piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 10

Obudziłam się w... łóżku. Na dodatek nie moim. Wyskoczyłam z łóżka i otarłam jeszcze raz oczy. Nikogo nie było. Wyszłam z pokoju i długim korytarzem trafiłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Zaczęłam szukać moich ubrań na zmianę, ale zapomniałam że nie jestem u siebie i nie wzięłam nic ze sobą.
-No pięknie... -Westchnęłam wychodząc z łazienki w ręczniku. Weszłam do tego pokoju, gdzie spałam i otworzyłam czyjąś szafę. Wyciągnęłam czerwoną bluzkę z cyframi "69", co od razu mi się skojarzyło z najgorszym. Od razu zaczęłam myśleć, kto nosi takie zboczone bluzki? Niestety rano źle myślę, więc nic nie wykminię. Chwyciłam jeszcze za czarne, luźne spodenki i znów udałam się do łazienki. Ubrałam swoją bieliznę, a na wierzch założyłam ciuchy, któregoś z chłopaków. Uczesałam szczotką... zaraz, zaraz. Szczotką? Od kiedy chłopakom potrzebna jest szczotka? Kolejne, dziwne jak dla mnie pytanie. Za dużo zagadek w tym domu... No więc uczesałam się i zeszłam na dół po schodach. Wszystkich zastałam w salonie jedzących śniadanie.
-Oo no proszę! Nasza śpiąca królewna wstała! -Zawołał Niall z pełną buzią jedzenia. Oczywiście innych teksty też musiały się posypać.
-Czy ty przypadkiem nie jesteś w ciuchach Zayn'a? -Spytał Liam. Wiedziałam, że to nie koniec ich pytań i nabijania się ze mnie, więc oparłam się o ścianę i skrzyżowałam ręce czekając na ciąg dalszy.
-W tę gorącą noc Zayn rozebrał cię i przebrał w swoje ciuchy? -Spojrzał na mnie, a potem na Zayn'a Louis. Zayn tylko się głupio uśmiechnął patrząc w swój talerz.
-Cześć Nicole! -Pomachała mi Emma.
-Cześć mała! -Odpowiedziałam Emmie. -Nie wiedziałam kogo to ciuchy, ale teraz już wiem. W takim razie Zayn, pożyczyłam sobie bo nie miałam ciuchów na zmianę. Chyba nie masz mi tego za złe?- Spytałam, udając że trochę mnie to obchodzi bo przecież i tak bym teraz nie ściągała tych ciuchów gdyby nawet mi kazał.
-Nie, do twarzy ci w nich. -Puścił do mnie oczko.
-Co dla mnie macie? -Spytałam i chwyciłam się za brzuch z głodu.
-Yyy...No nic.- Odpowiedział Harry.
-To nie łaska jak już sobie robicie żeby też i mi zrobić? -Spytałam.
-Nie chcieliśmy żeby ci wystygło. -Skitował Niall.
-Już ty dobrze się o to martwisz żeby mi nie wystygło. -Powiedziałam śmiesznym głosem, a za chwilę dodałam- Łaski bez, idę sama zrobić!

Zaczęłam jeść śniadanie. Gdy wzięłam pierwszego gryza mojego naleśnika, Louis mi przerwał.
-Nicole, pośpiesz się! Zaraz wychodzimy! -Powiedział ubierając buty. Niektórzy jeszcze krzątali się po domu, a nie którzy już czekali w samochodzie.
-Rusz dupę! Mamy jeszcze zajechać do ciebie po książki! -Zaczął swój monolog Niall, zabierając mi naleśnika.
-Ej! To mój naleśnik! A poza tym to mi się do szkoły nie śpieszy! -Skitowałam wstając i krzyżując ręce.
-Ale nam tak! Do samochodu! -Rozkazał. Przekręciłam oczami i wypchnięto mnie z domu. Usiadłam do samochodu, ale kogoś mi brakowało.
-No pięknie! Zayn został! -Puścił facepalm'a Louis.
-To niech już zostanie? -Miałam nadzieję, że już pojedziemy i nie będziemy musieli się po Malik'a wracać.
-Idź po niego! -Rozkazał Harry.
-Już dobra!- Oburzyłam się, że to zawsze JA muszę iść w różnych sprawach. Odkluczyłam drzwi i pobiegłam na górę.
-Zayn! Przygłupie! Czekamy na ciebie! -Otworzyłam drzwi do jego pokoju. Ten sobie leżał w łóżku.
-Ale mi się nie chcę... -Jęknął, a jego oczy zamknęły się.
-Jak zejdziesz w trzy minuty do samochodu dostaniesz ode mnie buziaka! -Skitowałam, żeby go doprowadzić do reszty. Chłopak szybko wstał i wybiegł aż na podwórko. Zaśmiałam się z tego debila. On naserio myśli, że ja go pocałuje w policzek? Oj, coś mu się chyba w głowie poprzewracało...Zadowolona, że udało mi się wyciągnąć go z domu, zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do auta.
-Dzięki Nicole! -Uśmiechnął się Liam.
-Spoko, ale macie u mnie dług. -Wytknęłam język do wszystkich.
-Czekam na zapłatę. -Wystawił policzek Zayn, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
-TY NASERIO MYŚLAŁEŚ, ŻE JA CIEBIE POCAŁUJE?! -Zaśmiałam się jeszcze głośniej, a on zrobił się czerwony ze wstydu.
-Foch! -Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Fachowe obciąganie ch*ja? -Spytałam, a wszyscy się zaśmiali.
-Nie taki foch! Taki foch forever! -Udawał poważnego.
-Foch forever na pięć minut z przytupem i melodyjką? -Spytałam.
-Tak, ale nie na pięć minut tylko na więcej!
-Ok. -Powiedziałam nie mając nic temu za złe. Bynajmiej sobie trochę od niego w szkole odpocznę. Chyba... Z moich myśli wyrwał mnie nagłe hamowanie samochodu. Po chwili dotarło do mnie, że czekają aż ja pójdę po swoje i Emmy książki. Szybko wybiegłam z samochodu i po chwili byłam w domu. W swoim domu, a raczej mieszkaniu. Zdążyłam przebrać spodnie i spakować rzeczy do szkoły. Chwyciłam za pierwszą, lepszą bluzę, szczotkę do włosów i zakluczając drzwi znalazłam się po chwili u przygłupów.
-Kierunek szkoła.- Odezwał się Liam kierując. Wszyscy ciężko westchnęli na jego słowa.

Emme odprowadził Louis do jej szkoły, a my wszyscy udaliśmy się do naszej. Poszłam do szafki włożyć niepotrzebne mi zeszyty. Usłyszałam dzwonek, co niezbyt mnie interesował. Musiałam jeszcze iść do łazienki ogarnąć włosy i twarz. Tak więc zrobiłam. Weszłam do damskiej toalety, gdzie zastałam te dwie lafiryndy, które wcześniej mi marudziły o miejsca w stołówce.
-Nie słyszałaś, że jest dzwonek?! -Zwróciła się jedna z nich.
-No właśnie! Na lekcje laleczko, ale już! -Powiedziałam z kpiną. Ona udała, że ją moje zdanie wogóle nie interesuje i z oburzeniem wyszła, a za nią drugi plastik. Chwilę jeszcze byłam zapatrzona w drzwi myśląc sobie jak można mieć pięć kilo tapety na twarzy... Po chwili przypomniało mi się po co tutaj przyszłam. Wyjęłam z plecaka szczotkę, tusz do rzęs i błyszczyk. Rozczesałam moje długie włosy i związałam je w kucyka. Pomalowałam tuszem rzęsy i pojechałam lekko błyszczykiem po ustach. Wyciszyłam telefon i poszłam na lekcje. Weszłam do sali. Wszyscy zwrócili oczy w moją stronę.
-Dzień dobry. -Powiedziałam bez entuzjazmu i usiadłam koło Malik'a bo akurat tam jedno miejsce było wolne.
-Co się mówi?!- Oburzyła się nauczycielka od matematyki.
-Przepraszam za spóźnienie. -Wybąkałam pod nosem.
-Jesteśmy na stronie siedemdziesiątej... -Westchnęła podając mi stronę w podręczniku. Wyjęłam z plecaka książki, piórnik i usadowiłam się wygodnie na moim krześle. Spojrzałam na Zayn'a, który nawet nic nie powiedział odkąd usiadłam koło niego.
-Ej, co mamy potem? -Szepnęłam do mulata. Ten to zignorował i zabrał się za pisanie w zeszycie przykładu, który babka od matmy zaczęła pisać na tablicy. Przypomniało mi się, że miał na mnie focha za moje dzisiejsze niedotrzymanie słowa. Co ja poradzę, że jest taki głupi i da się w takie gówno wrobić?! Postanowiłam, że zacznę mu dokuczać. Zaczęłam go dźgać w brzuch, a ten zaczął aż podskakiwać.
-Przestań!- Zaśmiał się. Wiedziałam, że długo udawanie poważnego mu nie wyjdzie.
-Dalej masz focha? -Spytałam robiąc śmieszną minę.
-Może... -Odwrócił głowę w stronę okna, a ja wpadłam na dziwny pomysł i chwyciłam go za krocze. Od razu spojrzał na mnie i zostałam obładowana  łaskotkami Malik'a.
-Zboczeńcu jeden! Z kim ja siedzę w ławce! Jeszcze mnie zgwałcisz! -Zaczął się śmiać.
-Haha chciałbyś! -Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy.
-No a żebyś wiedziała! -Wytknął mi język.
-No wiesz wszystko możliwe, w końcu mam na sobie koszulkę z cyframi "69". -Skwitowałam.
-Nadal ją masz na sobie? -Spytał z iskierkami w oczach.
-Tak, a bo co?
-Nie nic... -Uśmiechnął się patrząc w zeszyt.
-No mów! -Rozkazałam.
-Ale co? -Zaczął udawać, że nie wie o co chodzi.
-Ty już dobrze wiesz co!
-No bo ja zawsze chciałem, żeby dziewczyna nosiła moje bluzki... A ty jesteś pierwszą z nich. -Podrapał się po głowię.
-Jeżeli mogę to sobie ją zatrzymam. -Uśmiechnęłam się do niego.
-Pewnie. A teraz pokaż światu, że jesteś zboczona! -Chwycił za mój zamek od bluzy i pociągnął go w dół odpinając mi ją.
-I kto tu jest zboczeńcem? Nie wiem czy wiesz, ale właśnie rozpiąłeś mi bluzę! -Skwitowałam.
-Nicole! Może ty nam powiesz o co chodzi w tym zadaniu skoro tak bardzo się nudzisz, że nie słuchasz tego co ja mówię?! -Zwróciła się do mnie nauczycielka.
-A... Na jakiej stronie jesteśmy? -Spytałam kompletnie zmieszana.
-Trzeba było mnie słuchać, a byś wiedziała! -Zaczęła gadać swój monolog po czym powiedziała:
-A może ty nam powiesz panie Malik? - Spojrzałam na bezradnego Zayn'a, który też był nie w temacie.
-Nie wiem. -Odpowiedział.
-Oby dwoje nie uważacie! Dostajecie po uwadze... -Chwyciła za dziennik i zaczęła nam wpisywać uwagi. Spojrzeliśmy z Zayn'em po sobie i wybuchliśmy śmiechem tak, żeby nauczycielka nie zauważyła. Po chwili zadzwonił dzwonek i opuściliśmy klasę.

Następną mieliśmy chemię i fizykę. Po fizyce, na której prawie zasnęłam była długa przerwa. Poszłam na stołówkę. Usiadłam sama przy stole, ale po chwili dołączyli do mnie chłopaki. Zaczęliśmy jeść, ale zabrakło mi picia i poszłam po nie. Stanęłam w kolejce, a ktoś przytulił mnie od tyłu. Odwróciłam się od tyłu zszokowana kto to mógł być.
-Sam! -Rzuciłam się na nią. -Gdzieś ty była przez ostatnie trzy lekcje? Chyba zauważyłabym ciebie w klasie!
-Zaspałam... Mój budzik nie zadzwonił i obudziłam się później niż zwykle. -Wzruszyła ramionami, a ja pokiwałam głową. Samanta chwyciła za tacę z jedzeniem, a ja zamówiłam picie. Usiadłam wraz z przyjaciółką do chłopaków. Sam była trochę zdziwiona, że siedzę właśnie z nimi. Przecież nic nie wie co zdarzyło się wczoraj. Muszę jej wszystko powiedzieć, ale to później.  Dzwonek zadzwonił i wraz z Malikiem udałam się do szafki.
-Nie chcę mi się iść na te pieprzone dwie geografie... -Jęknęłam i walnęłam głową o moją szafkę.
-Mi też nie... Mam pomysł. -Poruszał brwiami. Oznaczało to tylko jedno:
-Zrywamy się? -Wiedziałam, że chodzi mu o to ale chciałam się upewnić. On pokiwał twierdząco głową. -Jestem za. -Dodałam. Szybko wpakowałam plecak do szafki, chwyciłam za bluzę i ubrałam na siebie.
-Gotowa? -Spytał.
-Jasne. -Uśmiechnęłam się do niego i wybiegliśmy ze szkoły.
-To gdzie idziemy? -Zapytał.
-Nie wiem jak ty ale ja idę do domu. -Wytknęłam mu język.
-Ej! A ja myślałem, że gdzieś razem pójdziemy... -Skrzywił się.
-Nie tym razem. Dzisiaj nie mam ochoty na spacer i jestem zmęczona. -Ziewnęłam.
-Dobra, to chociaż ciebie odprowadzę. -Zdjął kurtkę z siebie i podał mi ją.
-Po co mi twoja kurtka? -Spytałam.
-Przecież nie będziesz chodziła w bluzie w listopadzie! Jeszcze mi się rozchorujesz... -Powiedział.
-Jak narazie to ty będziesz chory przeze mnie. -Skwitowałam.
-Dobra, dobra nie będe. Ubieraj i idziemy. -Uśmiechnął się do mnie. Ubrałam na siebie jego ciepłą kurtkę zapełnioną męskimi perfumami, które uwielbiam. Objął mnie ramieniem i tak szliśmy aż pod mój blok.
-To...Do jutra. -Powiedział z uśmiechem na twarzy. Na pożegnanie wtuliłam się w niego.
-Pa. -Uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam po schodach do mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i powiedziałam sama do siebie:
-Skoro Louis odbiera Emme ze szkoły i idzie do niej, a ja nie mam nic do roboty to... Idę spać. -Wzruszyłam ramionami i rzuciłam się na kanapę od razu zasypiając.
----------------------------------------------------------------------------------
Chciałam polecić bloga wspaniałej Niki, który jest naprawdę świetny. ;3
Może być taka czcionka, czy źle wam się czyta i zmienić?
Jeszcze nie wiem kiedy nowy rozdział, ale napiszę go jak będzie 12 komentarzy.

20 komentarzy:

  1. świetny <3
    mi się ta czcionka bardzo podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czcionka. Boże jak ja uwielbiam twój blog, masz wielki talent, który jest rzadko spotykany *.* Rozwalasz niektórymi pomysłami, z niecierpliwością czekam na następny i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział !
    Czcionka też zajebista i blog ogólnie ! :D
    Zgadzam się z osobą wyżej ! Masz rzadko spotykany talent ;3
    Czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. jezusie ten rozdział wyszedł Ci zajebiście.! *______*
    chyba najlepszy jak dotąd.
    Cały czas miałam banana na ryjku jak go czytałam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tu dużo gadać jak zawsze zajebisty!! :D Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jak zwykle a ja z utesknieniem czekam na nastepny wiec prosze ruszcie dupy i komentujcie..
    Z gory dziekuje ;)
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i do czcionki nic nie mam :)
      Iwona :*

      Usuń
  7. Zajebisty jak zwykle! Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty!!!!
    A czcionka niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać kolejnego! :D
    Czcionka mi się podoba i czyta się okey :)
    No to czekam na Twojego e-maila ! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. JARAM SIĘ! < 3
    to jest zajebiste, nawet lepsze od Twojego wcześniejszego opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest świetne, nie wiem jak to robisz że piszesz tak świetnie!!!!!! :D
    zapraszam do mnie
    http://little-things-vas-happenin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde! ale dobry rozdział :D hmmm 69 :P Bardzo się wciągnęłam w historię Nicole :) Genialne.
    Malik mmmm*O* !

    Wielkie dzięki za polecenie bloga <3
    Pozdrawiam!!! ( mam nadzieję, że następny rozdział już niedługo (12 koment :D )

    taki tam bezsensu komentarz ^.^
    :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział pięknie piszesz !!! :D Pisz dalej ;** ♥ Powodzewnia w pisaniu - Jula :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny blog jak i rozdział :D zaczynam dopiero, ale przyda mi się jakaś motywacja :* thesedaysyoucanttrustpeople.blogspot.com-mój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham to opowiadanie <3 Uwielbiam takie wredne dziewczyny i ich docinki. Niektóre teksty Nicole mnie rozwalają ! Skąd ty masz takie pomysły, co ?! Czekam na nexta !

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. I kolejny cudowny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  17. zajebisty rozdział;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Albo cię znam albo jestes jasnowidzem i wiesz co wymyślamy z dziewczynami w szkole... Jak tu masz na imię? Gdzie mieszkasz? Może ja cię znam?
    A co do rozdziału to zajebisty :-D

    OdpowiedzUsuń