środa, 26 września 2012

Rozdział 6

-Nicole? Emma? Co wy tu robicie?- Usłyszałam bardzo znajomy mi głos... Odwróciłam się i powiedziałam:
-A co ty tu robisz?
- Pierwszy spytałem, ale niech ci będzie. Jadę do Stanów do mojej cioci.- Odpowiedział. -A ty?
-Pojechałam z Emmą odpocząć od was. -Powiedziałam prosto z mostu wcale się nie przejmując, że mogę tym zdołować Horana.
-Aha. Aż tak bardzo ci przeszkadzamy?
-Jeszcze pytasz? Moglibyście w końcu przestać.
-Ok.-Powiedział, a ja się odwróciłam do Emmy. -Ale nie teraz. -Dodał i zaczął kopać nogami moje krzesło.
-Ja pierdziele. Emma! Zamień się miejscem. -Powiedziałam zmęczona całym podskakiwaniem.
-A magiczne słowo?- Spytała oglądając dalej gazete.
-Poprosze. - Powiedziałam niemrawo.
-No to nie.
-Ale jak to?!-Spytałam oburzona.
-Poprostu chciałam od ciebie usłyszeć słowo "poprosze".
-Co z ciebie za kuzynka?!
-Czasami jestem dla ciebie kuzynką, a czasami więcej niż nią.
-Czyli?
-Siostrą.
-Też cię kocham.- Wysyczałam i odwróciłam się do blondyna, bo nic innego mi nie zostało. -Jeszcze raz kopniesz w ten fotel, lub się odezwiesz do mnie lub cokolwiek innego nie wylądujesz w Stanach, tylko wyrzucę ciebie z samolotu tam, gdzie pożrą cię rekiny i nikt już ciebie nie znajdzie!
Powiedziałam wściekła, a obok Niall'a siedziała jakaś dziewczyna, która miała około 19 lat i gapiła się ciągle na mnie.
- A ty czego się gapisz?! Chcesz wylądować tam gdzie on?!- Zwróciłam się do niej z taką samą wściekłością jak do Horana. Pokiwała panicznie głową i spojrzała w stronę okna, by uniknąć mojego wzroku. Odróciłam się i założyłam słuchawki na uszy. Przez całą drogę Niall się już nie odzywał, a ja mogłam spokojnie posłuchać muzyki.

Już sama droga do hotelu wydawała się bardzo fajna. Te wszystkie widoki przyciągły aż wzrokiem, by podziwiać. Emma też była zachwycona. Ją chyba najbardziej ucieszył fakt, że będzie miała w pokoju łóżko dwupiętrowe i że będzie mogła spać na górze. Mnie najbardziej zainteresowało to, że będe mogła od tych przygłupów odpocząć. Niall naszczęśćie pojechał w inną stronę po wylądowaniu samolotu.
-Woow. Tu jest super! Zostaniemy tu na zawsze? -Spytała podescytowana Emma.
- Prędzej czy później i tak by ci się tu znudziło... -Powiedziałam wzruszając ramionami. Emma coś zaczęła gadać pod nosem wchodząc do łazienki. Ja w tym czasie nas wypakowałam i ubrałam strój kąpielowy.
-Emma, powiesiłam ci twój strój na klamce. Ubieraj się bo idziemy na plaże. -Usłyszałam w odpowiedzi "ok" i nie pozostało mi nic innego jak czekanie na małą.
-Emma! Długo jeszcze? Ja zaraz wychodzę! - Kuzynka po chwili się pojawiła w drzwiach.
-Trzeba było tak od razu. -Powiedziała.
-Wiesz... czasami ciebie nie rozumiem za cholerę.
-I wzajemnie. - Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Poszłyśmy na plaże.
-Nicole, posmaruj mi plecy.- Poprosiła. Podeszłam i zrobiłam to o co mnie prosiła.
-A ty się nie smarujesz? -Spytała.
-Po co?
-Zeby się nie spalić? Weź mi tu nie marudź i dawaj te plecy.- Powiedziała.
-Dziękuje mamo. -Zaśmiałam się.
-Jeszcze mi podziękujesz nie raz.- Powiedziała tak śmiesznym głosem, że obie wybuchłyśmy śmiechem. Założyłam słuchawki na uszy i powoli zaczęłam zasypiać, aż w końcu zasnęłam.

-Aaa!- Wrzasnęłam budząc się i wrzeszcąc się na całą plaże.
-Czego się wydzierasz?! Ogarnij downa!- Skitowała Emma.
-Miałam koszmar! Mam powód do wydzierania się!- Powiedziałam patrząc na małą.
-No a co ci się śniło?- Spytała.
-Całowałam Zayn'a!- Skitowałam z obrzydzeniem.
-I to taki wielki koszmar?- Spytała.
-Tak!- Powiedziałam nadal nie rozumiejąc Emmy, że dla niej to nic takiego. Ach, no tak. Zapomniałam, że i ona ich lubi... Czy ja jestem jedyna na świecie, która ich niecierpi?! No, na to wygląda...
-Weź mi tu nie gadaj i chodź się kąpać!- Powiedziała. -Woda jest super!
-W sensie, że ciepła? - Pokiwała głową. -To się okaże. -Wstałam ciężko wzdychając. Emma od razu wskoczyła do wody,ale ze mną nie było tak łatwo.
-Ale zimna ta woda! -Zaczęłam piszcześć jak zamoczyłam się po pasa.
-Nie przesadzaj! Zamocz się to będzie ci ciepło!- Powiedziała Emma.
-Nie! Powaliło cie?! Będzie mi jeszcze zimniej!
-Przecież się przyzwyczaisz! Jak chwile popływasz to będzie ci ciepło!
-Łatwo ci mówić morsie!
-Nie to nie! -Zaczęła mnie chlapać wodą, aż byłam cała mokra i się zanurzyłam.
-Czekaj niech ja ciebie tylko dorwe!- Powiedziałam,a ona zaczęła uciekać z wody. Dogoniłam ją i rzuciłam na piasek co spowodowało, że miała całą twarz w piachu.
-AA! Piasek w oczach!- Zaczęła piszczeć.
-Nie ma, że boli!- Złowieszczo się uśmiechnęłam i jeszcze zaczęłam ją łaskotać. Czasami tak mam, że potrafię być wredna nawet gdy ten ktoś cierpi. W tym przypadku chodziło o Emme. Po chwili łaskotanie jej zrobiło się nudne, więc ją puściłam. Emma pobiegła szybko do wody, a ja poczłapałam do naszych ręczników.
-Głodna jestem.- Jęknęła Emma.
-A myślałam, że się jeszcze poopalam.- Westchnęłam ciężko.
-Jutro to zrobisz.
-No dobra, dobra... -Powiedziałam wstając i zabierając ręcznik. -Ale najpierw do pokoju, bo raczej w stroju kąpielowym ciebie nie wpuszczą do restauracji. -Dodałam.

-Emmaaa! Długo jeszcze? Co ty tam robisz w tej łazience? Ja mam 18 lat, a ty masz 9 i siedzisz więcej w łazience ode mnie! -Zaczęło mnie to już wkurzać. No bo co ona może tam robić? Malować się? Czy ona nie jest na to za młoda?
-Siedze dłużej od ciebie, bo ci wystarczy tyle czasu ile chłopakowi! 10 minut! -Powiedziała z drugiej strony drzwi.
-Ty weź mnie lepiej nie denerwuj! Ja wolę 10 minut sobie rano pospać niż wstawać wcześniej i się malować przez pół godziny! To jest bez sensu! -Zaczęłam wymachwiać gestowo rękami.
-Ale na swoją urodę byś poświęciła chociażby 15 minut!
-Aż tak źle wyglądam? -Spytałam Emmy.
-Nie chodzi o to. Poprostu byś zmieniła trochę wygląd. Cały czas chodzisz w zwykłych bluzkach, potarganych dżinsach lub dresach, w starych trampkach i prawie się nie malujesz. Mogłabyś od czasu do czasu założyć jakąś sukienkę, szpilki i wymalować się tak jak ja. -Powiedziała ostatnie słowa wychodząc z łazienki.
-Wow. Do twarzy ci w tym wszystkim. Ale ja i tak uważam, że na szpilki i makijaż jesteś za mała.
-No weeeź. Ostatni raaaz. -Zaczęła mnie błagać.
-Umh, no dobra już! Tylko nie pozabijaj się w tych szpilach! -Skitowałam robiąc swoją minę typu "Niech ci będzie, ale ja już wiem co znaczy twoje ~ostatni raz~ ". -A tak przy okazji, nie zmuszaj mnie żebym założyła na siebie sukienke i szpilki bo i tak ci to nie wyjdzie! Nigdy nie ubiorę tego gówna na siebie! -Dodałam i wyszłam razem z Emmą z pokoju.
Weszłyśmy do restauracji. Muszę przyznać, że spodobało mi się to miejsce. To nie była "jakaś tam" restauracja... Pasowała do mojego stylu życia- rock'a. Ściany pomalowane były na czarno-biało. Na jednej czarnej ścianie były podpisy wszystkich gwiazd rock'a. Na innych ścianach zostały powieszone wszystkie płyty różnych utworów i wykonawców, np. Guns n' Roses, Nirvana. Zamiast zwykłych krzeseł były czerwone i czarne fotele, a na stoły były w kształcie różnych gitar. Trochę zbajerowane, ale mi pasowało. Kelnerzy mieli na sobie podarte dżinsy i białe koszule. Przyznam się, że byli nawet przystojni. Ale oczywiście nie dla mnie! Dosiadłam się do Emmy, która już zaczynała jeść.
-Ło jezu! Ty to wszystko zjesz?- Spytała Em patrząc na mój pełen talerz.
-Jestem starsza, mam większy brzuch i jem więcej. -Wytłumaczyłam to w dziwny sposób.
-No skoro masz większy brzuch to czas najwyższy żebyś schudła, a nie się obżerała! -Skitowała młoda.
-Ej no, przecież nie jestem gruba! -Powiedziałam oburzając się, bo naprawdę nigdy nie byłam za gruba.
-No żartuję przecież!- Zaśmiała się.
-Też cię kocham. - Prychnęłam.
-No ja myśle. -Wytknęła mi język i zabrała się za jedzenie.

Emma poszła szybciej do pokoju. Dałam jej klucz, bo powiedziała że nie chcę jej się siedzieć na dworzu. Woli pooglądać telewizję leżąc w łóżku. Natomiast mi nie chciało iść się spać. Miałam ochotę się przejść, zapalić szluga i zwiedzić okolice hotelu. Jednak po jakiś dziesięciu minutach stwierdziłam, że ten hotel nie ma końca i nie chce już mi się iśc dalej. Usiadłam więc na murku i patrzyłam na fale jak obijały się o brzeg. Nie wiem czemu, ale myślami podążyłam do tej całej afery z Zayn'em. Przypomniało mi się jak powiedziałam mu, że go nienawidzę i że on mnie też. Czy to prawda? Czy aż tak bardzo jestem chamska? Ja tego nie widzę, bo jestem przyzwyczajona do takiego zachowania, ale wygląda na to, że może trochę przesadzam... Ale co ja mogę? Taka już jestem... Mnie się nie da zmienić, chyba.
-Halo? -Odebrałam telefon gasząc papierosa i biorąc do ust nowego.
-Nicole? Był tu jakiś koleś i pytał o ciebie.- Powiedziała Emma.
-Nie wiesz czego chciał? -Spytałam.
-Powiedział tylko, że słyszał, że jesteś w tym hotelu i przyjdzie jutro. Domyślasz się o kogo chodzi? -Spytała młoda.
-Nie mam pojęcia. -Powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Spoko, pa! -Rozłączyła się. Włożyłam telefon do kieszeni i wypuściłam dym nosem schodząc przy tym z murku i ruszając w kierunku baru.
-Cześć, poproszę whisky. -Powiedziałam do barmana.
-Jeju, jakaś ty ładna. -Skitował patrząc się na moje cycki. Miałam ochotę mu przywalić, ale próbowałam się w jakiś sposób powstrzymać. Typowy barman mówiąc do wszystkich dziewczyn ten sam tekst myśląc, że on zadziała... Żałosne.
-Poprosiłam whisky, a nie że chce żebyś mnie poderwał! -Warknęłam. Mężczyzna zrobił wielkie oczy odwracając się szybko i nalewając Jack'a Daniells'a.
-Proszę. -Podał mi szklankę z zawartością uśmiechając się przy tym. Nie wiem co ten jego uśmiech miał znaczyć, ale chciało mi się strasznie pić, więc od razu wypiłam do dna i poszłam na ławkę. Zaczęłam oglądać gwiazdy, ale po kilku minutach znudziło mi się to i zachciało mi się spać. Wstałam i prawie się przewróciłam. Zaczęło kręcić mi się w głowie jak cholera. Nigdy nie upiłam się jedną szklanką whisky! To nie możliwe! Może to było coś mocniejszego? No cóż, chyba nic mi nie będzie. Po chwili doszłam do siebie i ruszyłam w stronę pokoju. Nie minęła chwila, a już byłam pod drzwiami. Zapukałam... Nic. Jeszcze raz zapukałam... Cicho.
-Emma! Otwieraj mi te drzwi i mnie nie strasz do cholery!- Zaczęłam walić rękami i nogami.
-Emma to nie jest wcale zabawne! Jak ja mam teraz tam wejść?! -Powiedziałam i walnęłam głową o drzwi.
-Hej, Nicole! - Powiedział za mną męski głos, a mnie aż przeszły dreszcze i wróciły dawne wspomnienia...
------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem, że środa nie przypomina ani trochę soboty, ale ja już tak mam! :D
+ Jeżeli będzie dużo błędów to bardzo przepraszam, ale nie wiem czy wspominałam jestem ostatnio strasznie zakręcona. To moje nowe hobby! :P
Pozdrawiam również moją zwariowaną Cassie (o tej mowa, co ćpie jagody xp) i moje najlepsze przyjaciołki. ;*
Noi oczywiście zostaw komentarz. :D Więcej do powiedzenia nie mam, czekajcie na nowy rozdział! <3

czwartek, 13 września 2012

Rozdział 5

Nie chciałam przerwać pocałunku. Miał takie miękkie i czułe usta. Jednak po chwili zdałam sobie sprawę co właściwie robię i odepchnęłam go od siebie. Poczułam się jak idiotka. Nie jestem z nim, a całuję go. Bez żadnego mówienia ani spojrzenia na niego, ruszyłam w stronę szkoły.
-Nicole! Zaczekaj! -Zaczął mnie błagać.
-Wal się!- Wrzasnęłam nie odwracając się.
-Co zrobiłem nie tak?!- Po tym co powiedział odwróciłam się i zaczęłam mu wszystko wyjaśniać jak małemu dziecku.
-Co zrobiłeś nie tak?! To, że mnie spotkałeś i musiałeś do mnie gadać! Przez ciebie ostatnio mam same problemy! Wogóle ty i cała twoja paczka nie dajecie mi żadnego spokoju! Jesteście przekonani, że jak jesteście gwiazdami to wszyscy was lubią i kochają?! Otóż tu się mylicie! Ja jestem tą osobą, która was nienawidzi i ma o was negatywne myśli! A wy robicie wszystko żebym was polubiła! Nie lubię takiego czegoś! Wciskania komuś kitów! Tak samo nie powinno dojść do tego pocałunku! Nie jesteśmy razem i nie będziemy! Dociera?! Ty i ja to jedno kompletne zero! I daj mi już wreszcie spokój! Ty i twoi przyjaciele! -Powiedziałam ostatnie słowo z bólem gardła, po tym jak zaczęłam się wydzierać na Zayn'a. Odwróciłam się i poszłam w stronę klasy.
-Hej Ni...
-Nie odzywaj się do mnie!-Warknęłam na Sam i nie pozwoliłam jej na dokończenie zdania. Chwyciłam za plecak i weszłam za nauczycielem do klasy. Naszczęście na matmie nie musiałam siedzieć z Zayn'em, ale i tak był za blisko mnie. Cały czas czułam na sobie jego wzrok, co mnie denerwowało. Wyjęłam książki, piórnik i mój zeszyt, w którym piszę różne rzeczy i po nim bazgrolę. Zaczęłam rysować pioruny, złe minki i różne rzeczy w tym rodzaju, aż nie dostałam czymś w głowę. Ocknęłam się i podniosłam papierek z ziemi. Rozwinęłam go i zaczęłam czytać:
Przepraszam za to wszystko. Ja... poprostu nie mogłem się powstrzymać. Działasz na mnie inaczej niż inne dziewczyny... Proszę, wybacz mi.
Odwróciłam kartkę, chwyciłam za długopis i zaczęłam pisać:
Nie mogłeś się powstrzymać?! To trzeba było! Taki jesteś słaby i głupi, że piszesz mi te liściki zamiast powiedzieć mi to wprost?! Za ten twój obrzydliwy pocałunek ci nie wybaczę! Jesteś taki jak cała reszta!
Rzuciłam w niego tak, aby nauczyciel nie zauważył. Chwyciłam za mój notatnik, ale nic nie zdążyłam napisać, bo znów do mnie napisał:
Piszę, bo na przerwie byś mnie nie wysłuchała! Zresztą jak zawsze... Za co ty mnie i moich przyjaciół tak nie lubisz? Jakoś Sam polubiłaś... A czemu nas nie? Co jest w nas takiego, że jak tylko nas zobaczysz odwracasz się i udajesz, że nas nie widziałaś? 
Kur... On w niczym nigdy nie widzi problemu! Poprostu miałam ochotę znów mu wszystko wygarnąć, ale powstrzymałam się przypominając sobie, że jest lekcja.
Sam jest inna... Lepsza od was! Wy potraficie mnie wkurzyć na każdym kroku waszym idiotycznym zachowaniem! Poza tym powiedziałam ci wszystko po tym pocałunku. Drugi raz nie będe powtarzać! Weź już do mnie nie pisz... I się nie odzywaj. -,-
Odpisałam. Spojrzałam na chwilę w jego stronę jak to czytał. Spojrzał na mnie smutnymi oczami, a ja od razu odwróciłam wzrok. Kurde, nie nawidze go, nie nawidze go, nie nawidze go. I ma tak pozostać! Dzwonek. W końcu. Mam wdupie te ostatnie dwie lekcje. Zrobię sobie wagary i przy okazji wezme po drodze Emme. Wrzuciłam książki do szafki i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia. Po drodze naszczęście nikogo nie spotkałam.
-Emma! Dzisiaj kończysz szybciej! -Powiedziałam wchodząc do jej klasy.
-A pani to...-Wtrąciła się nauczycielka.
-Nicole Smith. Jej kuzynka.- Odpowidziałam i pospieszyłam Emme.

-Wiesz co Emma... Przydałyby się nam jakieś wakacje. Muszę odpocząć od tego wszystkiego... -Zaczęłam.
-Od Zayn'a? -Spytała podejrzliwie.
-No mniej więcej.
-Co narobił tym razem?
-Pocałował mnie. Idiota! -Emma rozszerzyła szeroko buzię, ale wiedziała po mojej minie, że nie chcę o tym rozmawiać, więc powiedziała:
-Może polecimy do LA? Mają ta nowy świetny hotel!
-Pewnie drogi...- Skrzywiłam się, bo wiedziałam, że na takie rzeczy mnie jeszcze nie stać.
-Właśnie nie! Po wakacjach jest o połowe taniej, no a teraz mamy wrzesień... Zobaczymy jeszcze w internecie. Chodź szybko na autobus bo mnie nogi bolą!- Jęknęła i po chwili byliśmy w autobusie. Po drodze napisałam do Sam:
Hej Sam. Przepraszam Ciebie za moje dzisiejsze zachowanie. Nic mi nie zrobiłaś, a ja od razu na ciebie naskoczyłam... Jakby co to wyjeżdżam na tydzień z Emmą do LA, ale nikomu nie mów, zwłaszcza tym przygłupom. Powiedz nauczycielom, że jestem chora. Z góry dzięki i do zobaczenia za tydzień.
I napisałam jeszcze do Harrego, bo musiałam:
Nie będzie mnie przez tydzień, więc nie przyjdę do pracy. Sory.
Po tym sms'ie już dojechaliśmy pod dom.

-Emma? Napewno jesteś spakowana? Nie będzie nas aż tydzień!- Powiedziałam zapinając walizkę.
-Tylko tydzień.- Skomentowała siadając koło mnie i przyglądając się mi.
-A co byś chciała na zawsze? - Pokiwała twierdząco głową.- Może kiedyś... Byśmy bynajmiej miały spokój od tych bandy debilów.
-Oj tak... Tylko by tak zabrać z nami Sam!
-Dobry pomysł... -Powiedziałam wyobrażając sobie jaki to byłby spokój, gdyby ich nie było... Po chwili przerwała mi Emma:
-Hej, Nicole! Jesteś jeszcze na naszej planecie?
-Chyba tak... A co?
-Pytałam się o której jutro wyjeżdżamy.
-Musimy wstać o 4:00 rano.
-O boże.
-No. To ty zaczekaj, a ja ide zrobić małe zakupy na jutro.- Ubrałam się, wzięłam paczkę szlugów i zeszłam po schodach na dwór. Do sklepu nie miałam daleko. 5 minut i byłam na miejscu. W drodze wypaliłam z sześć papierosów i weszłam do sklepu. Wzięłam wózek i zaczęłam robić zakupy. Nagle z daleka usłyszałam sztuczny śmiech. Spojrzałam się w tamtą stronę. Zayn?! I jakaś pusta blondynka?! Co?! Całują się?! Pięknie! Najpierw on mnie całuję, a potem tego plastika?! Fuj, pewnie mam jej skaze na ustach. Ochyda. Co za idiota... Mówiłam, taki jak wszyscy. Fałszywy... Mam w dupie jego i jego dziewczyne!
Podeszłam do niego, odepchnęłam tą pustą laskę od niego, dałam mu w pysk, zostawiłam zakupy i wyszłam ze sklepu. Byłam wkurwiona jak nigdy. Nie to, że mi na nim zależy, ale to że najpierw się do mnie podwala, całuje i mówi, że zależy mu na mnie, a za chwilę liże się z jakąś laską! No tak... Nicole, witaj w XXI wieku, gdzie wszyscy siebie wzajemnie oszukują... Pojebany świat!
Pobiegłam do najbliższego parku, usiadłam na ławce i wyjęłam z kieszeni szluga. Zapaliłam go i łza spłynęła mi po oku.
-Czego płaczesz idiotko?! Przez tego durnia?! Przecież on ci się nawet nie podoba! Weź się ogarnij, dziewczyny nie płaczą! A bynajmiej nie ty!- Powiedziałam na głos sama do siebie i otarłam spływającą mi łzę. Poczułam czyjąś ręke na moim ramieniu. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam jego. Natychmiast wstałam przy czym zrzuciłam jego ręke z mojego ramienia.
-Nicole, to nie tak jak myślisz!- Zaczął swój monolog.
-Nie?! To jak?! Może mi jeszcze powiesz, że przypadkowo na ciebie wpadła i rzuciła się w twoje ramiona przy tym całując ciebie?! Wiesz co, daruj sobie! Nic się nie wyróżniasz od reszty chłopaków! Kolejny idiota!- Zaczęłam wrzeszczeć gasząc papierosa.
-Ale ja...- Nie dałam mu dojśc do słowa.
-Daruj sobie i spadaj na drzewo!
-Wiesz co?! Mam normalnie dość! Nie rozumiesz tego, że się w tobie zakochałem?! Co we mnie jest takiego, że mnie nienawidzisz?! Ja naprawde ciebie lubię, ale od razu jak ja chcę coś powiedzieć, to nie dajesz mi dojść do słowa! Też mam swoje wytłumaczenia no nie?! A żebyś wiedziała, że się do mnie przykleiła od kilku dni! To ta ze szkoły Karolina! Pusta blondynka! Uwież mi, że ja za nią nie przepadam! Ale ty najwidoczniej wolisz sobie mówić ciągle w kółko, że jestem beznadziejny, tak samo jak moi przyjaciele i że jestem tacy jak wszyscy! Może ja nie traktuje tak dziewczyny jak ci, na których wpadłaś?!
-Myśle o tobie to, co o wszystkich innych! I weź już się ode mnie odwal! Nienawidze cie! Rozumiesz?!
-Fajnie! Ja ciebie też!
-Zajebiście! A teraz wybacz, ale mam coś w planach!- Wypowiedziałam ostatnie słowa i ominęłam go idąc w kierunku domu.
-Co za palant... -Mówiłam cały czas sama do siebie.- Nienawidze go!- Dodałam wchodząc do klatki schodowej i kopnęłam z całej siły drzwi do mojego i Emmy mieszkania.
-Wow...Wejście smoka?- Spytała Emma.
-Gorzej!- Powiedziałam siadając koło niej na kanapie.
-Co się stało?-Spytała zaniepokojona.
-A wiesz co... Nic. - Wyjęłam z kieszeniu paczkę papierosów i wyjęłam jednego.
-Nie pal przy mnie.- Poprosia.- Idź na przykład przez okno pal.
-Wali mnie świat, idę do pokoju.- Westchnęłam ciężko podnosząc tyłek.
-Nie zapomnij, że za kilka godzin wychodzimy!-Dodała, a ja trzasnęłam drzwiami i usiadłam na krześle koło biórka odpalając szluga.
-Idiota!- Rzuciłam poduszką o ścianę ze złości.- Boże, wywal mi go z mojej głowy! Kiedy mi się w końcu ułoży normalne życie?! Zawsze będzie takie pojebane?!- Dodałam i walnęłam się głową o biórko.

-No gdzie ten autobus?!- Wrzasnęłam na ulicy, aż ludzie się spojrzeli.
-Nicole, uspokój się! Jak masz być zamiar cały tydzień w LA taka nerwowa to ja z tobą nigdzie nie jade!- Powiedziała Emma, a ja usiadłam na przystanku autobusowym i zaczęłam mruczyć jakieś pierdoły pod nosem.
-No w końcu!- Dodałam, gdy przyjechał. Chwyciłam za walizkę Emmy i moją i wsiadłyśmy do autobusu. Usiadłam koło Emmy i wsadziłam słuchawki do uszu. Nie mogłam przestać myśleć o tym debilu i o tym co się dzisiaj stało. Miałam cholerną ochotę zasnąć i zapomnieć o tych wszystkich problemach chociaż w śnie. Ale oczywiście nie byłam zmęczona! Jak na złość!
-Czego słuchasz?-Spytała Emma wyjmując mi słuchawkę z uszu. Nienawidzę gdy lubię mi tak robią. Słucham muzyki, a nagle przestaje ją słyszeć. Ale, że była to Emma postanowiłam odpuścić i jej normalnie odpowiedzieć.
-Blackout.
-Dasz posłuchać?-Spytała.
-Ok, ale ty mi daj swój telefon.
Wymieniłyśmy się telefonami i zaczęłyśmy słuchać innych piosenek. Włączyłam jakąś rock'ową piosenkę u Emmy, a zachwile przełączyło mi sie na... jakieś badziewie?!
-Boże! Co to jest?!- Powiedziałam pokazując jej tytuł.
-No... One Direction.
-Kto to?!
-No te przygłupy! Przecież ci mówiłam, że mają swój własny zespół!
-Ale mówiłaś mi, że ich muzyka jest do niczego!
-No bo tak było! Ale jak koleżanki pokazały mi kilka piosenek to wpadły mi w ucho...- Zaczęła się tłumaczyć.
-Dobra, mniejsza o to! Zabieraj te badziewie i oddaj mi mojego ceglaka!- Powiedziałam zabierając jej telefon. Nie wierze, że przez ostatnie kilka sekund musiałam słuchać ich piosenki... Poprostu najchętniej bym rzygła tęczą!
-Czyli twoje relacje pomiędzy tobą, a One Sridekszyn stały się...normalne?-Spytałam.
-No można tak powiedzieć...- Przyznała się. Zrobiłam dziwną minę, włożyłam słuchawki do uszu i odwróciłam głowę w stronę okna, pooglądać obrzydliwy świat.

-Wiesz co Nicole...-Powiedziała zestresowana Emma.
-Co?! Wogóle co ci jest?- Spytałam patrząc na całą spoconą Emme siedzącą już w samolocie.
-Ja...Się boję latać!
-Zamknij oczy i daj mi ręke. Powiem ci kiedy masz otworzyć.- Powiedziałam, a mała zamknęła oczy i podała mi ręke. Po chwili wystartowaliśmy. Usłyszałam cichy krzyk Emmy. Ścisnęłam jej ręke jeszcze mocniej, a po chwili powiedziałam:
-Już możesz otworzyć oczy.- Emma pomału otworzyła paczadła patrząc na widok przez okno.
-Uff, już mi lepiej.
-Czyli tak jakby boisz się gdy się wystartuję w samolocie i ląduje?- Spytałam,a ona pokiwała głową twierdząco.
-Nicole?Emma? Co wy tu robicie?- Spytał bardzo dobrze mi znajomy głos...
----------------------------------------------------------------
I bum! Kto to może być? Piszcie w komentarzach!
Uprzedzam, że rozdziały będą dodawane wtedy, kiedy będe miała czas napisać, ok. dwóch tygodni, ale staram się zawsze pisać co sobotę. Jak narazie mi to nie wychodzi, ale może jak wszystko ogarnę to i będe miała czas dodawać co soboty. :3
Dodaję rozdział w urodziny Niallera. Wszystkiego najlepszego Niall! <3
Co myślicie o tym rozdziale? Mi się wydaję, że dużo się dzieję, a zwłaszcza bardzo dużo akcji z nerwową Nicole... Jakoś miałam ochotę napisać o jej agresji i o to efekty. :)
Koniecznie, ZOSTAW KOMENTARZ, jeżeli podoba ci się moje opowiadanie. Od wszystkich mile widziane. :p Pozdrawiam Żelek. <3

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 4

Dziewczynki zostawiłam same w domu. Powiedziałam im, że jak coś zrobią to zabiję, a ze mną nie ma żartów i przez te ostatnie dni Emma zdążyła się o tym przekonać. A sama poszłam do clubu się wyluzować i trochę potańczyć. Oczywiście wypije jednego drinka ale tylko jednego bo jutro szkoła. Po drodze wpadłam na genialny pomysł żeby zadzwonić po Sam. Wykręciłam do niej numer.
-Siemasz laska! -Zawołała radośnie.
-No siema siema. Idziesz ze mną do clubu? -Spytałam.
-Przecież jutro szkoła, a ja jeszcze muszę zrobić wypracowanie z polskiego!
-Oj no weź. Nie chcę iść sama. -Nalegałam.
-Umh, walić szkołę. Idę. -Powiedziała.
-Noi to mi się podoba. Za chwilę pod clubem. -Rozłączyłam się. Zaraz zaraz... Ja jestem z nią w klasie czyli... też mam zadanie domowe? Czyżbym zapomniała? No trudno. Doszłam w jakieś pięć minut, a Sam już była.
-Wow. Co ty kosmita, że tak szybko doszłaś? -Spytałam zdziwiona.
-Nie, mieszkam obok. -Stwierdziła. Pokiwałam głową i powiedziałam:
-Teraz bynajmiej wiem gdzie mieszkasz. -Weszłyśmy do pomieszczenia. Głośno, dużo ludzi tańczących i dużo przystojnych facetów. Ale to nie dla mnie już. Podeszliśmy do baru i zamówiłyśmy po drinku.
-Idziemy zatańczyć? -Spytała Sam.
-Chce ci się? -Skrzywiłam się.
-Oj nie marudź, tylko chodź. Jeden taniec. Plooose.
-Umh, okej. -Wybąkałam i weszłyśmy w ten tańczący dziki tłum. Zatańczyłyśmy dwa tańce i dalej usiadłyśmy przy barze.
-Jeszcze jednego drinka. -Poprosiłam barmana.
-Czyś ty oszalała?! Jutro szkoła! -Przypomniała Sam.
-Spoko, wypiłam tylko jednego. Ten będzie ostatni. - Skitowałam wypijając zawartość szklanki.- Dziękuje. -Uśmiechnęłam się do chłopaka za ladą i znów spojrzałam na Samantę. Ta patrzyła gdzie indziej, przed siebie.
-Oni są wszędzie! -Powiedziała mi na ucho. Właśnie ujrzałam idących w naszą stronę pięciu przygłupów. Co oni do cholery robią na takiej zwyczajnej imprezie?!
-Czy ja mam aż takiego wielkiego pecha, że muszę was widzieć nawet po szkole?! -Jęknęłam do nich, a oni się zaśmiali. -Bardzo śmieszne. -Dodałam jak zwykle krzywiąc się.
-Nonono...Co tu takie grzeczne dziewczynki robią same na takiej imprezie? -Skitował Louis wlepiając swe gały w Sam.
-Po pierwsze: mało ciebie to powinno interesować. Po drugie: Nie jestem grzeczna.
-Okej... A co zrobiłaś z Emmą? -Spytał Niall.
-Wiesz, zostawiłam ją w szkolę na całą noc samą. -Powiedziałam ironicznie patrząc na niego spode łba.
-Aha. No to bynajmiej nie będzie się jej nudziło gdy ciebie nie ma. -Wzruszył ramionami.
-To był sarkazm, debilu. -Powiedziałam.
-Może zatańczysz? -Spytał się MNIE Harry.
-A na księżniczkę z bajki ci wyglądam?! -Warknęłam.
-No raczej nie. -Skitował.
-No więc właśnie. A ty co się nie odzywasz?! Jakoś w szkole byłeś chętny do rozmów! -Zwróciłam się do Zayn'a. Chyba był już wstawiony bo powiedział:
-Bo ja teraz jestem w krainie jednorożców naćpanych marihuaną. Kręcą się w kółko wesołego miasteczka i srają tęczą. -Gdy to powiedział zaśmiałam się z Sam tak głośno, że nawet barman się odwrócił i spytał czy wszystko w pożądku.
-Ej, zabierzcie kolegę do domu. Nie widzicie, że już pada na ryja?! -Oznajmiłam patrząc na Zayn'a, który dosłownie zasnął na stojąco.
-Ale my chcemy się jeszcze zabawić! -Jęknął Liam.
-Ty chyba nie wiesz co to jest zabawa, chłopczę. - Powiedziałam.
-Ty go zabierz do domu. -Skitował Harry.
-Powaliło cie?! -Wybuchłam idiotycznym pomysłem lokowatego.
-Nie. Mówię serio. Zawieź go do domu, a ja ci za to zapłacę później. -Rzucił mi kluczyki od auta i domu.
-Dobra, nie ma co. Sam do jutra. Powodzenia z tymi przygłupami. -Odezwałam się do przyjaciółki. Pomachała mi i poszłam ciągnąc za sobą pół przytomnego Zayn'a. Wsadziłam go do auta i ruszyłam z piskiem opon. W tym momencie chciałam się znaleźć jak natychmiast w domu. Ale niestety musiałam go odwieźć. Po kilku minutach byłam pod ich domem. Wyciągnęłam go za ręke z auta, który nucił sobie piosenkę pod nosem nie wiedząc co się naprawdę dzieję. Owtorzyłam drzwi i zaprowadziłam go do jego pokoju. Położył się na łóżko. Już chciałam odejść, gdy on złapał mnie za ręke i pociągnął do siebie. Ja wylądowałam koło niego na łóżku.
-Czy ty się dobrze czujesz?! No tak, zapomniałam! Jesteś napity! Najlepiej się upić i mieć wszystko w dupie! -Warknęłam na pijanego Zayn'a.
-Oj weź już nie przesadzaj. Zostań ze mną.
-Niby czemu miałabym to zrobić?!
-Bo ja się boję sam zostać w takim dużym domu. -Skitował i wtulił się we mnie kładąc ciepłą ręke na moim brzuchu.
-Zayn, śmierdzisz. -Waliło od nim alkoholem niemiłosiernie.
-Przepraszam ciebie, że tak cię wkurzam. -Wypalił.
-Jasne, jasne. -Odpowiedziałam tak, by jak najszybciej wyjść z tego przeklętego domu.
-Wiesz...Ja bym chciał się z tobą bliżej poznać ale u ciebie jest taka jakby bariera...Nie można jej u ciebie przekroczyć. Jesteś niedostępna. Niewiem jak się do ciebie zbliżyć bo podobasz mi się. -Zdziwiłam się.  Czy on mówi na serio?! Nie, to nie możliwe. Nicole ogarnij się! On jest przecież pijany! Po chwili usłyszałam, że chrapie. Wygramoliłam się z łóżka tak, żeby Zayn się nie obudził. Zakluczyłam drzwi i włożyłam klucze od domu pod wycieraczkę. Napisałam sms'a do Harrego, gdzie są klucze i że pożyczam do jutra Zayn'a auto. Nic nie odpisał. Pojechałam do domu. O 23:30 byłam już na miejscu.
-Przepraszam, że tak późno ale... -Zaczęłam głośno gadać, a dopiero po chwili zauważyłam trzy śpiące na kanapie dziewczynki. Jedną z nich była Emma. Puknęłam się w głowę i zdjęłam buty. Poszłam natychmiast spać.
Obudziłam się o 4:00 nad ranem i już nie mogłam zasnąć. Wzięłam z mojej magicznej szafki gdzie znajdowało się wszystko nutellę i włączyłam laptopa. Weszłam na fb i na tt ale nic ciekawego. Przypadkowo znalazłam na pierwszej stronie plotkarskiej zdjęcie całującego się Louis'a z...SAM!? Weszłam w szczegóły. Pod zdjęciem było napisane:
Zdjęcie z wczorajszej imprezy w znanym clubie w Lodnynie. Czyżby Louis Tomlinson znalazł sobie nową dziewczynę po zerwaniu z Eleanor? Na zdjęciu widać naszego sławnego Louis'a z piękną dziewczyną. Wiemy tylko tyle, że chodzi do tej samej szkoły co Louis. Spróbujemy do jutra dowiedzieć się kim jest nowa dziewczyna członka One Direction.
Niee...To nie możliwe! To przecież nie jest w stylu Sam! Natychmiast do niej zdzwoniłam:
-Debilko czemu dzwonisz do mnie o 5:00 nad ranem?! -Warknęła.
-Siedź cicho i słuchaj! Wiesz, że jesteś na stronie plotkarskiej?! -Spytałam ją nie czekając na odpowiedź.- Mają tam twoje zdjęcie jak się całujesz z Louis'em i piszą, że jesteście razem! Czy mnie coś ominęło?!
-CO?!
-No to ja się pytam! -Powiedziałam.
-Aaa no faktycznie. -Przypmniała sobie coś?!
-Czyli jesteście RAZEM?! -Wręcz krzyknęłam.
- Pojebało ciebie dziewczynko?! Ja i on to by była mieszanka wybuchowa! Chciał ze mną zatańczyć, a ja mu odmówiłam. Napił się i mnie pocałował z pretekstem, że się potknął. Spoliczkowałam go i poszłam do domu. -Wyjaśniła.
-Co za gnój. Pewnie zrobił to specjalnie. Nie odzywaj się do niego i już. -Skomentowałam całą sytuację.
-Wiem, tak zrobię. A teraz już dać mi spać?
-Jasne. Dobranoc. - Rozłączyłam się.
Ja zaczęłam robić kanapki do szkoły dla mnie i dla Emmy. Ubrałam się i nawet niewiem kiedy dziewczynki się obudziły. Zawiozłam je pod samą szkołę i zaparkowałam nieprzytomna. Wyszłam z auta i zauważyłam dużą rysę na aucie MALIK'A. O jej...No to będzie zły...I co ja mam teraz zrobić?! Pobiegłam szybko pod klasę bo bym się spóźniła.
-Hej. Chciałem cię przeprosić za wczoraj. No wiesz...że musiałaś mnie odwozić. -Zaczął się tłumaczyć Zayn.
-Okej, spoko. -Powiedziałam uśmiechając się.
-Co jest z tobą nie tak?! -Spytał.
-A co by miało być nie tak?! Jest wszystko w porządku! -Spojrzał na mnie spode łba- Och no dobra. Przyznaje się! Porysowałam twoje auto. - Powiedziałam karcąc siebie sama w myślach za to co zrobiłam- Przepraszam. -Westchnęłam patrząc bezradnie na mulata.
-Zaczekaj chwilę. -Poszedł chyba do łazienki, a za chwilę przyszedł z całą mokrą twarzą. Mimowolnie się uśmiechnął i powiedział- Nic się nie stało. Jesteśmy kwita.


-Wiesz co mi wczoraj Malik wyznawał za głupoty?! -Powiedziałam do Sam siedząc w stołówce przy jednym stole. Nagle zza moich pleców pojawił się Harry i szepnął mi do ucha "Co takiego ci opowiadał?"
-A co ciebie to?!
-ZAYN chodź tu! -Zawołał przyjaciela. Mulat natychmiast przyszedł.
-Chcesz posłuchać co wczoraj mi takiego mówiłeś? - Spytałam śmiejąc się.
-Powiedz ale w miejscu gdzie będziemy sami. -Skitował robiąc się cały czerwony.
-A znasz jakieś dobre miejsce na palenie fajek? -Spytałam.
-To ty palisz? -Zdziwił się i on, i Harry i Sam.
-No jak byłam w Polsce to paliłam a tu jakoś nie miałam czasu. Ale coś mnie tak ciągnie za tym. To jak?
-Od miejsc do palenia to ja tu jestem specjalistą. -Wyszczerzył się.
-Jaki skromny. -Powiedziałam do niego, a później do Sam -Zaraz wracam. -I poszłam za Malik'iem. Zaciągnął mnie na dwór w takie bezludne miejsce.
-To druga częśc szkoły. Nikt tu nie chodzi, więc spoko możesz palić.
-No a masz fajki? Bo ja zapomniałam. - Wyciągnął szlugi z kieszeni i podał mi jednego. Wsadziłam go do buzi,a on go podpalił i sam sobie też. Gdy wciągnęłam chociaż raz to świństwo, zrobiło mi się lepiej.
-A więc co mówiłem? -Spytał po chwili ciszy.
-Napewno chcesz wiedzieć? -Zaśmiałam się. Pokiwał głową z uśmiechem. - A więc powiedziałeś mi, że mam zostać z tobą, wyznałeś mi że ja ci się podobam i że chciałbyś w jakiś sposób się do mnie zbliżyć.
On się uśmiechnął i powiedział- Bo taka prawda.
-Ja ci się podobam? -Powiedziałam niedowerzając.
-Nawet niewiesz jak. -Odpowiedział zbliżając się do mnie zoraz bliżej...
------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wiem, ostatnio strasznie nawalam ze wszystkim, ale próbowałam wykorzystać te ostatnie dni na maxa! Postaram się już wszystko ogarnąć. Blogi, które czytam i swoje blogi. Mam nadzieję, że mi wybaczycie? :3
To ja może już się spytam. Jak minęły wakacje? Chcielibyście je nadal? I jak pierwszy dzień szkoły? Pytam się pierwszo gimnazjalistów (o ile jacyś tu są. Wiem tylko, że jest Cassie <3) jak tam nowa szkoła/wychowawczyni i klasa? Piszczie! :* Bo u mnie okej, ale brakuję mi wakacji.. Tego wstawania o 12:00, spędzania czasu z przyjaciółmi do 22:00, nocki i inne szaleństwa... Zgadzacie się ze mną?
Nowy rozdział w Sobotę. ;33 Pozdrawiam Juliett. xoxo