-Jesteśmy w Londynie. -Wypalił Dominik.
-Poważnie?! Gdzie?! -Zapytałam podekscytowana, że w końcu ich zobaczę. Nie wierzyłam, że już za chwilę ich spotkam.
-Aktualnie jesteśmy pod studiem, gdzie chłopaki mają wywiad... -Skwitował.
-To oni wiedzieli, a ja nie?!
-No tak jakby... -Odpowiedział. -Możesz po nas wyjść?
Nic nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam i pobiegłam schodami na sam dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam moich przyjaciół. Przytuliłam ich oby dwóch naraz, a potem każdego osobno.
-Tak strasznie tęskniłam. -Powiedziałam tuląc Samantę.
-Ja też! Nawet nie wiesz jak bardzo! -Z jej oczu spłynęła łza.
-No weź nie płacz, bo ja zaraz też zacznę!
-Dominik! Sam! -Wyskoczyła Emma ze studia i rzuciła się na nich. Zaśmiałam się.
-Chodźcie idziemy po chłopaków, za chwilę powinni już skończyć. -Uśmiechnęłam się do nich i weszłam do budynku, a oni za mną. Weszłam do jakiś drzwi.
-Ups, sorki. -Powiedziałam widząc chłopaków i prowadzącą.
-Nie szkodzi, wchodź. -Uśmiechnęła się do mnie kobieta.
-Nie, ja... -Zaczęłam się wycofywać, ale Louis powiedział z chytrym uśmieszkiem:
-No chodź tu, siadaj, coś powiesz do naszych fanów... -Dobra, nie zaczaiłam jego "planu" ale usiadłam koło Zayn'a i Tomlinson'a. Obydwoje mnie objęli patrząc się po sobie.
-To... Jesteś z Zayn'em czy z Louis'em? -Zapytała prowadząca.
-Taki tam trójkącik... -Pokiwałam głową, udając że wszystko ok, ale nie było. Przeczuwałam, że chłopakom coś odbije i zaraz coś zrobią.
-Jak ci się mieszka z chłopakami? -Zadała kolejne pytanie.
-Super, cieszę się że mieszkam z nimi. Jest wesoło od samego rana... -Zaczęłam mówić, a reporterka dziwnie się na mnie spojrzała, a raczej na kogoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a ze szklanką wody, która wylądowała na mnie. Chłopaki zaczęli się śmiać, a ja tylko czekałam aż cała woda ze mnie spłynie i żeby zemścić się na Liam'ie i całej reszcie. W końcu też maczali w tym palce. Tak szybko im nie odpuszczę. Upokorzyli mnie przed milionami ludzi, przecież to właśnie leci na żywo. Liam wziął szybko mikrofon i powiedział w mega tempie:
-Drogie fanki, na nas już czas bo zaraz jak o to wściekła koleżanka zacznie nas pewnie gonić! Do zobaczenia na naszej trasie koncertowej! -I uciekł wraz z chłopakami. Chwyciłam za mikrofon i dodałam:
-O ile wystąpią na trasie... -Zaśmiałam się złośliwie. Wybiegłam z pokoju, gdzie nagrywali wywiad. Po drodze zauważyłam śmiejących się z całej sytuacji Dominika,Samantę i Emmę.
-Wiem, że śmieszne ale muszę się zemścić. Dajcie nam dwadzieścia minut! -Krzyknęłam i pobiegłam w stronę długiego korytarza. Zatrzymałam się na nim. Było pusto, a wokół mnie mnóstwo pokoi, biór itp. Nie wiedziałam, gdzie mam iść więc zaczęłam szukać wszystkie zakamarki po kolei. Było ich za dużo, dlatego musiałam zacząć myśleć.
-Dobra Nicole, pomyślmy... Gdybyś była Niall'em gdzie byś się schowała? -Zadałam sama do siebie pytanie i po chwili odpowiedziałam:
-Bingo! Kuchnia...
Pobiegłam w tamtym kierunku. Głodomor musi tam być na sto procent. Wbiegłam po cichu do kuchni i zaczęłam szukać po szafkach, aż doszłam do ostatniej. Sama zaczęła się ruszać i z niej usłyszałam Niall'a oraz rozmowe przez telefon.
-Co Liam? Jesteś w pokoju 119? Siedź tam, zaraz do ciebie przyjdę! -Rozłączył się, a ja chwyciłam za ciasto. Szybkim ruchem otworzyłam szafkę, a biedny Horan zaczął wrzeszczeć na całą dużą kuchnię.
-Shut up and make me sandwich! -Krzyknęłam. Ciasto wylądowało na twarzy blondyna. Zaczęłam się śmiać w niebo głosy. Wyglądał komicznie.
-No, teraz bynajmniej jesteś słodki. -Powiedziałam zlizując z niego krem. Ten się tylko spojrzał na mnie złowrogo.
-119 powiadasz? -Poruszyłam brwiami i wybiegłam z kuchni. Słyszałam jeszcze Niall'a, który krzyczał coś że mam zostawić biednego Liam'a i że nie nadąża za mną, ale go nie słuchałam. Z korytarzu wzięłam od sprzątaczki miskę z brudną wodą, gdzie dopiero myła nią podłogę. No to będzie ubaw. Weszłam do pokoju pod numerem "119" i rozejrzałam się po nim. Nikogo tam nie było. Postanowiłam sprawdzić łazienkę. Otworzyłam i zobaczyłam kucającego w kabinie Payne'a.
-Może prysznic? -Zapytałam i wylałam na niego całą zawartość miski.
-Oszalałaś?! -Zbulwersował się.
-Ze mną się nie zaczyna mój drogi. -Skwitowałam i pobiegłam szukać dalej moich przygłupów. Dobra, jeszcze tylko Larry i Zayn. Oj bad boy'u czas na ciebie... Tylko gdzie on mogł pójść? Pomyślmy... Zayn uwielbia lustra, więc... garderoba chłopaków! Przed garderobą znajdowała się duża sala, na której odbywały się ćwiczenia. Postanowiłam trochę wymęczyć Malik'a... Wzięłam maszynę z wyrzutnią piłek do tenisu i kask. Pociągnęłam to ze sobą do garderoby.
-Hej, Zayn! -Zawołałam.
-Proszę nie bij! -Zaczął błagać.
-Łap! -Powiedziałam i rzuciłam w jego stronę kask.
-Ale po co mi kask? -Zapytał.
-A może tak trochę przyda ci się ruchu? -Odpowiedziałam pytaniem i włączyłam maszynę skierowaną prosto na mulata. Zaczął wrzeszczeć jak małe dziecko i bronić, ponieważ piłki leciały prosto na niego. Zaczęłam się tarzać ze śmiechu. Zła ze mnie dziewczyna...
-Za pietnaście minut w samochodzie! -Dodałam i pobiegłam w stronę salonu fryzjerskiego -przecież Harry uwielbia swe loczki!
Weszłam do salonu. Na środku leżały trzy panie, a raczej dwie bo jedna była przebrana za kobietę i był to Styles. Leżał, na oczach miał zakryte dwoma plastrami ogórka z maseczką na twarzy. Myślałam, że wybuchnę śmiechem jak jego zobaczyłam. A najlepsze jest to, że nic nie widzi.
-No, to co dzisiaj robicie moje kochanie przyjaciółki? -Zaczął mówić tym swoim słodkim, damskim głosikiem. Podeszłam do niego i chwyciłam za nożyczki. Wiem, że mega się wkurzy jak straci kilka swoich "boskich loków", ale co tam, zemsta jest słodka.
-Słodziutka, trochę za dużo masz tych loków, może kilka zetniemy? -Zapytałam zmieniając lekko głos.
-Nie, nie ja dziękuje. -Powiedział i w ogóle się nie skapnął, że do niego mówię.
-A może jednak. -Odpowiedziałam już swoim, normalnym głosem. Zanim Harry zaczął wrzeszczeć i szarpać się zdążyłam mu trochę ściąć po czym uciekłam żeby nie dostał jakiejś szajby.
-Louis...Gdzie jesteś... ? No wyjdź po dobroci... -Mówiłam idąc ku wyjściu z budynku i stojąc przy dużych śmietnikach.
-Nie? To ja już zrobię tak, żebyś się pokazał! -Powiedziałam sama do siebie w myślach i wykrzyczałam głośno:
-KEVIN !!!
-Gdzie?! -Krzyknął Louis wynurzając się ze śmietnika.
-Lubisz Keviny, nie? -Zapytałam.
-No, a co? -Uśmiechnął się do mnie jak gdyby nigdy nic.
-A bo pomyślałam... może też chcesz się przebrać za kevina? -Skwitowałam i polałam go syropem, a następnie wysypałam na niego całą paczkę piór. Widać jak robił się czerwony.
-Nicole! -Wrzasnął. Ja stałam wpatrzona w niego. Nabrał powietrza i powiedział już spokojnie -Kiedyś cię zabiję...
-Mam płakać, czy się cieszyć? -Zakpiłam z niego, a on tylko machnął ręką i wyszedł ze śmietnika. Wraz z Lou udaliśmy się do auta, gdzie czekała reszta. Pojechaliśmy w kierunku domu.
-Jestem cały od ciasta!
-A ja straciłem moje kilka boskich loczków!
-Mnie oblano śmierdzącą i brudną wodą...
-Ja natomiast jestem cały od piór i syropu.
-A ja poobijany od piłek do tenisa...
Zaczęli narzekać i wszyscy spojrzeli się w moją stronę, gdzie śmiałam się pod nosem ale po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Czy to cię bawi? -Zapytał Louis.
-Jeszcze pytasz? -Zaśmiałam się jeszcze głośniej. Po chwili dołączyli Dominik,Sam i Emma.
-Nie ujdzie ci to na sucho... -Powiedział Liam i zdjął buta, gdzie wyleciała woda.
* * * *W domu - z punktu widzenia Zayn'a * * * *
Gdy tylko dotarliśmy do domu, postanowiłem wyjść zapalić. Ubrałem buty, kurtkę i otworzyłem drzwi. Zauważyłem małą karteczkę pod wycieraczką. Chwyciłem ją i przeczytałem:
"Myślisz, że jak się przeprowadzisz do tych twoich chłoptasiów to cię obronią? Hahaha, nic nas nie powstrzyma! Wszystko w swoim czasie Nicole, wszystko w swoim czasie..."
Serce zaczęło mi szybciej bić, a do oczu napłynęły łzy. Spojrzałem się przed siebie i zgniotłem kartkę w ręku. Wziąłem głęboki oddech, usiadłem przed na schodku, odpaliłem fajkę i popłakałem się. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje... Przecież Nicole jest cała i właśnie siedzi z chłopakami w domu... Do czasu. Co ten ktoś chcę od mojej Nicole?! Chcę ją skrzywdzić?! Nie! Nie pozwolę jemu na to! Będe robił wszystko żeby była szczęśliwa i bezpieczna... Dla niej jestem gotowy oddać swoje życie. I tylko dla niej.
Przetarłem łzy kończąc papierosa. Wszedłem do środka. Zobaczyłem z daleka uśmiech na twarzy mojej dziewczyny... Aż sam się do siebie uśmiechnąłem. Chcę żeby było już tak zawsze. Żebyśmy na zawsze byli szczęśliwi.
-NICOLE! -Wparował do domu Harry zdejmując czapkę. Miał do połowy ścięte włosy. -ZABIJĘ CIĘ! To wszystko przez ciebie mała gnido! -Powiedział wściekły.
-Chyba jestem zmęczona... Chyba pójdę się położyć... -Zaczęła ściemniać dziewczyna, a ja się zaśmiałem. Uwielbiam, gdy to robi. Kręci i kombinuję na swoje sposoby. Oparłem się o ścianę przyglądając się całej sytuacji. Podszedł do mnie Louis.
-Co jest? -Spytał. Wiedział, gdy coś jest nie tak. Nie postanawiałem odpowiadać głupio "Nic", tylko zamierzałem powiedzieć mu prawdę.
-Znowu ktoś tu był i zostawił kartkę... Napisał, że wszystko w swoim czasie. Nie możemy mu na to pozwolić rozumiesz? -Powiedziałem patrząc się na mojego przyjaciela.
-Wiem, Zayn... Zrobimy wszyscy co w naszej mocy żeby ją chronić. W końcu to część naszej rodziny. -Puścił do mnie oczko i poszedł do reszty. Nicole zauważyła, że się tak przyglądam całej sytuacji, gdzie Harry zaczął ją łaskotać po tym jak musiał iść do fryzjera i wygląda teraz jak debil. Uśmiechnęła się do mnie słodko. Nie, nie powiem jej. Nie chcę jej znów psuć chumoru... Nie chcę znów widzieć jak płaczę. Boli mnie ten widok. Po prostu narazie trzeba udawać, że wszystko jest dobrze...
------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać.
100 obserwatorów, 32 komentarze i prawie 28 tysięcy wyświetleń stron. Jesteście kochani ;**
Następny rozdział nie wiem kiedy, jak napiszę! ;D Liczę na co najmniej 30 komentarzy (nie od samych anonimów, błagam!) dacie radę? ;*
Pozdrawiam, Juliett. xoxo
-Ja też! Nawet nie wiesz jak bardzo! -Z jej oczu spłynęła łza.
-No weź nie płacz, bo ja zaraz też zacznę!
-Dominik! Sam! -Wyskoczyła Emma ze studia i rzuciła się na nich. Zaśmiałam się.
-Chodźcie idziemy po chłopaków, za chwilę powinni już skończyć. -Uśmiechnęłam się do nich i weszłam do budynku, a oni za mną. Weszłam do jakiś drzwi.
-Ups, sorki. -Powiedziałam widząc chłopaków i prowadzącą.
-Nie szkodzi, wchodź. -Uśmiechnęła się do mnie kobieta.
-Nie, ja... -Zaczęłam się wycofywać, ale Louis powiedział z chytrym uśmieszkiem:
-No chodź tu, siadaj, coś powiesz do naszych fanów... -Dobra, nie zaczaiłam jego "planu" ale usiadłam koło Zayn'a i Tomlinson'a. Obydwoje mnie objęli patrząc się po sobie.
-To... Jesteś z Zayn'em czy z Louis'em? -Zapytała prowadząca.
-Taki tam trójkącik... -Pokiwałam głową, udając że wszystko ok, ale nie było. Przeczuwałam, że chłopakom coś odbije i zaraz coś zrobią.
-Jak ci się mieszka z chłopakami? -Zadała kolejne pytanie.
-Super, cieszę się że mieszkam z nimi. Jest wesoło od samego rana... -Zaczęłam mówić, a reporterka dziwnie się na mnie spojrzała, a raczej na kogoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a ze szklanką wody, która wylądowała na mnie. Chłopaki zaczęli się śmiać, a ja tylko czekałam aż cała woda ze mnie spłynie i żeby zemścić się na Liam'ie i całej reszcie. W końcu też maczali w tym palce. Tak szybko im nie odpuszczę. Upokorzyli mnie przed milionami ludzi, przecież to właśnie leci na żywo. Liam wziął szybko mikrofon i powiedział w mega tempie:
-Drogie fanki, na nas już czas bo zaraz jak o to wściekła koleżanka zacznie nas pewnie gonić! Do zobaczenia na naszej trasie koncertowej! -I uciekł wraz z chłopakami. Chwyciłam za mikrofon i dodałam:
-O ile wystąpią na trasie... -Zaśmiałam się złośliwie. Wybiegłam z pokoju, gdzie nagrywali wywiad. Po drodze zauważyłam śmiejących się z całej sytuacji Dominika,Samantę i Emmę.
-Wiem, że śmieszne ale muszę się zemścić. Dajcie nam dwadzieścia minut! -Krzyknęłam i pobiegłam w stronę długiego korytarza. Zatrzymałam się na nim. Było pusto, a wokół mnie mnóstwo pokoi, biór itp. Nie wiedziałam, gdzie mam iść więc zaczęłam szukać wszystkie zakamarki po kolei. Było ich za dużo, dlatego musiałam zacząć myśleć.
-Dobra Nicole, pomyślmy... Gdybyś była Niall'em gdzie byś się schowała? -Zadałam sama do siebie pytanie i po chwili odpowiedziałam:
-Bingo! Kuchnia...
Pobiegłam w tamtym kierunku. Głodomor musi tam być na sto procent. Wbiegłam po cichu do kuchni i zaczęłam szukać po szafkach, aż doszłam do ostatniej. Sama zaczęła się ruszać i z niej usłyszałam Niall'a oraz rozmowe przez telefon.
-Co Liam? Jesteś w pokoju 119? Siedź tam, zaraz do ciebie przyjdę! -Rozłączył się, a ja chwyciłam za ciasto. Szybkim ruchem otworzyłam szafkę, a biedny Horan zaczął wrzeszczeć na całą dużą kuchnię.
-Shut up and make me sandwich! -Krzyknęłam. Ciasto wylądowało na twarzy blondyna. Zaczęłam się śmiać w niebo głosy. Wyglądał komicznie.
-No, teraz bynajmniej jesteś słodki. -Powiedziałam zlizując z niego krem. Ten się tylko spojrzał na mnie złowrogo.
-119 powiadasz? -Poruszyłam brwiami i wybiegłam z kuchni. Słyszałam jeszcze Niall'a, który krzyczał coś że mam zostawić biednego Liam'a i że nie nadąża za mną, ale go nie słuchałam. Z korytarzu wzięłam od sprzątaczki miskę z brudną wodą, gdzie dopiero myła nią podłogę. No to będzie ubaw. Weszłam do pokoju pod numerem "119" i rozejrzałam się po nim. Nikogo tam nie było. Postanowiłam sprawdzić łazienkę. Otworzyłam i zobaczyłam kucającego w kabinie Payne'a.
-Może prysznic? -Zapytałam i wylałam na niego całą zawartość miski.
-Oszalałaś?! -Zbulwersował się.
-Ze mną się nie zaczyna mój drogi. -Skwitowałam i pobiegłam szukać dalej moich przygłupów. Dobra, jeszcze tylko Larry i Zayn. Oj bad boy'u czas na ciebie... Tylko gdzie on mogł pójść? Pomyślmy... Zayn uwielbia lustra, więc... garderoba chłopaków! Przed garderobą znajdowała się duża sala, na której odbywały się ćwiczenia. Postanowiłam trochę wymęczyć Malik'a... Wzięłam maszynę z wyrzutnią piłek do tenisu i kask. Pociągnęłam to ze sobą do garderoby.
-Hej, Zayn! -Zawołałam.
-Proszę nie bij! -Zaczął błagać.
-Łap! -Powiedziałam i rzuciłam w jego stronę kask.
-Ale po co mi kask? -Zapytał.
-A może tak trochę przyda ci się ruchu? -Odpowiedziałam pytaniem i włączyłam maszynę skierowaną prosto na mulata. Zaczął wrzeszczeć jak małe dziecko i bronić, ponieważ piłki leciały prosto na niego. Zaczęłam się tarzać ze śmiechu. Zła ze mnie dziewczyna...
-Za pietnaście minut w samochodzie! -Dodałam i pobiegłam w stronę salonu fryzjerskiego -przecież Harry uwielbia swe loczki!
Weszłam do salonu. Na środku leżały trzy panie, a raczej dwie bo jedna była przebrana za kobietę i był to Styles. Leżał, na oczach miał zakryte dwoma plastrami ogórka z maseczką na twarzy. Myślałam, że wybuchnę śmiechem jak jego zobaczyłam. A najlepsze jest to, że nic nie widzi.
-No, to co dzisiaj robicie moje kochanie przyjaciółki? -Zaczął mówić tym swoim słodkim, damskim głosikiem. Podeszłam do niego i chwyciłam za nożyczki. Wiem, że mega się wkurzy jak straci kilka swoich "boskich loków", ale co tam, zemsta jest słodka.
-Słodziutka, trochę za dużo masz tych loków, może kilka zetniemy? -Zapytałam zmieniając lekko głos.
-Nie, nie ja dziękuje. -Powiedział i w ogóle się nie skapnął, że do niego mówię.
-A może jednak. -Odpowiedziałam już swoim, normalnym głosem. Zanim Harry zaczął wrzeszczeć i szarpać się zdążyłam mu trochę ściąć po czym uciekłam żeby nie dostał jakiejś szajby.
-Louis...Gdzie jesteś... ? No wyjdź po dobroci... -Mówiłam idąc ku wyjściu z budynku i stojąc przy dużych śmietnikach.
-Nie? To ja już zrobię tak, żebyś się pokazał! -Powiedziałam sama do siebie w myślach i wykrzyczałam głośno:
-KEVIN !!!
-Gdzie?! -Krzyknął Louis wynurzając się ze śmietnika.
-Lubisz Keviny, nie? -Zapytałam.
-No, a co? -Uśmiechnął się do mnie jak gdyby nigdy nic.
-A bo pomyślałam... może też chcesz się przebrać za kevina? -Skwitowałam i polałam go syropem, a następnie wysypałam na niego całą paczkę piór. Widać jak robił się czerwony.
-Nicole! -Wrzasnął. Ja stałam wpatrzona w niego. Nabrał powietrza i powiedział już spokojnie -Kiedyś cię zabiję...
-Mam płakać, czy się cieszyć? -Zakpiłam z niego, a on tylko machnął ręką i wyszedł ze śmietnika. Wraz z Lou udaliśmy się do auta, gdzie czekała reszta. Pojechaliśmy w kierunku domu.
-Jestem cały od ciasta!
-A ja straciłem moje kilka boskich loczków!
-Mnie oblano śmierdzącą i brudną wodą...
-Ja natomiast jestem cały od piór i syropu.
-A ja poobijany od piłek do tenisa...
Zaczęli narzekać i wszyscy spojrzeli się w moją stronę, gdzie śmiałam się pod nosem ale po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Czy to cię bawi? -Zapytał Louis.
-Jeszcze pytasz? -Zaśmiałam się jeszcze głośniej. Po chwili dołączyli Dominik,Sam i Emma.
-Nie ujdzie ci to na sucho... -Powiedział Liam i zdjął buta, gdzie wyleciała woda.
* * * *W domu - z punktu widzenia Zayn'a * * * *
Gdy tylko dotarliśmy do domu, postanowiłem wyjść zapalić. Ubrałem buty, kurtkę i otworzyłem drzwi. Zauważyłem małą karteczkę pod wycieraczką. Chwyciłem ją i przeczytałem:
"Myślisz, że jak się przeprowadzisz do tych twoich chłoptasiów to cię obronią? Hahaha, nic nas nie powstrzyma! Wszystko w swoim czasie Nicole, wszystko w swoim czasie..."
Serce zaczęło mi szybciej bić, a do oczu napłynęły łzy. Spojrzałem się przed siebie i zgniotłem kartkę w ręku. Wziąłem głęboki oddech, usiadłem przed na schodku, odpaliłem fajkę i popłakałem się. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje... Przecież Nicole jest cała i właśnie siedzi z chłopakami w domu... Do czasu. Co ten ktoś chcę od mojej Nicole?! Chcę ją skrzywdzić?! Nie! Nie pozwolę jemu na to! Będe robił wszystko żeby była szczęśliwa i bezpieczna... Dla niej jestem gotowy oddać swoje życie. I tylko dla niej.
Przetarłem łzy kończąc papierosa. Wszedłem do środka. Zobaczyłem z daleka uśmiech na twarzy mojej dziewczyny... Aż sam się do siebie uśmiechnąłem. Chcę żeby było już tak zawsze. Żebyśmy na zawsze byli szczęśliwi.
-NICOLE! -Wparował do domu Harry zdejmując czapkę. Miał do połowy ścięte włosy. -ZABIJĘ CIĘ! To wszystko przez ciebie mała gnido! -Powiedział wściekły.
-Chyba jestem zmęczona... Chyba pójdę się położyć... -Zaczęła ściemniać dziewczyna, a ja się zaśmiałem. Uwielbiam, gdy to robi. Kręci i kombinuję na swoje sposoby. Oparłem się o ścianę przyglądając się całej sytuacji. Podszedł do mnie Louis.
-Co jest? -Spytał. Wiedział, gdy coś jest nie tak. Nie postanawiałem odpowiadać głupio "Nic", tylko zamierzałem powiedzieć mu prawdę.
-Znowu ktoś tu był i zostawił kartkę... Napisał, że wszystko w swoim czasie. Nie możemy mu na to pozwolić rozumiesz? -Powiedziałem patrząc się na mojego przyjaciela.
-Wiem, Zayn... Zrobimy wszyscy co w naszej mocy żeby ją chronić. W końcu to część naszej rodziny. -Puścił do mnie oczko i poszedł do reszty. Nicole zauważyła, że się tak przyglądam całej sytuacji, gdzie Harry zaczął ją łaskotać po tym jak musiał iść do fryzjera i wygląda teraz jak debil. Uśmiechnęła się do mnie słodko. Nie, nie powiem jej. Nie chcę jej znów psuć chumoru... Nie chcę znów widzieć jak płaczę. Boli mnie ten widok. Po prostu narazie trzeba udawać, że wszystko jest dobrze...
------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać.
100 obserwatorów, 32 komentarze i prawie 28 tysięcy wyświetleń stron. Jesteście kochani ;**
Następny rozdział nie wiem kiedy, jak napiszę! ;D Liczę na co najmniej 30 komentarzy (nie od samych anonimów, błagam!) dacie radę? ;*
Pozdrawiam, Juliett. xoxo