mu kolejne pytanie.
-Haha no tak. To mogę wejść? -Spytał. Zapomniałam, że cały czas stoimy w rogu w otwartych drzwiach. Głupia ja.
-Pewnie, wejdź. -Odpowiedziałam. Zaprowadziłam go do salonu, ale pewnie sam by też trafił. Pewnie był tu nie raz.
-Siema Ed! -Zawołali chłopaki.
-Dlaczego ja nic nie wiedziałam, że przyjaźnicie się?! -Przerwałam im przywitania.
-No w sumie tak wyszło. -Wzruszył ramionami Niall, a ja puściłam facepalma.
-Wiesz Ed, wcześniej nie miałam okazji poznać tak wspaniałej gwiazdy jak ty. -Uśmiechnęłam się do chłopaka, a on odwzajemnił uśmiech.
-Ehem.. -Odchrząknął Louis. A no tak, przecież to też wielkie gwiazdy. Tyle że ja ich mam na co dzień.
-To co, mamy na dzisiaj jakieś plany? -Spytał Liam.
-W sumie to wpadłem tylko na chwilę, ale jeżeli nie przeszkadzam to mogę zostać. -Powiedział Ed.
-ZOSTAŃ. -Odpowiedziałam za wszystkich. Chłopaki zaczęli się śmiać. -No co? -Spytałam po chwili.
-Ty mój wariacie. -Pocałował mnie w czoło Zayn, a ja przytuliłam się do niego.
-To wy jesteście razem? -Spytał Sheeran.
-Tak, to nasi wspaniali Zicole! -Odpowiedział za nas zachwycony Louis.
-Nicole... o której miałaś być w studiu? -Zapytał Niall. Boże! Znów zapomniałam!
-Przepraszam was ale muszę lecieć. Spotkamy się później! -Dodałam i wybiegłam z domu.
                                                                        * * * * * * * *
Wpadłam do studia, a wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Podszedł do mnie mój szef.
-Przepraszam bardzo, to już więcej się nie powtórzy. -Powiedziałam cała zdyszana.
-Cóż... Tym razem ci wybaczę. W sumie nie chcę stracić najlepszej pracownicy. -Puścił do mnie oczko. Dobra, to było nieco dziwne bo zawsze dla wszystkich jest nie miły, a teraz? Mimo to postanowiłam się do niego uśmiechnąć.
Weszłam do swojego biura. Na ścianach wisiało wiele prac osób z różnych państw, a na środku duże biurko  a na nim straszny bałagan.
-No pięknie... Najpierw muszę to posprzątać. -Westchnęłam. Włączyłam muzykę w radiu i zaczęłam ogarniać mój nieporządek. Po chwili było już na tyle miejsca by móc tam pracować i to mi wystarczyło. Zawsze biorę inspirację od ludzi, dlatego chwyciłam za koszyk z listami. Chwyciłam za pierwszy lepszy list, otworzyłam go i przeczytałam:

"Droga Nicole, Jestem wielką fanką One Direction i bardzo chciałabym ich zobaczyć. Nie mam tyle pieniędzy żeby jechać na ich koncert do Londynu lub do innego państwa. Mieszkam w Polsce. Nawet nie wiedzą, jak byśmy się ucieszyły gdyby zagrali w Polsce. Spełnili by nasze marzenie. Poza tym nie myśl sobie, że ja myśle tak jedna. Jeżeli weszłabyś na twitter'a, zobaczyłabyś wiele akcji z nimi związane. Naprawdę robimy wszystko, by ściągnąć do nas zespół. Ale to zależy od nich, a my nie mamy z nimi kontaktu tak jak ty. Proszę przemyśl to wszystko i odpisz mi. Jessica xx"

Zdziwiłam się tym listem. Zawsze dostaję rady, inspirację od ludzi a teraz to była prośba. Myślałam, że przygłupy zawitali już w Polsce, a jednak nie. W sumie to bardzo mnie kiedyś to nie interesowało, do czasu tego listu. Muszę potem założyć konto na twitterze i zebrać kilka informacji. Teraz zajmę się pracą.
                                                                     * * * * * * * *
-Halo? -Powiedziałam zamulona po dwugodzinnym rysowaniu i odpisywaniu listów.
-Cześć kochanie. -Przywitał się Zayn. -Kiedy będziesz? -Dodał.
-Prawdopodobnie za godzinę dopiero. - Wymamrotałam do telefonu.
-Nie możesz teraz? -Poprosił. -Niall jest tak głodny, że wrzeszczy na cały dom dlatego jedziemy do pizzeri. Jedziesz z nami?
-Zobaczę co da się zrobić. -Zaśmiałam się mając przed sobą głodomorka, który właśnie rozwala dom bo jest głodny. Już nie raz to widziałam.
-Będziemy za dwadzieścia minut pod studiem. -Rozłączył się. Skończyłam moje prace i zaniosłam je do szefa.
-Szefie, bo jest taka sprawa... -Zaczęłam.
-Możesz iść. Widzę, że się dużo napracowałaś. -Powiedział patrząc na ilość moich dzieł w ręku.
-No kilka tam jest. -Podałam mu je. -Do widzenia! -Rzuciłam i wyszłam na dwór czekając na moich przygłupów.

Zjawili się po chwili. Wsiadłam z uśmiechem na twarzy do samochodu.
-Wow, Harry teraz ty prowadzisz? Przeważnie jedzie Liam albo Louis. Nie zabijemy się przypadkiem? -Zaczęłam żartować z loczka.
-Bardzo śmieszne Nicole. -Oburzył się Hazza.
-Głodny! -Powiedział przerażony i zrozpaczony Niall trzymając się za brzuch.
-Spokojnie Niall, wdech i wydech... -Zaczęłam go uspokajać.
-AAA! -Wybiegł z auta i wbiegł do pizzeri. Nawet nie wiedziała kiedy auto się zatrzymało.
-Coś czuję, że dzisiaj się nie wypłacimy z Niall'a głodem... -Jęknął Liam, a ja się zaśmiałam. Weszliśmy do środka. Horan już siedział przy stoliku i zamawiał u kelnera zamówienie. Podeszliśmy do stołu.
-Czemu już zamówiłeś?! -Spytałam.
-Bo jestem głodny! Zamówiłem dla nas pizzę XXL! -Odpowiedział blondyn.
-A może ja coś chciałam innego zjeść ty bez mózgu?! Nawet nie myślisz o innych! -Zaczęłam udawać.
-Ale Nicole... To pizzeria! Tu nic nie dostaniesz oprócz pizzy! -Wyjaśnił.
-Dla mnie oni by nawet mi spaghetti zrobili. -Dodałam i usiadłam. Chłopaki zaczęli się śmiać z całej sytuacji.
Po chwili przynieśli pizzę. Była tak wielka, że prawie się na stole nie mieściła.
-Niall, oszalałeś?! -Własnym oczom nie wierzyłam to co widziałam. Nas jest tylko szóstka, a ta pizza jest dla dwudziestu osób.
-Nie. -Powiedział nadzwyczajnie. Pokiwałam głową. Przecież zapomniałam, że Horan to największy pożeracz wszystkiego na całym świecie.
-Coś czuję, że nawet kawałka nie zjem... -Dodałam i zaczęłam jeść.
                                                                               * * * * * * * *
-Nie...mogę...się...ruszać... -Jęknął Niall i padł na ziemię w korytarzu.
-Oj Niall, Niall. -Zaśmiałam się z niego, ominęłam go i poszłam do salonu odpalając laptopa chłopaków. Szybko założyłam twittera pod nazwą @Nicole_Smith i zalogowałam się. Pierwsze co zobaczyłam i co mi się rzuciło w oczy była to akcja pod nazwą #PolandNeedsTMHTour. Zobaczyłam kilka rzeczy związane z tym. Polskie Directioners pisały o tym, że mówili o nich w różnych państwach, a One Direction o nich nie wie.
-Chłopaki, chodźcie na chwilę! -Zawołałam ich. Zjawili się po chwili.
-No proszę, kto tu sobie założył twittera. -Zaśmiał się Hazza, ale go nie słuchałam.
-Słyszeliście o tej akcji? -Pokazałam im.
-Czekajcie na mnie! Już idę! -Powiedział Niall, czołgając się na ziemi. Pokiwałam głową i spojrzałam na resztę chłopaków.
-No mi osobiście mówił dziadek. -Powiedział Louis.
-Czemu nie zrobicie koncertu w Polsce? -Spytałam.
-No wiesz Nicole, teraz mamy tą trasę i... -Zaczął mówić Zayn, ale mu przerwałam.
-To czemu nie zrobicie przed trasą?
-Pomyślimy nad tym. W sumie to byłby dobry pomysł... -Pomyślał Liam. Uśmiechnęłam się. Już mi było lepiej. A tamtej fance odpiszę wtedy, gdy będe w pracy.
-W końcu zjem BIGOS! -Wydarł się Niall.
-Myślałam, że nie możesz się ruszać bo zjadłeś pizzę większą od ciebie i że cię brzuch boli. -Powiedziałam patrząc się na niego spode łba.
-Na bigos zawsze wystarczy miejsca w moim brzuszku. -Uśmiechnął się podekscytowany Niall, a wszyscy wybuchli śmiechem.


-No to ja już będe się zwijać. -Powiedziałam po obejrzeniu z chłopakami jakiegoś horroru.
-Czekaj. -Zatrzymał mnie Zayn. -Mamy dla ciebie propozycję... -Spojrzał się na chłopaków.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, krótki ale może następny będzie dłuższy. :) A tak ogólnie to może być? :*
~Nie spodziewałyście się Ed'a w drzwiach co? Wszyscy pisali, że jest to Dominka i Samanta a tu takie zdziwko. :P
~Jak myślicie, co zaproponują jej chłopaki? Założe się, że nie zgadniecie ale piszcie w komentarzach bo jestem ciekawa. :D
Wiele osób pisało żebym dodała wcześniej rozdziały. Ale naprawdę to zależy od mojej weny i od tego czy mam czas go napisać, więc wybaczcie. ;* Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona bo jest was coraz więcej i dużo komentarzy! Dziękuje wam! < 3
Ej, piszcie na tt bo nudy! @horanowa_bitch :> To co? Do następnego! xx
Pozdrówka, Juls. xx

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 17


Dzień w szkole niezbyt był ciekawy. Mówiłam żeby nie iść, ale oczywiście zostałam zmuszona. Już na pierwszej lekcji zaskoczyli nas sprawdzianem z chemii, a na drugiej dostałam jedynkę z odpowiedzi. Co zrobić, takie życie. Na koniec lekcji chłopaki wyjechali z propozycją żeby pojechać do aqua parku. Zgodziłam się i byliśmy umówieni że podjadą pod nas o 17:00. Odebrałam Emmę ze szkoły i poszłyśmy do domu. Coś mnie kusiło żeby zadzwonić do mojej przyjaciółki i też tak zrobiłam.
-Halo? Nicole? -Usłyszałam jej głos z drugiej strony telefonu.
-Siema ciołku. -Przywitałam się z nią.
-Miło cię słyszeć zgredzie. Co tam u was słychać? -Spytała.
-W szkole? Nie pytaj. A tak ogólnie to da się przeżyć, dzisiaj jedziemy do aqua parku, a u was jak? -Zaczęłam jej opowiadać.
-U nas świetnie. Właśnie zbieramy się na spacer i muszę kończyć. -Skwitowała.
-Jasne, idź się liż z Dominikiem. -Zaśmiałam się.
-A ty z Zayn'em! -Również się zaśmiała.
-Haha mój debilu... Tęsknie za tobą, wiesz? -Powiedziałam patrząc na zdjęcie, na którym byłam ja i Samanta.
-Wiem, ja za tobą też. Mam nadzieję, że spotkamy się na walentynki. -Westchnęła.
-Tak, też mam taką nadzieję... Dobra, idź już bo pewnie Dominik się niecierpliwi! Pogadamy później! -Skwitowałam.
-Jasne, pa. -Rozłączyła się, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Tęsknie za nią i za Dominikiem. Brakuję mi ich tutaj, w Londynie. Dostałam poduszką w łeb. Spojrzałam się na Emme.
-Nad czym tak myślisz? Od minuty próbuję ci coś powiedzieć, ale mnie nie słuchasz! -Powiedziała mała.
-Sorki, to w czym problem? -Spytałam.
-Chciałam się zapytać czy mogłabym na walentynki pójść do mojej koleżanki, Vicky. Wy i tak pewnie będziecie chcieli być sami z Zayn'em lub zrobicie jakąś imprezę. -Wzruszyła ramionami.
-W sumie racja, możesz iść. Podrzucimy cię. -Puściłam do niej oczko. -A teraz idź się szykuj, bo zaraz wychodzimy. -Dodałam. Została nie cała godzina.
Ubrałam na siebie strój kąpielowy i na to ciuchy. Włosy spięłam w kucyka, a usta pomalowałam zwykłym błyszczykiem. Chwyciłam za torbę, ubrałam buty i kurtkę i wraz z Emmą wyszłyśmy na dwór. Gdy chłopaków jeszcze nie było zapaliłam papierosa. Podjechał pod nasz blok dluga limuzyna. Brwi podniosłam do góry, nie wierząc że to oni. Okno uchyliło się i ujrzałam głowę Louis'a:
-Czy panienki potrzebują podwózki? -Spytał swoim śmiesznym głosem zdejmując okulary.
-Tak, czekamy na pięciu idiotów, którzy spóźnili się dziesięć minut! -Powiedziałam i otworzyłam drzwi od limuzyny. W środku wszyscy siedzieli sobie luźno i patrzyli się na nas.
-Sorki za spóźnienie, ale nie mogłem znaleźć swoich kąpielówek. -Skwitował Harry pijąc shake'a.
-Jasne, a nie za wygodnie? -Spytałam sarkastycznie.
-No właśnie trochę mnie głowa boli. -Skrzywił się Niall, a ja puściłam facepalm'a. Usiadłam wraz z Emmą i odjechaliśmy.
-Nicole, Emma... Poznajcie Paul'a. Paul to jest Nicole, dziewczyna Zayn'a i jej kuzynka Emma. -Zaczął gadać Lou. Pomachałyśmy Paul'owi i zajęliśmy się nudną rozmową Horan'a na temat zamknięcia Nando's.
                                                                                 * * * * * * * *
-Zayn! Puść mnie! Jak mnie wepchniesz do tej wody to... AAA! -No tak. I stało się. Zostałam brutalnie wepchnięta do basenu. Wynurzyłam się i ujrzałam śmiejącego się z całej sytuacji Malik'a. Za nim skradał się Niall, podszedł do niego i z całej siły popchnął go. Mulat poleciał na mnie. Znowu zostałam zanurzona. Zayn pomógł mi się wynurzyć.
-Żyjesz? -Zaczął panikować.
-Nie. -Skwitowałam i wyrwałam się z jego objęć. Zaczęłam pływać, ale nie długo bo chłopakom chciało się chlapać wszystkich i wszystko. Postanowiłam wykorzystać ten moment i uciekłam do innego pomieszczenia, gdzie znajdowała się sauna. Weszłam do niej i położyłam się na kilku siedzeniach. Zamknęłam oczy i już zaczęłam zasypiać kiedy do sauny wpadł Zayn.
-Próbuję schować się przed Louis'em! -Wszedł pod te siedzenia. -Jak tu wejdzie, kryj mnie! -Dodał.
-Co z tego będe miała? -Zaczęłam się z nim droczyć, ale po tym co powiedziałam do sauny otworzyły się drzwi. Ujrzałam w nich wściekłego Louis'a.
-Widziałaś może Zayn'a? -Spytał. Kiwnęłam głową, że nie i poszedł. Zayn wyślizgnął się spod krzeseł i odetchnął z ulgą.
-A tak w ogóle co się stało?
-Wysłałem Eleanor fotkę Louis'a, jak wącha Harry'emu pachę. -Zaśmiał się.
-Świnia z ciebie. -Skomentowałam.
-Ej no! Obrażam się. -Powiedział zbulwersowany. Zaczął szarpać za klamkę i udawać, że nie może wyjść.
-Zayn, nie udawaj, że klamka się zacięła. -Wywróciłam oczami.
-Ale ja nie udaję. Naprawdę. -Podeszłam do drzwi i próbowałam je otworzyć ale naprawdę się nie dało.
-No to pięknie... -Westchnęłam. Pozostało nam tylko czekać aż ktoś tu przejdzie i nas zauważy.
                                                                            * * * * * * * *
-Kur*a, Zayn! Gorąco mi! -Zaczęłam marudzić.
-A myślisz, że mi nie?! Nie moja wina, że utknęliśmy! -Zaczął się bronić.
-Jasne, ale czy te debile nie zauważyli że jeszcze nas nie ma?! -Zdenerwowałam się.
-Wiesz, mają krótką pamięć. Możliwe, że już nawet pojechali. -Wzruszył ramionami.
-Nie załamuj mnie... -Puściłam facepalma.
-Może sami te drzwi rozwalimy? -Spytał.
-Dobry pomysł... -Uśmiechnęłam się do chłopaka. Zobaczyłam na stojące obok mnie krzesło. Tak to będzie dobra rzecz żeby tym rzucić. Z całej siły rzuciłam krzesłem w szklane drzwi, które po chwili rozpadły się na małe kawałki szkła. Ominęliśmy je szybko i pobiegliśmy do szatni.  Zaczęłam się przebierać w moje ciuchy. Zayn podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Odwróciłam się i ręce zarzuciłam mu wokół szyi.
-To jest damska szatnia. -Zaśmiałam się.
-Wiem, ale mi to dużej różnicy nie robi. Gdzie ty, tam i ja. -Powiedział i mnie pocałował. Czułam motylki w brzuchu. Po chwili jednak ogarnęłam się, że kilka dziewczyn stoi, patrząc się na nas, a może i na Zayn'a bo przecież jest w damskiej szatni.
-Chodź, idziemy. -Pociągnęłam go za sobą w stronę wyjścia. Na zewnątrz było już ciemno i zimno. Śnieg padał, a na ulicy zero ludzi. Nawet samochodów... Właśnie...
-Gdzie jest limuzyna? -Zapytałam.
-Jak już mówiłem, pewnie pojechali do domu. Ale nie martw się, zaraz zadzwonie po Louis'a żeby po nas podjechał. -Skwitował Zayn.
-Pieprze ich, ide na piechote. -Powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
-Czekaj ide z tobą. -Podbiegł do mnie Malik. - Bynajmniej możemy być sami. -Poruszał zabawnie brwiami i chwycił mnie za ręke. Pokiwałam głową i się zaśmiałam.
-Masz może fajkę? -Spytał.
-A ja bym nie miała? -Odpowiedziałam pytaniem. Z torby wyciągnęłam paczkę papierosów. -Masz mi potem oddać. -Wytknęłam mu język.
-Dla ciebie wszystko. -Powiedział odpalając szluga.
-No ja myśle. -Odpowiedziałam.
                                                                          * * * * * * * *
Rano zadzwonił budzik. No kurde, nie wytrzymam. Mam dosyć tych wszystkich budzików i porannego wstawania. Ale na szczęście niedługo ferie zimowe i wolne. Chyba prześpie te dwa tygodnie... Zobaczyłam na telefon. Że co?! Dzisiaj sobota?! Czemu to gówno zaczęło dzwonić, skoro dzisiaj jest sobota?!
Wstałam z łóżka, chwyciłam za budzik i wywaliłam je przez okno.
-Ała! -Usłyszałam Zayn'a pod blokiem? Wyjrzałam przez okno i faktycznie tam stał.
-Co ty tu robisz o ósmej rano? -Zapytałam go.
-Czekaj, zaraz ci wyjaśnie! -Krzyknął i wszedł do środka. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Ujrzałam mojego chłopaka i rzuciłam się na niego.
-Cześć kochanie. Mam dla ciebie niespodziankę. Jedziemy w trasę koncertową i nie chce się z tobą rozstawać, chcę cię mieć przy sobie. Dlatego... Czy chcesz z nami jechać? -Uśmiechnął się do mnie słodko, a ja zaniemówiłam z wrażenia.
-Jeszcze pytasz?! -Przytuliłam go do siebie. -Dziękuje ci.
-No ale za co? -Spytał.
-Za wszystko. Za to że jesteś przy mnie. Kocham cię. -Powiedziałam i pocałowałam go.
-Ja ciebie też. -Odpowiedział. - A teraz chodź, idziesz do nas. -Podał mi kurtkę.
-Ale że co w piżamie? -Spytałam.
-Tak. -Powiedział.
-Wariat. -Zaśmiałam się. Ubrałam kurtkę,buty i wyszliśmy.

Po kilku minutach byliśmy w domu chłopaków. Weszłam do salonu i usłyszałam bardzo inteligentną rozmowę:
-Stary właśnie widziałem ciebie w tv! -Powiedział Louis.
-Naprawdę? Na jakim kanale? -Zapytał podekscytowany Harry.
-Na Animal Planet. -Odpowiedział Lou a wszyscy wybuchli śmiechem.
-Siema przygłupy. -Przywitałam się z nimi.
-No cześć. I co jedziesz z nami w trasę? -Spytał Niall.
-Tak, ale wątpie czy ze mną wytrzymacie tyle czasu. -Wytknęłam język.
-Pożyjemy, zobaczymy. -Wzruszył ramionami Liam.
-O ile w ogóle do tego czasu dożyjemy... W końcu jedziemy wtrasę z Nicole -Powiedział Lou.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne Louis. -Zaczęłam się z nim droczyć.
-To co? Zamawiamy pizze? -Spytał Niall. Wszyscy byli za. Uradowany Niall zadzwonił po nią i zamówił największą jaką tylko się da. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam. Nie wierzyłam własnym oczom kogo ujrzałam.

---------------------------------------------------------------------------
Joł, Joł. Znowu rozdział z opóźnieniem ale byłam z piątku na sobotę na nocce u koleżanki i nie miałam czasu. ;3 Jak napewno wiecie mi się rozdział nie podoba ale zostawiam wam to do skomentowania. :D Jak myślicie, kogo ujrzała Nicole? Mogę tylko powiedzieć, że to nie była dostawca z pizzą, haha. :P
Pod ostatnim rozdziałem 27 komentarzy, 78 obserwatorów i ponad 16 tysięcy wyświetlenia strony. Jesteście wspaniali. <3 To co? Łejtajcie na nexta. ;3
Pozdrówka, Juliett.  xoxo

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 16

Właśnie w tym momencie weszła do sali pielęgniarka.
-Dobry wieczór, Nicole. -Spojrzałam w stronę okna, gdzie było ciemno.
-Dobry wieczór. -Powiedziałam.
-Musisz na chwilę wyjść, muszę zrobić kilka badań. -Kobieta zwróciła się do Sam. Przyjaciółka pokiwała głową i ostatni raz spojrzała na mnie bezradnie po czym wyszła.
-Jak się czujesz? -Spytała.
-Niezbyt dobrze. -Chwyciłam się za głowę. Czułam jakbym miała gorączkę. Usiadłam na łóżku.
-Wcale się nie dziwie, z tego co słyszałam to naprawdę musiałaś cierpieć. -Wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko.
-A skąd pani to wie? -Zdziwiłam się.
-No czytałam tą najnowszą gazetę. Mogę ją ci zaraz przynieść. -Pokiwałam głową, że chcę. No nie wierzę. Przecież o tym nikt nie miał się dowiedzieć. Teraz wie już cały świat... Robią z tego jakąś sensację... Tylko dlaczego?
Pielęgniarka po chwili przyniosła mi gazetę, tabletki i małą kolację. Chwile jeszcze była, a potem poszła mówiąc, że przyjdzie potem. Zostałam sama i zaczęłam czytać gazetę.
"Nicole Smith, przyjaciółka popularnego zespołu One Direction, dziewczyna Zayn'a Malik'a została brutalnie zaatakowana przez Macieja *****. Widzieliśmy jak o 15:35 dziewczyna wraz z Zayn'em wyparowali szybko z szarego budynku i z piskiem opon odjechali. Godzinę później Maciej wylądował w więzieniu, a Nicole w szpitalu. Narazie nic więcej nie wiemy. Mamy nadzieję, że One Direction jak i  pannie Smith nic już nie grozi."
Czytałam to z otwartą buzią. Powaliło ich do reszty? W tym samym czasie do sali przyszła Sam.
-Powiesz mi w końcu gdzie wyjeżdżasz? -Spytałam chłodnym głosem.
-Wyprowadzam się do Dominika. Do Polski. -Spuściła głowę, a ja ciężko westchnęłam.
-Aż tak ci jest tu źle z nami?
-Nie! Naprawdę jest mi tu dobrze, ale lepiej będzie u mojego chłopaka. -Zaraz, zaraz... Oni są razem? Dlaczego mi nie powiedzieli? -Wiesz przecież, że sama mieszkam. Moi rodzice w ogóle nie wracają do domu, a ja już jestem na tyle dorosła żeby się wyprowadzić.
-Czemu Dominik nie może się do ciebie wprowadzić? No wiesz, tu do Londynu? -Spytałam.
-Ma ostatnio ważne egzaminy, ale jak je tylko skończy mamy zamiar kupić tu sobie dom. -Uśmiechnęła się.
-Aż tak go kochasz?
-Zrobiłabym dla niego wszystko... -Powiedziała. -Nie jesteś zła? Będe codziennie dzwonić. Obiecuję.
-No nie jestem... Ale... Nie chcę stracić najlepszej przyjaciółki na świecie. -Uśmiechnęłam się do niej.
-Ooo. -Przytuliła mnie. -Nie stracisz. Będziemy w kontakcie. -Puściła mi oczko. Do sali weszli chłopcy.
-I jak się czujesz? -Zapytał Niall.
-Trochę dziwnie. -Skrzywiłam się nieco.
-Przejdzie ci dziecko. Wujek Lou zrobi herbatkę, którą u nas robi się od pokoleń. -Pogłaskał mnie po głowie marchewkowy świr, a ja spojrzałam na niego spode łba.
-Chodzi ci o tą herbatę co mi ją zrobiłeś jak byłem chory? -Spytał Hazza.
-Oczywiście. -Uśmiechnął się do niego, a loczek zaczął udawać że wymiotuje.
-Chyba jednak nie skorzystam z tej okazji... -Pokiwałam przecząco głową.
-Sama nie wiesz co tracisz. -Wzruszył ramionami. -A co tam masz? -Wskazał na gazetę.
-Artykuł o mnie. -Rzuciłam w niego gazetą. Louis czytając to miał bardzo skupiony wyraz twarzy. Po przeczytaniu podał ją dalej, Liam'owi.
-Będzie dobrze, Nicole. -Poklepał mnie po ramieniu Niall. Przewróciłam oczami. Nie lubię takich sztucznych tekstów.
-Chłopaki czas na nas. -Powiedział Louis.
-Ej no gdzie idziecie? -Spytałam.
-Mamy wywiad. Do jutra. -Pomachali mi i wyszli. Został tylko Zayn. Nastała chwila ciszy. Przez chwilę czułam, że chcę mi coś powiedzieć ale się powstrzymuję...
-Coś się stało? -Chwyciłam go za ręke.
-Nie. -Uśmiechnął się.
-Gdzie Emma?
-U Harry'ego kuzynki. Jak chcesz mogę po wywiadzie ci ją tutaj przywieźć.
-Okej. To... Do zobaczenia. -Pocałowałam go w policzek i poszedł. Ciężko westchnęłam. Dlaczego mi nie powiedział nic? Czułam, że chcę ale nie może... Dziwne.

                                                                         * * * * * * * *
W sobotę wyszłam ze szpitala. Emma siedziała i oglądała telewizję, a ja próbowałam wymyśleć i narysować coś ciekawego do studia. Muszę dużo nadrobić przez ten czas nieobecności. Zayn ma dzisiaj urodziny i o 19:00 jest impreza u nich. Trochę nudno iść samemu... Chodzi mi o Samantę, której już ze mną nie ma. Wyprowadziła się do Polski. Do Dominika. Zawsze to z nią wywijam na parkiecie, a teraz nie będe miała z kim. Spojrzałam na zegarek. Była 18:30. No zajebiście, trochę mi się zamuliło.
-Emma, ubieraj się. -Powiedziałam, a sama pobiegłam do pokoju otwierając szafę. Nie będe się specjalnie ubierać. To przecież w końcu tylko urodziny. Ubrałam na siebie koszulkę i czarne spodnie. Lekko się wymalowałam i wyszłam wraz z Emmą z domu. Małą podrzuciłam do jej koleżanki na noc, bo przecież nie wezmę ją na jakąś szaloną imprezę na dodatek do tych przygłupów. Załapałam się na taksówkę. Po dwudziestu minutach byłam już pod ich domem. Dużo ludzi wchodziło do środka, a już z daleka było słychać głośną muzykę.
-Boże z kim ja się zadaję... -Westchnęłam i ruszyłam w stronę ich domu. Weszłam do środka i poczułam zapach alkoholu i fajek. W tej chwili sama miałam ochotę zapalić i chyba zaraz tak zrobię. Jak narazie szukałam w tłumie Zayn'a. W końcu go znalazłam. Stał odwrócony do mnie plecami, gadający z Hazzą. Podeszłam i przytuliłam go od tyłu. On momentalnie się odwrócił i pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek, który trwał z dobre pięć minut. Odkleiliśmy się od siebie i powiedziałam:
-Spełnienia marzeń.
-Ty jesteś moim marzeniem. -Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam. Znowu zaczęliśmy się całować, ale tym razem nam przerwano.
-Weźcie już się nie liżcie i chodźcie pić! Mamy zamiar wszystkich upić i zagrać w butelkę! -Zawołał Louis. Spojrzeliśmy po sobie z Malik'iem po czym ruszyliśmy do kuchni po wódkę. Wzięliśmy ich z kilka i poszliśmy do reszty naszych przygłupów. Zgarnęliśmy jeszcze kilka osób z pomieszczenia i mogliśmy już grać. Na rozgrzewkę zagraliśmy w alkochińczyka żeby się dobrze upić. Ja zaczęłam oczywiście. Wyrzuciłam kostką pięć oczek i trafiłam na takie coś "Piję osoba po twojej lewej". Spojrzałam się na Zayn'a.
-Dawaj. -Puściłam do niego oczko, a on się zaśmiał i wypił zawartość kieliszka. I tak wszyscy po kolei pili. Moje ostatnie zadanie brzmiało tak: "Każdy pije po pięć kieliszków"
-Ja pierdole. Lejcie mi wódki. -Zaśmiałam się i trochę zakręciło mi się w głowie. Wypiłam tyle i trzeba było i spojrzałam się na resztę. Harry już poszedł rzygać, Liam się położył na środku sali, Zayn oparł się o Louis'a, a Niall nadal wpieprzał żarcie.
-To co, gramy w tą butelkę? -Powiedziałam robiąc co każde słowo mały odstęp. Wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy w kółku, ale brakowało mi Hazzy.
-Ide po tego debila. Zaraz wracam. -Skwitowałam i ledwo co wstałam. Przez chwilę nogi mi się plątały, ale po chwili było już dobrze.
Weszłam do łazienki. Spojrzałam na loczka klęczącego nad kiblem.
-Harry, cioto chodź grać! -Pomogłam mu wstać.
-Chodźmy. -Powiedział. Zrobił jeden krok, zamknął oczy i oparł się o mnie. Nie utrzymałam równowagi i poleciałam razem z nim na ziemię.
-Hazza?
-Hm?
-Ty idioto! -Zaśmiałam się i próbowałam wstać co zajęło mi pięć minut, a podnoszenie chłopaka z dziesięć.
W końcu dotarliśmy do reszty.
-Co tak długo? -Spytali.
-Nie pytajcie. -Machnęłam ręką i akurat butelka, która dotychczas się kręciła zatrzymała się na mnie. Wybrałam wyzwanie. W końcu do odważnych świat należy.
-Wyjdź na boso na środek ulicy i wykrzycz jak bardzo mnie kochasz. -Poruszał seksiarsko brwiami Niall.
-Ale ja ciebie nie kocham. -Skrzywiłam się.
-Ranisz mnie! -Zaczął udawać, że płaczę.
-Żartuję. -Skwitowałam. Już sama się pogubiłam w tym. Zdjęłam skarpetki, otworzyłam drzwi i pobiegłam na ulicę. Wszyscy stali w drzwiach i się ze mnie nabijali.
-Kocham Niall'a Horan'a!! Wohoo! -Wykrzyczałam i spowrotem szybko udałam się do domu, bo było mi zimno w stopy. Położyłam się na kanapie.
-No co jest?! Chodź! -Chwycił mnie za ręke Zayn, ale i tak nie wstałam.
-Nie mam siły. -Jęknęłam.
-To co? Toast! -Ktoś wykrzyczał.
-Jestem za! -Dodałam energicznie wstając.
-Za Zicole! -Zawołał Louis przez mikrofon i uniósł z górę kieliszek.
-Za Zicole! -Powtórzyli wszyscy i zaczęli bić brawo po wypiciu kieliszków. Przytuliłam się do Zayn'a, a po chwili urwał mi się film.
                                                                       * * * * * * * *
Zadzwonił dzwonek. Nie no nie mam siły. Nie wstaję. Nie idę dziś do szkoły. Wyłączyłam to okropne urządzenie i poszłam dalej spać. Za chwilę zadzwonił telefon. To Liam. Nie odbieram. Ktoś zaczął rzucać w okno śnieżkami. Podeszłam do okna i na ślepo je otworzyłam po czym natychmiastowo dostałam śniegiem w twarz.
-Kur*a! -Krzyknęłam, otarłam się i spojrzałam na czwórkę stojących przed domem chłopaków. -Czego wy tu?! -Wrzasnęłam.
-Do budy ale już! -Rozkazał mi Louis. Pokazałam im środkowy palec i poszłam dalej spać. Po chwili ktoś się na mnie położył.
-AAA! -Zaczęłam się turlać po łóżku zrzucając z siebie tego kogoś na ziemię. -Zayn? Jak ty tu weszłeś?! -Spytałam.
-Zrobiliśmy piramidkę. Louis klęczał, Liam na nim stanął, Harry na Liam'ie, Niall na Hazzie a ja na nich wszystkich. -Wzruszył ramionami.
-Debile. -Skomentowałam. -Tyle robicie trudu, a ja i tak nie pójdę do szkoły.
-Czyżby? -Spojrzał na mnie tym swoim chytrym uśmieszkiem.
-O nie... -Powiedziałam ale było już za późno. Mulat wziął mnie na ręce, zakluczył drzwi i zaczął nieść po schodach.
-Nie! Zayn! Zostaw mnie! Nigdzie nie idę! Nie chcę! Daj mi spokój! -Zaczęłam go bić, ale po chwili mi się już nie chciało.
-Mnie się już nigdy nie pozbędziesz. -Zrobił śmieszną minę.
-To chyba dobrze, nie? -Spytałam.
-Dla mnie tak. -Postawił mnie na ziemię. -To co, pójdziesz ze mną do szkoły? Nie chce siedzieć sam na matmie... -Zrobił jego słodkie oczka.
-Dlaczego ty to robisz?
-Ale co? -Zdziwił się.
-Ty już nie udawaj, że nie wiesz. Patrzysz się na mnie tymi słodkimi oczami i powalającym uśmiechem. -Zrobiłam tak ręce jakbym chciała go przez chwilę udusić.
-Że niby jak? -Spytał. -Tak? -I znów to zrobił.
-Kiedyś cię za to poprostu zabiję. -Powiedziałam i weszliśmy do auta.


------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo rozdziału nie było ale miałam straszną gorączkę i nie miałam siły go napisać.
Może być? Proszę o komentarze. :)

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 15

Weszłam do domu chłopaków i od razu kichnęłam.
-Pierdolona zima... -Mruknęłam pod nosem zdejmując buty. Potknęłam się o własne nogi i jednym ruchem znalazłam się na ziemi.
-O nie, to pewnie spóźniony Święty Mikołaj, który dowiedział się że byłem niegrzeczny! -Wykrzyczał Niall i powiedział trochę zciszonym głosem- pójdę się schować za kanapę.
Stałam chwilę zdezorientowana, gdy usłyszałam Niall'a ale po chwili znów kichnęłam i weszłam do salonu.
-Cze-esć! -I znów... Nie no, ten katar mnie wymęczy!
-Chora? -Spytał Zayn.
-No, może trochę. -Zaczęłam kaszleć.
-Zrobię ci herbatę. -Wstał z kanapy Louis i udał się w kierunku kuchni. Usiadłam koło Zayn'a.
-Ej, a buziak? -Zwrócił mi uwagę.
-Jeszcze cię zarażę... -Powiedziałam, jakby było to oczywiste, że może również zachorować. On mnie objął i czule pocałował.
-Wolę już być chory, niż jeden dzień nie pocałować ciebie. -Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja w nich utonęłam.
-Oooo.... -Skomentowali chłopaki, a ja szybko zmieniłam temat. Nie lubię być w centrum uwagi.
-Gdzie jest Sam? Spóźnia się dwadzieścia minut...
Chłopaki wzruszyli ramionami. Napisałam do niej sms'a: "Gdzie ty jesteś?" i czekałam na odpowiedź. Lou w tym czasie zdążył mi przynieść herbatę i jakąś tabletkę.
-To tabletka gwałtu? -Spytałam patrząc się na nie krzywo.
-Chciałabyś... -Zaśmiał się i usiadł na kolanach Styles'a, co w ogóle mnie to nie zdziwiło. Już nie raz słyszałam o Larry'm Stynlinson'ie. Połknęłam tabletkę i popijałam herbatą czytając sms'a od Samanty:
"31 London Street, mieszka pod 16. Powiedział, że masz być sama. Jak przyjdą chłopaki to po nich."
Ostatnie łyki herbaty wyplułam na gazetę, którą właśnie czytał Liam.
-Ej, no co jest?! -Spytał i zaczął wymachiwać magazynem żeby wysechł.
-Nie nic, muszę iść. Będe potem. -Powiedziałam cała zestresowana udając, że wszystko jest w porządku chociaż nie było. Ubrałam się i gdy otworzyłam drzwi i miałam już wychodzić usłyszałam:
-Coś mi tu nie pasuję. Co ona ukrywa? -Usłyszałam Niall'a i wyszłam z domu ciężko wzdychając.
                                                              * * * * * * * *
Szłam, a można powiedzieć, że biegłam żeby załapać się na autobus. Niestety żaden nie jechał.. Przecież nie pójdę na piechotę, bo zajmie to długo a moja przyjaciółka mnie potrzebuję. Zadzwoniłam po taksówkę. Nerwowo tupałam nogą krzyżując przy tym ręce i patrząc z obu dwóch stron czy nic nie jedzie. Serce biło mi jak szalone. Wiedziałam, że to będzie on... Że byłoby go na takie coś stać, żeby porwać moją przyjaciółkę bym ja tam się zjawiła... Ale co on robi w Londynie?! I czego ode mnie chcę?!
Przyjechała taksówka. Powiedziałam kierowcy ulicę i usiadłam modląc się by jak najszybciej tam się znaleźć. Wyjęłam szybko telefon i napisałam sms'a do chłopaków:
"Samancie coś wypadło i... muszę do niej jechać. Spotkamy się jutro."
Głupia Nicole... Tylko na tyle cię stać?! Tylko tyle umiesz wymyśleć żeby chłopacy się nie skapnęli, że coś jest nie tak?! Nie... Nie mogą się dowiedzieć. To była przeszłość, która musiała niestety wrócić...
Wysiadłam z samochodu patrząc na duży, szary i poniszczony budynek, a raczej blok. Ciężko westchnęłam i zadzwoniłam domofonem pod "16". To coś mi mówi... To całe jego mieszkanie pod "16" to jak moje szesnaste urodziny, w których wyznał mi swoją miłość. Zamknęłam oczy i ścisnęłam pięśći. Muszę się powstrzymać... Opanować...
-Tak? -Spytał, a ja... zamilkłam. Nie słyszałam jego głosu przez kilka lat... W końcu postanowiłam stanowczo odpowiedzieć:
-To ja, Nicole... -Nic więcej nie powiedział. Drzwi popchnęłam i weszłam po schodach na ostatnie piętro. Doszłam do drzwi, na których był numer jego mieszkania. Weszłam tam i ujrzałam siedzącą Samantę, która była związana, a usta miała zatkane taśmą. Szybko do niej podbiegłam i jednym ruchem zerwałam jej tą taśmę.
-Kurwa...- Powiedziała. Odwiązałam jej z nóg i z rąk sznury, przez które wcześniej nie mogła się poruszać. Oboje wstałyśmy i zrobiłyśmy jeden krok do przodu, a w drzwiach stanął Maciek.
-No proszę, kogo ja tu widzę... Tęskniłaś? -Spytał, a ja nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy miałam powiedzieć to co czuję w środku... Czy być dla niego chłodna, jak to robiłam do nie dawna.
-Ani trochę. -Powiedziałam mrużąc oczy. -Czego ty od nas chcesz?! -Podniosłam głos.
-Od twojej przyjaciółeczki nic, ale od ciebie owszem. Ona już może iść, a z tobą muszę sobie porozmawiać... -Spojrzał na Sam, która najwyraźniej mu teraz przeszkadzała. Specjalnie ją tu ściągnął żeby zobaczyć mnie. Tylko dlaczego Samanta za nim poszła?!
-Sam idź... -Rozkazałam przyjaciółcę.
-Żartujesz sobie?! Nie zostawię cię tu z nim, jeszcze coś ci zrobi! On nie ma równo pod sufitem! -Oburzyła się dziewczyna.
-A ty z kąd to wiesz? -Spytałam ją, a ona zamilkła. Czyli coś jest nie tak... Przecież mówi mi wszystko. Dlaczego tak od teraz ma przede mną tajemnice? -Później pogadamy, narazie. -Powiedziałam, a ona wyszła z pomieszczenia. Wiedziałam, że puszczając Sam zostanę sama z nim i że może już mnie stąd nie wypuścić, ale to było jedyne rozwiązanie... Nie chciałam żeby jej się coś stało.
-Czego ode mnie chcesz? -Powiedziałam chłodno, siadając na małym stołku. On oparł się o parapet od okna.
-Chcę ciebie. -Zamarłam. Czy ja się nie przesłyszałam?! Czy to jakiś żart?!
-Co proszę?! Po tym co mi zrobiłeś chcesz żebym do ciebie wróciła?! Zapomnij... -Wkurzyłam się. Co on sobie w ogóle myśli?! Uważa mnie za idiotkę?! Że od tak pstryknięcia palcem będzie chciał to, o czym marzy?!
-Nicole, przepraszam za tamto. Dobrze wiem, co się wydarzyło tamtego dnia, kilka lat temu. Byłem głupi... Teraz tylko dzięki tobie mogę być szczęśliwy...
-Wiesz co?! Najpierw się w tobie zakochałam, potem mnie zostawiłeś i myślałeś, że co?! Że sobie wrócisz i ja ci wybaczę?! Że będziemy szczęśliwi?! Wiesz, już mi było dobrze bez ciebie ale musiałeś się zjawić i jak zwykle wszystko zjebać. I co?! To właśnie chciałeś osiągnąć?! Żeby wykończyć mnie psychicznie?! Gratulację, udało ci się. Jesteś z siebie dumny?! -Wykrzyczałam mu prosto w twarz, a łzy mi same poleciały.
-Mam nadzieję, że już nigdy ciebie nie zobaczę! -Krzyknęłam wychodząc z tego pokoju, gdy już chwyciłam za klamkę od drzwi wyjściowych, usłyszałam:
-Jak wyjdziesz, to już po twoich przyjaciołach. Jak im tam? Louis? Niall? Harry? -Zaczął wymieniać.
-Skąd ich znasz!? -Wrzasnęłam, cała się trzęsąc.
-Nie ważne, ważne jest to, że wiem gdzie mieszkają i może być już niedługo po nich. -Powiedział i poklepał swoją kieszeń. Z niej wystawał pistolet.
-Spróbuj ich tylko dotknąć! -Pogroziłam mu.
-To jak? Próbujemy wszystko od początku? -Spytał podając mi ręke. Nawet jej nie chwyciłam, bo nie miałam zamiaru. Nie chciałam go już znać. Ale musiałam coś zrobić żeby chłopakom nic się nie stało.
-Przemyślę to. Daj mi godzinę. -Powiedziałam i poszłam do jednego z pomieszczeń zatrzaskując za sobą drzwi.
-Czy ten koszmar nigdy się nie skończy?! -Powiedziałam w myślach. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej siadając. Skuliłam się i myślałam co mam zrobić żeby uwolnić się od niego i zapewnić moim najbliższym bezpieczeństwo...

Godzina minęła i wpadł z wściekłością. Widziałam w jego oczach złość, którą pierwszy raz ujrzałam od tylu lat.
-Dosyć tego! Nie chcesz powiedzieć co do mnie czujesz, to może po tym zmienisz zdanie. -Powiedział zbliżając się do mnie.
-Zostaw mnie! -Krzyknęłam odsuwając się od niego aż do ściany. Niestety nie miałam gdzie uciec. Wyjął strzykawkę zapełnioną jakimś świństwem. Zaczęłam się wyrywać, ale on walnął mnie z całej siły w twarz i upadłam na ziemię. Przez chwilę straciłam przytomność, a gdy się obudziłam było już za późno. Wstrzyknął mi to. Wiedziałam, że zaraz będe naćpana i że nie będe wiedziała co robię...
                                                         * * * * * * * *
-Nicole! -Usłyszałam głos Zayn'a. Szybko wstałam, a drzwi się otworzyły. W nich ujrzałam mojego chłopaka. -Szybko, póki stracił przytomność! -Powiedział i chwycił mnie za rękę. Na korytarzu spojrzałam na leżącego, poobitego Maćka, który się nie ruszał. Długo to nie trwało, bo po chwili znajdowaliśmy się na świeżym powietrzu. Wparowaliśmy do samochodu Malik'a i odjechaliśmy z piskiem opon. Zamknęłam oczy i odcięłam się od szarej rzeczywistości.
                                                           * * * * * * * *
-Nicole... Nicole! Żyjesz!? -Zaczął gładzić mnie po policzku chłopak. Na początku miałam zamazany obraz, ale po chwili wszystko widziałam. Podparłam się na łokciach i zobaczyłam, że siedzi koło mnie Zayn. Znajdowaliśmy się w szpitalu.
-Śniło mi się, że spotkałam mojego byłego chłopaka i... on mnie porwał... Zaraz, zaraz. To się działo naprawdę co nie? -Powiedziałam przerażona, a Zayn niechętnie pokiwał twierdząco głową.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? -Spytał. -Przecież wiesz, że gdybyś powiedziała mi prawdę byłoby lepiej dla nas wszystkich... -Dodał.
-Wiem, przepraszam... -Powiedziałam. -Pamiętasz tych typów, co po mnie musiałeś jechać bo zaczęli mnie śledzić? To byli koledzy Maćka... Od dawna to już planował... -Spuściłam głowę.
-Ej, no ale teraz jest już wszystko dobrze nie? Przecież nic ci już nie grozi...
-No właśnie, grozi nam wszystkim Zayn. On ma zamiar zrobić wam krzywdę żeby tylko móc się ze mną spotkać...
-Spokojnie, już jest w więzieniu i jego koledzy również. -Trochę mi ulżyło.
-W sumie to dobrze, ale i tak nie jestem pewna co do tego wszystkiego... -Dodałam i przytuliłam się do Zayn'a. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Chwyciłam go i przeczytałam: Cześć księżniczko. Mam nadzieję, że nic ci nie jest... Słyszałem co się dzisiaj stało, niestety nie mogę być teraz z tobą. :c Jestem już w Polsce, mam nadzieję, że się niedługo spotkamy. :) Daj znać, czy żyjesz. xx" 
Schowałam telefon. Zaraz mu odpiszę.
-Wiesz...Że ja brałam... -Oczy zaszkliły mi się, a Zayn'a pocieszający uśmiech zszedł z twarzy.
-Jesteś ćpunką? -Zapytał.
-Nie, Zayn nie jestem! To on mi to wstrzyknął, kiedy nie chciałam zrobić tego, czego on chcę.
-Nicole, strasznie mi przykro, że musiałaś to przechodzić... -Powiedział, przytulił mnie i pocałował w czubek głowy. -Obiecuję ci, że już nigdy ciebie to nie spotka.
Do sali wpadła cała reszta, czyli Hazza, Lou, Nialler, Liam i Sam.
-Nic ci nie jest?! -Spytali, a ja odpowiedziałam, że nie. Miło, że się o mnie troszczą, ale wolę narazie to wszystko przemyśleć w samotnośći... Ostatnią rozmowę, z którą chciałam wykonać to była moja przyjaciółka.
-Możecie mnie zostawić samą z Samantą? -Zwróciłam się do chłopaków.
Chłopaki wyszli, a Sam spojrzała się na mnie bezradnie. Wiedziała, że przede mną nie da się niczego ukryć.
-No mów. -Powiedziałam.
-Nie znam tego Maćka, naprawdę! Osobiście nie, ale ich koledzy o nim wspominali... Mówili, że trzymają się z nim tylko dlatego, że sprzedaję im narkotyki, a za to prześladowanie ciebie też im zapłacił. -Zaczęła się nakręcać.
-Zaraz, zaraz. Czyli chcesz mi powiedzieć, że kupywałaś od nich narkotyki?! -Wrzasnęłam.
-Cicho! Błagam cię, tylko nikomu nie mów, a zwłaszcza chłopakom i Domikowi, z którym mi się już tak dobrze układa... Nie brałam tylko dawali mi je za darmo, a ja je sprzedawałam jakimś ćpunom i za to mam teraz tyle kasy. -Rzekła.
-Na cholerę ci tyle kasy?! Przecież taki ćpun załatwi ci fortunę, by wciągnąć to świństwo!
-Bo... Wyprowadzam się. -Powiedziała, a ja otworzyłam buzię ze zdziwienia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejoszki. :3 Przepraszam, ale rozdział pisałam w szkole i taki jakiś beznadziejny wyszedł. :c W następnym tygodniu postaram się o lepszy. :)
Na dużo komentarzy nie mam co liczyć, bo jak już mówiłam rozdział jest fatalny, ale strasznie się jarałam ostatnią przeze mnie notką, gdzie zastałam aż 27 komentarzy! *.* Jesteście naprawdę wspaniałymi obserwatorami. :) To co? Łejtajcie na nexta. ^^
Pozdrawiam Juliett. xoxo